czwartek, 28 marca 2024
Miło Cię widzieć!

Lekarze, kosmetolodzy, kosmetyczki – kto może wykonywać inwazyjne zabiegi?

inwazyjne zabiegiCzy kosmetyczki i kosmetolodzy mogą wykonywać inwazyjne zabiegi estetyczne? Które z nich powinny być zarezerwowane wyłącznie dla lekarzy? Kto ma rację w trwającym od kilku miesięcy konflikcie? Chodzi o dobro pacjenta, czy może o pieniądze?

 

Jeśli przeczytasz ten artykuł dowiesz się:

  • Jakie są rzeczywiste uprawnienia poszczególnych grup zawodowych?
  • Czy są przepisy określające kto może wykonywać inwazyjne zabiegi estetyczne?
  • Na czym polega spór kosmetyczek i kosmetologów z lekarzami?
  • Kto ma rację i jak rozwiązać spory?
  • Dlaczego większość publikowanych w prasie informacji to proste do obalenia mity?

Od kilkunastu miesięcy środowisko kosmetyczne rozgrzewa do czerwoności konflikt z lekarzami. Śledzę ten temat już od bardzo dawna – zanim jeszcze dotarł do szerszej publiczności. W związku z tym, ze ostatnio w prasie pojawia się wiele mocno stronniczych opinii, postanowiłam przedstawić sprawę maksymalnie obiektywnie. Bez emocji i w oparciu o aktualnie obowiązujący stan prawny. Co z tego wynikło? 

Naszykuj się na sporą dawkę czytania. Jeśli w tym momencie stwierdzisz, że nie masz czasu i naciskasz krzyżyk – ok, ale musisz wiedzieć, że problem jest naprawdę złożony i jeśli chcesz móc wypowiadać się w tej sprawie naprawdę rzeczowo – warto zgłębić kilka podstawowych faktów. Gdyby sprawa była tak prosta, że można by ją było opisać w dwóch zdaniach – zostałaby rozwiązana w kilka dni. Zapoznaj się z faktami, wyrób sobie swoją własną opinię i zabierz głos w dyskusji, która dotyczy również Ciebie, a może przede wszystkim Ciebie!

 

Kto, komu, kogo i z kim ?

Pierwszą podstawową sprawą, którą należy rozważać jest PODZIAŁ. Bardzo głęboki i bolesny. Wszyscy zainteresowani sprawą są mocno podzieleni i nie potrafią się porozumieć, wzajemnie zarzucając sobie niekompetencję. Żeby zrozumieć istotę konfliktu, warto przyjrzeć się tym podziałom.

 

1) Kosmetyczki

To w praktyce bardzo szeroka i mocno zróżnicowana grupa i to niestety generuje sporo problemów. Gromadzi ona osoby:

  • po kilkudniowych kursach – wiele osób zaczyna np. od kursu stylizacji paznokci, otwiera własną działalność, którą stopniowo rozszerza o dodatkowe usługi – szkoląc się lub nie,
  • po licznych kursach, ale bez wykształcenia kierunkowego – kursy tematyczne z określonych zabiegów, które są stopniowo wprowadzane do oferty lub kursy kosmetyczne, obejmujące całość zagadnień związanych z kosmetyką (np. 140 godzin zajęć – ok. miesiąc nauki) – dalsza wiedza jest zdobywana we własnym zakresie,
  • z tytułem technika usług kosmetycznych – po rozmaitych szkołach zawodowych, technikach, szkołach policealnych i innych – naukę, która trwa od 1 do 4 lat kończy egzamin zawodowy (szkoły są na bardzo różnym poziomie – jedne świetne, inne gorsze).

Jak widać punkt startowy, w którym młode kosmetyczki zaczynają swoją pracę może być bardzo różny. Przed każdą osobą, która kończy szkołę lub kurs kosmetyczny jest wiele lat nauki i zdobywania doświadczeń. Niektóre osoby wykorzystują tą szansę w 100% rozwijając swoją wiedzę i umiejętności i stając się doskonałymi specjalistami, inne nie rozwijają się i mogą nie być dobrze przygotowane do pracy.

 

Na koniec warto rozróżnić:

  • KOSMETYCZKA – zwyczajowe określenie osoby, zajmującej się pielęgnacją urody.
  • TECHNIK USŁUG KOSMETYCZNYCH – tytuł osoby posiadającej konkretne wykształcenie, a jej wiedza i umiejętności zostały potwierdzone egzaminem zawodowym.

inwazyjne zabiegi1Teraz kilka pytań "od laika":

Jakie trzeba mieć wykształcenie, żeby otworzyć gabinet kosmetyczny?
Dowolne. Możesz być stolarzem lub mechanikiem samochodowym. Możesz być także kosmetyczką lub kosmetologiem.

 

Jakie trzeba mieć wykształcenie, żeby wykonywać zabiegi kosmetyczne?
Żadne. Jak wyżej.

 

Czy w takim razie mogę zaufać kosmetyczce?
Zależy jaką kosmetyczkę wybierzesz. Niezależnie od wykształcenia w tym zawodzie znajdziesz zarówno wspaniałych specjalistów, którzy całe swoje życie poświęcili zwiększaniu swoich kwalifikacji, jak i osoby, które należy omijać szerokim łukiem. Każdy może wykonywać dowolne zabiegi. Jedynym ograniczeniem są umiejętności (choć nie zawsze), zadowolenie klientów (jeśli zrobisz coś źle, szybko zyskasz złą renomę) i ewentualna odpowiedzialność (jeśli zaszkodzisz klientce, musisz liczyć się z możliwością roszczenia o odszkodowanie). 

 

Czy właściciel gabinetu powinien mieć określone wykształcenie kierunkowe?
Nie. Mamy wolny rynek. Dlaczego ograniczać komuś możliwość otwarcia określonego biznesu? Nie ma ku temu żadnych przesłanek. Jeśli mam pieniądze i chce je zainwestować w branżę kosmetyczną, proszę bardzo. Warto jednak mieć na uwadze konieczność zatrudnienia profesjonalistów, którzy nie tylko wykonają swoją pracę, ale również wprowadzą nas w specyfikę branży kosmetycznej.

 

Czy pracownik gabinetu powinien mieć określone wykształcenie kierunkowe?
Tutaj dochodzimy do pierwszej kontrowersyjnej kwestii. Żyjemy w czasach wolności gospodarczej i dużej konkurencji, w związku z czym to zazwyczaj rynek weryfikuje nasze umiejętności i decyduje o ewentualnym sukcesie lub porażce prowadzonej przez nas firmy. Jeśli korzystamy z usług mechanika samochodowego, raczej nie zaglądamy mu w dyplom – pytamy znajomych, zbieramy opinie i podejmujemy decyzję. Są jednak zawody, w których nie można ryzykować. Krzywo położone płytki można zerwać i z ciężkim sercem zapłacić za poprawki. „Lekarz” bez dyplomu może nas zabić. Właśnie dlatego niektóre zawody podlegają pewnym regulacjom. Czy kosmetyczka powinna do nich należeć? To jest pierwsze pytanie, które jako środowisko kosmetyczne musimy sobie zadać. Nie wystarczy odpowiedzieć tak lub nie. Trzeba przeanalizować konsekwencje każdej decyzji, mając na uwadze fakt, jak inwazyjne zabiegi obecnie wykonujemy.

W tej chwili nie ma żadnych ograniczeń, które regulowałyby możliwość wykonywania określonych zabiegów zależnie od zdobytego wykształcenia i umiejętności. Tak naprawdę jest tylko jedna sytuacja, w której warto mieć „papier”. Pracujemy na żywym organizmie i nawet przy zachowaniu najwyższej staranności, może dojść do wystąpienia powikłań. Jeśli ktoś ucierpi w związku z wykonywanym przez nas zabiegiem (z naszej winy lub nie), sprawa zapewne trafi do sądu. Jeśli podejmujemy się wykonywania zabiegów, z których nikt nas gruntownie nie przeszkolił, nie mając również jednocześnie kierunkowego wykształcenia – jesteśmy na przegranej pozycji. Powikłania jednak zdarzają się rzadko, w związku z czym znajdziemy nieodpowiedzialne osoby, które będą wykonywać usługi, na których się nie znają i nie zastanawiają się nad konsekwencjami… Regulować czy nie?

Nie odpowiem na to pytanie. W ramach rekompensaty mam jednak kilka mocnych pytań do przemyślenia i przedyskutowania w środowisku kosmetycznym:

  1. Czy powinno się ograniczyć możliwość wykonywania zabiegów przez osoby bez wykształcenia kosmetycznego?
  2. Kto powinien ustalić w jaki sposób wprowadzić ograniczenia? Kto powinien zdecydować o ich zakresie?
  3. Do wykonywania jakich zabiegów będzie nas uprawniało uzyskanie tytułu technika usług kosmetycznych? Które zabiegi będą wymagały odbycia dodatkowych szkoleń? Kto będzie te szkolenia organizował?
  4. Czy w związku z tym programy kształcenia powinny być zmodyfikowane? Jakich modyfikacji trzeba dokonać? Czy będą środki finansowe na doposażenie pracowni nowym sprzętem?
  5. Jak będą weryfikowane nowe umiejętności? Kto zapłaci za dodatkowe egzaminy? Czy będą to jednorazowe testy, czy kosmetyczka będzie musiała dokształcać się całe życie?
  6. W jaki sposób to wszystko dokumentować i kontrolować? Jak ewentualnie karać?
  7. Co z osobami, które od lat pracują w zawodzie? Czy będą musiały uzupełnić wykształcenie? Bo wiedzę i umiejętności już na pewno mają? Czy jesteśmy w stanie zaakceptować fakt, że młoda osoba będzie egzaminowała kosmetyczkę, która powiedzmy od 15 lat codziennie wykonuje dany zabieg? To nie jest może argument z natury merytorycznych, ale podchodząc do sprawy praktycznie warto się nad tym zastanowić.

itd.

 

2) Kosmetolodzy

(spokojnie, nie będzie tak długo jak powyżej)

To stosunkowo nowa grupa, która początkowo kształciła się na Uniwersytetach Medycznych, obecnie również w innych szkołach wyższych, zarówno państwowych, jak i prywatnych. Po ciężkiej walce, kilka lat temu udało się uruchomić studia magisterskie na tym kierunku. Nieliczna grupa magistrów kosmetologii zdążyła się już dorobić doktoratów. Nie będę się tutaj podejmować porównywania uprawnień, kompetencji i umiejętności kosmetyczek i kosmetologów. Jeśli interesuje Cię ten temat kliknij TUTAJ, ale dopiero jak doczytasz do końca. Na końcu artykułu, który czytasz znajdziesz odnośniki do innych tekstów uzupełniających poruszane tutaj zagadnienia.  

Uspokajałam Cię, że przy okazji kosmetologów nie będę się aż tak rozpisywać jak w przypadku kosmetyczek. Dlaczego? Bo w praktyce te dwie grupy nie różnią się pod względem uprawnień. Mają nieco inną wiedzę, doświadczenie, umiejętności, ale uprawnienia mają takie same, a konkretniej – nie mają żadnych. Jedynymi istniejącymi dokumentami na podstawie których możemy wnioskować o „uprawnieniach” tych grup są standardy kształcenia, a one niewiele wnoszą do całej sprawy, przynajmniej nie w kontekście sporu z lekarzami.

 

3) Lekarze

Trzecią grupą sporu są lekarze medycyny estetycznej, czyli dermatolodzy i lekarze innych specjalności, którzy postanowili działać w obszarze poprawiania urody. Warto przy tej okazji wspomnieć, że formalnie nie ma takiej specjalizacji jak medycyna estetyczna. Najbliższe obszarowi naszych zainteresowań są 2 specjalizacje: dermatologia i wenerologia oraz chirurgia plastyczna. Dlaczego więc lekarze określają się mianem lekarzy medycyny estetycznej? Jest to tytuł, który teoretycznie mówi nam, że dany lekarz przeszedł szkolenia lub zrobił studia podyplomowe właśnie w dziedzinie medycyny estetycznej. Nie ma jednak formalnych wymogów, jakie wykształcenie należy zdobyć, aby taki tytuł uzyskać, bo nie ma takiego tytułu. Wystarczy być po prostu lekarzem (czyli odbyć studia medyczne, zdać egzamin, odbyć staż) i wykonywać tego typu zabiegi. Co więcej, nie jest wymagane posiadanie jakiejkolwiek specjalizacji, chociażby właśnie z dermatologii. Tak naprawdę nikt nie kontroluje na ile kompetencje lekarza odpowiadają wykonywanym przez niego zabiegom, choć z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby np. wstrzykiwać botox bez odpowiedniego przeszkolenia. Zazwyczaj nie jest więc tak, że lekarze pewnego dnia budzą się i stwierdzają, że od dzisiaj likwidują zmarszczki i realizują niezwłocznie swój plan. Większość z nich szkoli się, rozwija i można im zaufać.

Trochę sobie tutaj żartuję, ale prawda jest taka, że kosmetyka, kosmetologia i medycyna estetyczna należą chyba do dziedzin, w których panuje rekordowy bałagan jeśli chodzi o stosowne regulacje prawne. Może odpowiedniejszym określeniem byłby nie bałagan, tylko po prostu dziury… Nikt nie jest w stanie z całą stanowczością stwierdzić co komu wolno, ale za to wszyscy wiedzą czego komu nie wolno i mają na to tysiące argumentów! 

 

4) Pozostali bohaterowie konfliktu

Czyli pielęgniarki, linergistki, masażyści, fizjoterapeuci, podolodzy itd. – oni też mają swoje miejsce w medycynie i kosmetologii. Warto o nich pamiętać planując jakiekolwiek zmiany w prawie.

 

Kto kogo nie lubi i dlaczego ?

Przyjrzyjmy się zatem wszystkim istniejącym w branży BEAUTY animozjom.

 

Kłócą się:

  • kosmetyczki z kosmetologami,
  • kosmetyczki z lekarzami,
  • kosmetolodzy z lekarzami,
  • lekarze z lekarzami – np. dermatolodzy ze stomatologami,i pewnie coś by się jeszcze znalazło, jakby się głębiej zastanowić… 

Zanim przejdziemy do merytorycznej analizy przedmiotu tych sporów, warto przyjrzeć się argumentacji wszystkich stron. Z góry przepraszam, jeśli ktoś poczuje się dotknięty. Nie mam zamiaru nikogo oceniać, ale nadstawiając ucha od kilku ładnych lat jestem w stanie stworzyć listę szpilek, które wbijane są każdej z wymienionych grup zawodowych. Powtarzam więc dla jasności – to nie są moje opinie.

 

Kosmetyczki:

  • nie mają należytego wykształcenia i odpowiedniej wiedzy do wykonywania inwazyjnych zabiegów – chodzi m.in. o przeciwwskazania do ich wykonywania, ocenę stanu skóry zmienionej chorobowo, ogólną wiedzę o funkcjonowaniu organizmu – krótki czas edukacji nie pozwala na zdobycie takiej wiedzy, jaką studenci kosmetologii przyswajają na akademii medycznej, która z resztą dysponuje dużo większą gamą narzędzi i możliwości edukacyjnych (np. zajęcia w szpitalu na oddziale dermatologicznym),
  • w związku z brakiem wiedzy kosmetyczki często podejmują się wykonywania inwazyjnych zabiegów, nie będąc do końca świadomymi zagrożeń z tym związanych.

Kosmetolodzy:

  • mają na studiach bardzo dużo teorii i znacznie mniej praktyki, nie są dobrze przygotowani do pracy w gabinecie – nie mają dobrych zdolności manualnych, brakuje im doświadczenia z „żywą” klientką,
  • są stosunkowo młodą grupą, a więc nie mieli okazji odbyć tylu szkoleń, ile przeszły ich bardziej doświadczone koleżanki kosmetyczki,
  • nie wiadomo po co w ogóle się pojawili – nie mają przecież dodatkowych uprawnień,
  • zadzierają nosa i uważają się za mądrzejszych.

Lekarze – wszyscy

  • brak im podstawowej wiedzy kosmetologicznej – nie potrafią diagnozować cery pod kontem pielęgnacji, nie znają działania kosmetyków,
  • chcą zarabiać na zabiegach kosmetycznych, nie znając się w ogóle na tej dziedzinie, wybierają najbardziej zyskowne zabiegi i chcą je zarezerwować wyłącznie dla siebie, „brudną robotę” zostawiając kosmetyczkom i kosmetologom.

Lekarze dermatolodzy

  • nie mają zdolności manualnych, które są niezbędne w wykonywaniu chociażby iniekcji – ten argument często pada z ust lekarzy pozostałych specjalności (np. stomatologów), którzy również chcą działać w obszarze medycyny estetycznej.

Lekarze innych specjalności

  • nie mają podstawowej wiedzy o skórze – to z kolei argument padający z ust niektórych dermatologów.

Lekarze bez specjalizacji

  • idą na łatwiznę – zamiast zrobić specjalizację, wybierają krótką i dochodową ścieżkę kariery – twierdzą często lekarze ze specjalizacją.

Oczywiście jest tego znacznie więcej – skupiłam się na oskarżeniach, która najczęściej padają w dyskusjach na ten temat.

 

Jaka jest prawda?

Kosmetyczki i kosmetolodzy
O doświadczeniu i wiedzy nie zawsze decyduje podstawowe wykształcenie – w każdej grupie są osoby ambitne, które nieustannie się dokształcają i osoby, które osiadają na laurach. Niemniej jednak nie możemy zupełnie pomijać kwestii edukacji – musimy zakładać czarny scenariusz, w którym wszystkie osoby opuszczające szkolne mury nie będą się chciały dokształcać – ich kompetencje muszą być wystarczające do wykonywania określonych zabiegów. Czy tak właśnie jest – warto sprawdzić. Na pewno można pochylić się nad programami kształcenia i zweryfikować czy aktualny stan wiedzy i postęp technologiczny oraz podstawy programowe nie znajdują się czasami w dwóch różnych epokach. Przeglądając rekomendowane przez niektóre szkoły podręczniki czasami zastanawiam się czy nie mam do czynienia z materiałem historycznym… Inną sprawą jest poziom samego kształcenia. Wykładałam kiedyś w szkole policealnej. Abstrahując od zainteresowania słuchaczek (które było bardzo różne), wyposażenie wielu szkół i liche środki finansowe naprawdę uniemożliwiają efektywną edukację. Może problem tkwi nie tylko w programach, ale również w ich realizacji?

 

Kosmetyczki, kosmetolodzy i lekarze
Sporu pomiędzy samymi lekarzami nie podejmuję się analizować. Nie znam tak dobrze tego środowiska i nie chcę nikogo skrzywdzić swoją nieobiektywną opinią. Jeśli chodzi o relację pomiędzy kosmetyczkami, kosmetologami i lekarzami to źródłem problemu jest na pewno brak odpowiednich regulacji prawnych.

 

Co jest kością niezgody ?

Po bardzo przydługim, ale niezbędnym wstępie wreszcie przechodzimy do sedna sprawy, czyli istoty sporu pomiędzy środowiskiem lekarskim i kosmetycznym. O co chodzi? O zabiegi, które są atrakcyjne dla klientek, dają szybkie i widoczne efekty oraz można na nich dobrze zarobić – nikt przecież nie pracuje charytatywnie. Dodatkowo zabiegi te, w związku z dużą inwazyjnością, niosą za sobą zwiększone ryzyko powikłań. Wymagają specjalistycznej wiedzy, dużej ostrożności i odpowiedzialności. Co to za zabiegi? Mamy tutaj kilka grup:

  • zabiegi laserowe – depilacja, zamykanie naczynek, usuwanie przebarwień, zabiegi odmładzające i inne,
  • peelingi chemiczne – zabiegi złuszczające zewnętrzne warstwy skóry,
  • mezoterapia igłowa – nie zawsze chodzi o trudne zabiegi z użyciem wielkich igieł i strzykawek, są to również bardzo płytkie wkłucia wykonywane przy pomocy dermarollerów – wykonuje je obecnie znaczna część gabinetów i nie wydaje się to szczególnie groźne dla ludzkości.

Oczywiście jest jeszcze kilka innych zabiegów, ale tak naprawdę chodzi głównie o te trzy grupy. Problem polega na tym, że pod każdą z wymienionych powyżej nazw kryje się bardzo dużo pojęć i ciężko jednoznacznie określić ryzyko związane z każdym z tych zabiegów, a co za tym idzie wiedzę i doświadczenie niezbędne do jego wykonywania. To tak, jakby próbować stwierdzić kto powinien gotować. Zależy co? Jajecznicę może każdy. Kaczkę w pomarańczach – ktoś kto trochę się zna na kuchni. Bardziej skomplikowanego dania nie potrafię wymyślić, bo nie jestem najlepszą kucharką, ale mogę z całą stanowczością powiedzieć, że zawodowy kucharz na pewno poradzi sobie z tym doskonale. 

Każdy z tych zabiegów ma dziesiątki, jeśli nie setki odsłon. Różnią się użytym sprzętem, kosmetykiem, głębokością, intensywnością, stężeniem, pH, długością fali itd. Nie można jednoznacznie powiedzieć kto powinien wykonywać określone zabiegi, ale nie można również twierdzić, że środowisko kosmetyczne nie powinno ich w ogóle wykonywać! Niektóre z nich są naprawdę proste, bezpieczne i nie niosą za sobą większego ryzyka powikłań, niż pozostałe usługi wykonywane w gabinetach kosmetycznych i kosmetologicznych.
 
Dotychczas mocniejsze preparaty i urządzenia były po prostu sprzedawane lekarzom. Słabsze – kosmetyczkom i kosmetologom. Granica zaczęła się nieco zacierać, do czego jeszcze wrócę, ale nie ma chyba sensu aż tak bić na alarm, jak to robią lekarze. Wydaje się, że warto przemyśleć nad stworzeniem jakichś regulacji prawnych, które skonkretyzowałyby uprawnienia zawodowe tych grup. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Dlaczego?

  • ze względu na złożoność materii, którą opisałam powyżej,
  • ze względu na duże podziały we wszystkich środowiskach,
  • ze względu na duże dysproporcje środków – organizacje lekarskie dysponują znacznie większymi środkami finansowymi, przez co organizacje kosmetyczne są w gorszym położeniu jeśli chodzi o forsowanie swoich racji. 

Jedyną metodą na wypracowanie rozsądnego konsensusu jest rzetelna debata wszystkich stron z udziałem ekspertów, którzy pomogą skonkretyzować ogólne założenia. Niestety ostatnimi czasy sprawa zmierza jakby zupełnie w odwrotnym kierunku, o czym świadczą publikowane w prasie ogłoszenia, w których pewne środowiska lekarzy wręcz ostrzegają społeczeństwo przed kosmetyczkami i kosmetologami. Oczywiście nie jest to napisane wprost, ale nietrudno się domyślić o kogo chodzi (więcej dowiesz się TUTAJ). 

 

Obalamy polularne mity !

Sprawę dodatkowo komplikują mity, które narosły wokół konfliktu, głównie za sprawą działań medialnych jednego ze stowarzyszeń lekarzy. Pora je obalić!


MIT 1 – Kosmetyczki/kosmetolodzy robią botox, a nie powinny.

Rzeczywiście nie powinny i nie robią. Po prostu. Chyba, że bierzemy pod uwagę jednostkowe przypadki nieodpowiedzialnych osób, które znajdziemy praktycznie w każdym zawodzie. Nic tak nie zniechęca do danej grupy zawodowej, jak publiczne napiętnowanie, z resztą lekarze chyba powinni coś o tym wiedzieć. Nierzadko w mediach pojawiają się sensacyjne materiały, rzucające cień na całe środowisko z powodu niepotwierdzonego jeszcze, hipotetycznego błędu lekarskiego jednej osoby. Czy kosmetyczki i kosmetolodzy w takich sytuacjach publikują w prasie ostrzeżenia przed lekarzami? Nie przypominam sobie takiej sytuacji… Im więcej ciosów, tym trudniej rozmawiać – warto o tym pamiętać.

Osobiście nie znam żadnej kosmetyczki czy kosmetologa, którzy twierdzą że powinni mieć prawo do wykonywania zabiegów z użyciem botoxu. Żadna z branżowych organizacji nie ma w swoich statutach takich postulatów i wszystkie podkreślają to przy każdej możliwej okazji. Wiemy, że to lek i że powinni go używać lekarze. Najbardziej bolesne dla środowiska kosmetycznego jest sprowadzanie całego sporu właśnie do tego nieszczęsnego botoxu. To nośne, medialne hasło, a że ma niewiele wspólnego z rzeczywistymi postulatami środowiska, to już szczegół. Mało istotny, więc pomijany…


MIT 2 – Kosmetyczki/kosmetolodzy nie powinni przerywać ciągłości naskórka

Mówiąc precyzyjniej – nie powinni wykonywać zabiegów z przerwaniem ciągłości naskórka. W teorii brzmi fajnie. Kosmetyczka nakłada maseczkę, a lekarz (chociaż w rzeczywistości raczej pielęgniarka) robi zastrzyki. Wszystko się zgadza. Po sprawie.

Zaraz, zaraz… A czy wyrywając brew nie przerywamy ciągłości naskórka? Czy wyciskając „pryszcz”, robiąc makijaż permanentny, przekłuwając uszy i wykonując masę innych zabiegów nie przerywamy ciągłości naskórka? Czy lekarze naprawdę chcą wykonywać takie zabiegi? To jeszcze nie koniec. Czy osoby zajmujące się wykonywaniem tatuaży, akupunkturą nie przerywają ciągłości naskórka? Czy lekarze chcą robić „dziary” z syrenkami i kotwicami? Sprowadzam sprawę do absurdu, ale tak naprawdę absurdalny jest postulat, żeby wyznaczać uprawnienia zawodowe w oparciu o tak oderwane od rzeczywistości przesłanki…


MIT 3 – Kosmetyczki/kosmetolodzy wykonują zabiegi, do których nie mają uprawnień

Pomijając temat botoxu, który już chyba wyczerpałam, nie ma nigdzie w prawie informacji na temat tego, kto może wykonać np. peeling chemiczny. Istnieją różne przepisy, na które powołują się obie strony, ale już sam fakt, że zarówno kosmetyczki i kosmetolodzy, jak i lekarze przymierzają się do tworzenia własnych pomysłów na podział kompetencji zawodowych poszczególnych grup, świadczy o tym, że jednoznacznych regulacji po prostu nie ma. Skoro nie ma – można dyskutować nad ich tworzeniem, ale twierdzenie, że ktoś nie może danego zabiegu wykonywać jest moim zdaniem pewnym nadużyciem. Faktem jest, że wielu lekarzy szkoli kosmetologów z wykonywania inwazyjnych zabiegów, więc również środowisko lekarskie jest w tych sprawach podzielone.


MIT 4 – Kosmetyczki/kosmetolodzy i lekarze to grupy o sprzecznych interesach

Istnieją setki, jeśli nie tysiące przykładów bardzo udanej współpracy środowiska kosmetycznego i lekarskiego. Ze względu na to, że klienci poszukują kompleksowych usług, znaczna część nowoczesnych gabinetów współpracuje z lekarzem medycyny estetycznej. Czasami szefem jest kosmetolog, czasami lekarz – zdarza się, że są po prostu partnerami biznesowymi. Zabiegi z dziedziny chirurgii, medycyny estetycznej i kosmetologii uzupełniają się. Nie można mówić o skutecznej i kompleksowej terapii/pielęgnacji bez współpracy tych dwóch środowisk. 

Wiemy już o co chodzi, wiemy kto, co i komu. Wiemy, że jest bałagan i spory tort do podziału. W tym momencie pojawia się pytanie – co z tym zrobić? Rozmawiać – jak równy z równym i na tych samych zasadach. Bez skrajności, medialnych nagonek i zbędnych emocji – to przecież nie uchodzi profesjonalistom. Pochylić się nad problemem i nie zapominać o pacjencie/kliencie, bo teoretycznie powinno chodzić o to, żeby każdy wykonywał zabiegi bezpieczne. Bezpieczne obiektywnie, a nie medialnie. 

Jeśli udało Ci się dobrnąć do końca – gratuluję! Teraz z pełną odpowiedzialnością możesz zabrać głos w sprawie, do czego gorąco zachęcam. Zarówno tutaj w komentarzach, jak i w swoim środowisku!

Jeśli chcesz dodatkowo uzupełnić swoją wiedzę, zachęcam do lektury innych (krótszych) tekstów, o których wcześnie wspominałam:

  1. Informacje na temat kształcenia kosmetyczek i kosmetologów – porównanie możliwości i zakresu kształcenia – kliknij TUTAJ
  2. Informacje na temat branżowych Stowarzyszeń, do których możesz dołączyć, aby przyczynić się do stworzenia regulacji prawnych korzystnych dla środowiska kosmetycznego – kliknij TUTAJ
  3. Informacje o przepisach regulujących wykonywanie zawodu kosmetyczki, kosmetologa i lekarza – kliknij TUTAJ
  4. Informacje o artykułach prasowych publikowanych przez niektóre organizacje zrzeszające lekarzy – w skrócie: botox, kosmetyczki, kosmetyczki, botox, botox  – kliknij TUTAJ

 

Źródło: http://gabinetodzaplecza.pl/

 

Oceń ten artykuł
(7 głosów)