Wydrukuj tę stronę

KORONAWIRUS TO NIE JEST KONIEC „STAREGO” ŚWIATA, ALE NA PEWNO POCZĄTEK NOWEGO

Dziś każdy się zastanawia nad tym jak długo potrwa pandemia. Czy przeżyjemy i czy przetrwa ludzkość. Co chwilę docierają do nas informację o kolejnych ofiarach Covid-19. Czujemy się zagrożeni będąc czynnym uczestnikiem gry w ”rosyjską ruletkę”. Informacje naukowców często sprzeczne ze sobą nie uspakajają a wręcz często podsycają w nas panikę przed tą chorobą. Chorobą, która zapewne jest z nami od lat, tylko my o niej nie wiedzieliśmy, bo była po prostu niezdefiniowana. Wystarczy przypomnieć sobie ile osób wśród naszych bliskich i znajomych w ciągu ostatnich lat zmarło na zapalenie płuc, niewydolność oddechową, na serce czy udar.

 

Ile osób w tym czasie mając „zwykłe przeziębienie”straciło na jakiś czas węch i smak, miało bardzo wysoką gorączkę Można by tu wyliczać w nieskończoność objawy, które dziś rozpoznajemy jako efekt zainfekowania koronawirusem, a które zanim dowiedzieliśmy się że ten wirus istnieje towarzyszyły nam w przypadku infekcji grypowych czy grypopodobnych. Ten wirus przez lata opanowywał świat aż doszło do jego skumulowania się przede wszystkim w dużych skupiskach ludzkich. Ziarnko do ziarnka i uzbiera się miarka. Właśnie tak miarka się zbierała z prędkością przemieszczania się ludzi. Informację, o tym że na świecie tym wirusem jest zarażonych kilka milionów osób są pobożnym życzeniem. Biorąc pod uwagę skalę jego rozprzestrzeniania, można śmiało mówić o co najmniej miliardzie zainfekowanych.

Gdyby dziś zrobić testy dla większości mieszkańców naszej planety, zapewne uzyskalibyśmy potwierdzenie takiego wyniku. Zdecydowana większość po prostu nie choruje i nie ma żadnych objawów, u kolejnych infekcja koronawirusem niczym się nie różni od lekkiego przeziębienia. Chorujących z z ostrymi objawami czy umierających, to margines w skali infekcji lecz margines dramatyczny, bo idący w setki tysięcy ofiar śmiertelnych. Należy jednak ponownie zwrócić uwagę na przysłowie „ziarnko do ziarnka i...”Te ziarnka zbieraliśmy latami. To że przepowiednie różnej maści wróżbitów nie robiły na nas większego wrażenia jest zrozumiałe ale za nic mieliśmy ostrzeżenie wybitnych naukowców, polityków, WHO, agencji wywiadu czy ludzi takich jak Gates i jemu podobni. Wszyscy oni przestrzegali, o tym że globalizacja,migracja i coraz wyższy poziom życia może wpłynąć na szerzenie się globalnych pandemii. Dziś świat zmienia się na naszych oczach i po wygaśnięciu zarazy już nie będzie taki jaki znamy. To co się teraz dzieje jest swoistym oczyszczeniem nas wszystkich z nawyków tworzonych przez dziesięciolecia min. nawyków niepohamowanej konsumpcji, która nas zdominowała. Zapomnieliśmy, o tym aby „być”, chcieliśmy tylko „mieć”Pogoń za tym aby mieć, zawładnęła nami niepodzielnie. Media skutecznie kreowały w nas potrzebę posiadania za wszelką cenę tego co jest na topie, co jest trendy. Zdanie, to jest mi potrzebne, zastąpiliśmy zdaniem, to musimy mieć bo...... No właśnie bo ? Bo inni już, to mają, bo brawo Ty,brawo Ja, bo jesteś bohaterem domu, bo znana celebrytka lub celebryta tworzyli nowy kult twojej jakości życiu codziennego. Ta jakość, to konieczność posiadania rzeczy a nie przyjaciół czy rodziny. Ta jakość, to lans, szpan nieustanna pogoń za pieniędzmi i wszechobecny hejt. Internet stał się naszym domem,naszą rodziną,naszym życiem.

Co pół roku nowy smartfon a co rok nowy samochód. Ważne jest aby na każdy sezon móc kupić mnóstwo par butów czy dziesiątki ubrań najlepiej markowych. Świat produkuje miliardy sztuk odzieży, kosztem gigantycznego trucia środowiska. Koncerny produkujące elektronikę świadomie postarzają produkty aby popyt na nie był na stałym poziomie. Marnujemy miliardy ton zywności. Toniemy w plastiku, toniemy w zaślepieniu pozyskiwania coraz, to nowych dóbr. Obecna pandemia może okazać się zbawienna dla nas wszystkich. Bo czy za kilka miesięcy będzie nas stać na życie na poziomie sprzed epidemii? Czy nie zaczniemy się zastanawiać nad takimi wartościami jak chociażby więź międzyludzka, tak skutecznie zniszczoną przez nieustanną pogoń za pieniędzmi i uzależnienie od internetu. Czy powrócimy do zapomnianych autorytetów, które od wieków kształtowały naszą świadomość, naszą kulturę,sztukę, a które w dobie hiper konsumpcji stały się dla nas niemodnym czyt. zbędnym elementem w życiu. Już dziś zaczęliśmy dostrzegać jak ważna staje się rodzina. Jak ważny jest dotyk, bycie razem choć często z wymuszonych względów osobno. Dziś przekonujemy się o kruchości naszego zdrowia i życia. Nareszcie chcemy coś zwolnić, zatrzymać, zapamiętać,na stałe zmienić. Jest szansa że ta pandemia wyleczy nas z bezduszności, obojętności na drugiego człowieka, bo przecież jesteśmy osobnikami stadnymi i potrzebujemy być w stadzie. Już wielu z nas deklaruje swój dystans do świata modowych blogerów, świata instagramowych „wydmuszek”czy ekspertów od każdego aspektu dnia codziennego kształtowanego według określonych przez nich reguł odchudzania,ubierania,kupowania, które stały się dla wielu z nas swoistą religią. I, to jest właśnie początek nowego.

Źródło: Red.Portalu

Na marginesie:
Amerykańska medium i parapsycholog Sylvia Browne w swojej książce "Co nas czeka?" (Wydawnictwo Studio Emka) zawarła bodaj najbardziej trafne proroctwo dotyczące pandemii koronawirusa. Browne napisała ją w 2007 roku, niedługo przed swoją śmiercią (zmarła w 2013 roku). Fragment, o którym mowa nie mógłby być bardziej trafny: "Około 2020 rok ostra, przypominająca zapalenie płuc choroba rozprzestrzeni się po świecie, atakując płuca i oskrzela, nie poddając się żadnej znanej terapii". Czy można mieć wątpliwości, że w tym przypadku chodzi właśnie o epidemię koronawirusa? Choć Sylvia Browne w swojej książce pisze o końcu ludzkości, to w jej odczuciu pewne jest, że nie dojdzie do niej pod wpływem COVID-19. Wręcz przeciwnie, choroba w końcu odejdzie w niepamięć: "Niemal równie zagadkowy jak sama choroba będzie fakt, że zniknie ona równie nagle, jak się pojawiła, zaatakuje ponownie po dziesięciu latach, a potem zniknie całkowicie".

Oceń ten artykuł
(6 głosów)