Kwasowi askorbinowemu, czyli witaminie C, od wielu dziesięcioleci przypisuje się liczne cudowne właściwości. Jej popularność wzrosła w latach sześćdziesiątych, kiedy to guru witaminy C Linus Pauling uczynił z niej panaceum na wszystko, włączając w to starzenie i raka. W latach pięćdziesiątych moja matka zawsze pilnowała, żebyśmy przyjmowali dużo witaminy C, aby zapobiec grypie i przeziębieniu, jednak to rola witaminy C w odbudowie skóry zainteresowała mnie najbardziej. Na początku moich badań nad odbudową skóry wyczytałem w 38 wydaniu brytyjskim Anatomii Graya o roli kwasu askorbinowego w syntezie kolagenu w ludzkich tkankach. Od tamtego czasu stosowałem wiele postaci kwasu askorbinowego i poruszałem ten podstawowy fakt z zakresu anatomii i histologii w moich wszystkich artykułach i wykładach przez ponad 40 lat.
Aby uprościć proces syntezy kolagenu, porównam fibroblast – komórkę, która wytwarza nasz kolagen do fabryki, która produkuje produkty wyjściowe: włókna kolagenu (sieć podobną do połączonych kabli, która podpiera naszą skórę jak rusztowanie) oraz włókna elastyny (sieć „opasek elastycznych”, które powodują, że tkanka wraca na swoje miejsce po odkształceniu).