Znokautuj codzienny stres praktyką radości. Jedziesz do innego miasta. Mijasz po drodze różne miejscowości. Stare chałupy ciągną się wzdłuż drogi, jednak trawa równo przystrzyżona, widać zatem niedbale ubranego, brudnego mężczyznę ze sporym zarostem. Energicznie podnosi rękę i wyszczerzając dziury paszczy radośnie macha Tobie na powitanie, formułując przeszczęśliwy uśmiech. Wariat? Jak nic! Wariat!
A może czytając to, pomyślałeś „jaki wspaniały człowiek – wita podróżnych we wsi”; albo „musi mieć dobry dzień!”? Większość z nas pomyśli, że wariat. Zaczniemy się ewentualnie zastanawiać, czy wszystko w porządku z naszym samochodem – przecież ów „wariat” mógł zobaczyć, że coś jest nie tak i dawał nam dziwne znaki. Światła włączone? OK. Nic nie stuka, nic nie puka. Co bardziej zapobiegliwi na najbliższej stacji obejrzą samochód z każdej strony. I zapomną o sprawie. Bo zwyczajnie nie nawykliśmy do spontanicznych przejawów cieszenia się życiem i okazywania radości.
„Obiecanki cacanki, a głupiemu radość”
Radość fantastycznie potrafią okazywać dzieci. Powiedz małemu miłośnikowi kolei, że pojedziecie pociągiem w długą podróż – będzie się cieszyć już dziś, nawet jeżeli jest zima, a ty masz na myśli podróż w lecie i dobitnie tłumaczysz, że to jeszcze dużo czasu. Będzie się cieszyć już na samą myśl o radości i frajdzie z przejażdżki. Potem ilekroć zobaczy pociąg będzie się cieszyć na myśl o tym, że niedługo sam będzie takim pociągiem jechać. Dzięki temu może czuć radość i ekscytację wiele razy – zanim dojdzie do faktycznej przejażdżki. Dzieci przeradzając się w nastolatków zwykle tracą tą właściwość. Najczęściej sami ich tego uczymy. Może się okazać, że dorośli nie zawsze dotrzymują obietnic, że nie zawsze mówią prawdę, że sami nie cieszą się na myśl o czymś, bo przecież „jeszcze wszystko się może zmienić”. Nie chcąc rozczarowania dziecka, uprzedzamy je, żeby „nie cieszyło się przedwcześnie”. Nie chcąc rozczarować się samemu, staramy się poskromić własną radość z np. całkiem udanej rozmowy kwalifikacyjnej, bo w sumie to „jeszcze nic nie wiadomo”. Ta skłonność szczególnie dotyczy charakterów melancholijnych, które poprzez naturalną tendencję do wyszukiwania przeszkód i problemów, tworzą negatywne scenariusze, aby „być gotowym na porażkę”. Brzmi to absurdalnie (dla typów sangwinicznych o skrajnym optymizmie życiowym), jednak w swojej praktyce trenerskiej niejednokrotnie spotkałam się z argumentacją Pań, że „wolą być mile zaskoczone”, gdyby oczywiście ich scenariusz porażki okazał się fiaskiem, a całość miałaby pozytywny efekt.
Radość w drodze
Nie nawykliśmy do cieszenia się już z samej drogi. Wydaje nam się, że powinniśmy cieszyć się dopiero wtedy, gdy dotrzemy do celu. Przez to droga, która mogłaby być pełna radości, przypomina pełen frustracji wąwóz. Do tego dochodzi fakt, że większość osób nie potrafi wyznaczać sobie celów, zatem ich droga prowadzi donikąd, oni sami nie wiedzą dokąd zmierzają, ktoś inny wyznacza im ścieżki, albo mają cel, ale zbyt odległy i nierealny. W każdym przypadku w podróżniku rodzi się smutek, złość, gniew, poczucie winy i cały pakiet brzydkich emocji, które tłamsimy najczęściej w sobie, rujnując organizm stresem i szarpiąc relacje z bliskimi nam osobami.
A dlaczego nie zacząć cieszyć się dziś?
American Journal of Cardiology opublikował wyniki badań prowadzonych na Columbia University Medical Centre, które wykazały, że osoby, które deklarują bycie w stresie są o 27% bardziej narażone na atak serca (nie mówiąc już o podniesionym poziomie ciśnienia krwi Fot. Bio & Sun Najbardziej stracony dla człowieka jest dzień, w którym się nie śmiał. Sebastien Roch, Nicolas Chamfort i złym cholesterolu). Przeprowadzając to badanie uczestnikom zadawano pytania: „Jak bardzo zestresowany się czujesz?” oraz „Jak często odczuwasz stres?”. Gdy zadamy sobie te same pytania, ogromna liczba z nas dojdzie do wniosku, że w zasadzie to już powinna mieć zawał. Na zajęciach często proszę uczestników, by w skali 1-10 określili swój poziom stresu w ciągu ostatnich czterech tygodni. Średnia poziomu stresu dla grupy kobiet w przedziale wiekowym mniej więcej 27-56 lat, to zwykle około 6-7 punktów (w przyjętej skali). Zdarzają się osoby, które od razu mówią „9” i napięcie jest w nich widoczne jeszcze zanim w ogóle się odezwą. A teraz zadajcie sobie sami pytanie: „Jak bardzo szczęśliwy / szczęśliwa się czuję?”, „Jak często odczuwam radość?”. Wydaje nam się, że to wielkie rzeczy najbardziej przesądzają o naszym życiu – wybór tych, a nie innych studiów, zawarcie związku małżeńskiego, narodziny dziecka, założenie firmy, rozwód, śmierć kogoś bliskiego – to wszystko bardzo ważne momenty, ale... nie zdarzają się codziennie. O jakości naszego życia świadczą bowiem tysiące małych, drobnych decyzji podejmowanych każdego dnia, tysiące myśli, jakie w ciągu jednej chwili mogą przebiec przez nasz umysł. Uczymy się zarządzać korporacjami, zasobami ludzkimi, projektujemy wielkie budżety, obmyślamy strategie rozwoju. A potem okazuje się, że jesteśmy kompletnie bezradni jeżeli chodzi o zarządzanie własnymi myślami. A co by się stało, gdybyśmy zaczęli spośród wielu myśli wyciągać te pozytywne? Gdybyśmy cieszyli się z możliwości myślenia o wspaniałych rzeczach? Gdybyśmy znów przypomnieli sobie jak to jest marzyć? Gdybyśmy zaczęli marzyć głośno, razem z naszym mężem / żoną, dziećmi?
Praktyka radości na co dzień
Praktykowanie radości i wdzięczności jest niezwykle proste, wymaga tylko jednego – uważności. Jeżeli pędzisz przez życie tą swoją wybrukowaną stresem drogą i masz klapki na oczach, niczym konie na Krupówkach, bo bez pytania realizujesz cudzy plan na życie, to nie zauważysz, jak spomiędzy kamieni wystaje trawa i tęskni za słońcem. Nie chodzi o to, by nagle zostać niepoprawnym optymistą, patrzącym na wszystko przez różowe okulary. Szczęście jest tam, gdzie jest równowaga i harmonia, dlatego im większy z Ciebie pesymista, tym bardziej skup się na nauce dostrzegania pozytywnych rzeczy. Nie oznacza to, że stres przestanie istnieć, że problemy się rozwiążą – oznacza to, że nie będziesz dodatkowo dokładać sobie stresu. Z czasem, gdy zaczniesz zauważać te drobne rzeczy, które dają radość, które są piękne, zaczniesz zauważać także duże – okazje, szanse, perspektywy. Bo zmienisz swoje postrzeganie! Tylko nie mów, że nie masz się z czego cieszyć. Jesteś, żyjesz, oddychasz. Masz sprawne ręce i sprawne nogi. Masz gdzie mieszkać, masz przynajmniej jedną osobę, której naprawdę na Tobie zależy (każdy taką ma!). Jest piękna pora roku, zieleń natury niesie optymizm i z przyrody możemy czerpać wiele radości. Śmiało! Siadaj i pisz TERAZ za co możesz być wdzięczny, co i kto daje Tobie radość.
Bilans dodatni
Jeżeli chcesz sam siebie przekonać, jak wiele wspaniałych rzeczy Ciebie spotyka, na koniec każdegodnia przypomnij sobie co dobrego codzienne oczywistości – pies szalejący ze szczęścia gdy wracasz z pracy, miły telefon od znajomego, uśmiech nieznajomego, klient, który podziękował Tobie za Twoją pracę. Będziesz zdziwiony jak wiele tego jest! Pytaj innych „Co dobrego dzisiaj się wydarzyło?”, „Co dobrego spotkało Ciebie dzisiaj?”. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś żałował, że odczuwa zbyt wiele radości, że jest za bardzo szczęśliwy. Celebruj swoją radość, celebruj radość innych. Nie pozwól, żeby Twoje życie przypominało fragment piosenki zespołu „Raz Dwa Trzy”, który śpiewał: „Jutro możemy być szczęśliwi”. Bo to jutro, to jakoś tak nigdy nie nadchodzi.
PS. A jak praktyka radości przekłada się na biznes? Spróbujcie robić interesy z malkontentem, maruderem i wiecznym pesymistą...
Beata Mąkolska
Wydawca portalu zdrowego stylu życia dla kobiet Wellnessday.eu.
Trenerka rozwoju osobistego, prowadzi warsztaty dla kobiet.
Doradza w zakresie kreowania i zarządzania wizerunkiem osób i firm Admolto.com
Źródło: NAJWSPANIALSZE, nr 2/2014 http://najwspanialsze.pl/