środa, 25 grudnia 2024
Miło Cię widzieć!

Szminka drugie imię kobiety

48_-_Fot._MacPisząc ten artykuł zacieram ręce nie z zimna, lecz na myśl o trendach w makijażu na sezon jesień i zima 2012-2013.

 

 

 

Radość jest tym większa, że w tym sezonie wraca na szczyt makijaż ust, a wraz z nim – szminka, bohaterka mojego felietonu. W tym sezonie kreatorzy pozwalają nam łączyć mocno akcentowane powieki z odważną wiśnią na ustach.

 

Oczywiście można skupić się na jednym elemencie makijażu, ale nie popełnisz gafy, jeżeli skorzystasz z dwóch patentów naraz. W zasadzie kolorystycznie trendy nie ograniczają Cię w żaden sposób, musisz pamiętać jedynie o tym, by usta były zawsze pełne blasku, by przykuwały uwagę, wyglądały zdrowo i seksownie.

 

Przystępując do cyklu artykułów poświęconych definicji kosmetyków, odbyłem sentymentalną podróż do czasu, kiedy to stałem przed wyborem drogi życiowej. Oczywiście odkąd pamiętam, obrany kierunek związany był ze sztuką – w szerokim znaczeniu tego słowa. To jednak fascynacja światem filmu, ludźmi z nim związanymi, sprawiła, że rozpocząłem przygodę z kosmetykami. Ikony kina – legendarne, nietuzinkowe, wyjątkowe kobiety, takie jak Greta Garbo, Marlena Dietrich, Brigitte Bardot, Sophia Loren, Catherine Deneuve, wreszcie Marilyn Monroe sprawiały, że zasypiałem z jednym marzeniem – pracować na planie filmowym. Spośród tych muz moją największą uwagę przykuwała aktorka i piosenkarka Marlena Dietrich, pierwsza niemiecka aktorka nominowana do Oscara. Moja fascynacja związana była głównie z charakterystycznym image’em, jaki prezentowała. Zresztą cały świat uważał ją za ikonę mody. I pomyśleć, że ona sama zwykła mawiać: „ubieram się nie dla zdjęcia, nie dla publiczności, nie dla mody, nie dla mężczyzn”.

 

Piszę o niej nie bez powodu. Jej nietuzinkowy make-up zasługuje na pamięć oraz szacunek. Gdy spojrzymy na jego charakterystyczne elementy, takie jak mocno wyeksponowane oko – jak gdyby uśpione, wzmocnione cienką kreską wykonaną eye-linerem, sztuczne rzęsy, cienkie, kruczoczarne brwi, zauważymy, że jest on makijażem ponadczasowym, a stawiając go w szranki z aktualnie panującymi trendami, z pewnością zauważymy, że nadal stanowi inspirację dla kreatorów. Temat ust Marleny Dietrich to już czysta poezja – gorące, wyostrzone, mocno akcentowane.

 

Przyciągały uwagę mężczyzn równie często jak kobiece dłonie, nogi czy biust. Jednak szminka wbrew pozorom kojarzy mi się nie tylko z kobietami – o dziwo również z mężczyznami. Już jako mały chłopiec czytałem historię legendarnego Maksymiliana Faktorowicza, który w świecie kosmetycznym jest bardziej kojarzony jako słynny Max Factor. Ten geniusz kosmetyki inspiruje mnie do dzisiaj, tym bardziej teraz, kiedy sam podjąłem wyzwanie stworzenia marki kosmetycznej „Make-Up Star”. Nie mogło być inaczej, w końcu to on wykonywał charakteryzację aktorów Cesarskiego Teatru Imperialnego, on był doradcą od kosmetyki dla rosyjskich elit i dworu carskiego. Wreszcie, gdy wyjechał do Stanów Zjednoczonych, podjął współpracę z aktorami w Hollywood. W 1909 roku rozpoczął produkcję serii kosmetyków: pudru, różu, cieni do powiek oraz właśnie szminek! Bywa, że gdy maluję zawodowo, podczas sięgania po jakiś kosmetyk w mojej głowie pojawiają się skojarzenia – obrazy z nim związane. Szminka do dzisiaj pobudza moją wyobraźnię. Często zastanawiam się, co by było, gdyby Maurice Levy w 1915 roku nie wpadł na pomysł umieszczenia woskowej pomadki w metalowej tulejce, bo to wydarzenie uchodzi oficjalnie za początek nowożytnej historii szminki.

 

Historia nas uczy, że szminka czy farba do ust znana była już w starożytności. Kleopatra i Nefretete korzystały z kosmetyków, również ze szminki, z kolei Europa XVIII wieku nie tolerowała rytuału malowania ust, przypisując mu rozpustny charakter.

 

Patent na sukces

 

Ubierz usta w drapieżną czerwień, jaka zdobiła usta hollywoodzkich gwiazd z lat 40. i 50. Czerwień ust zestaw z intensywnie podkreślonymi powiekami – wówczas gwarantuję Ci towarzyski sukces na salonach.


Mimo że produkt ten był znany już za czasów starożytnych Egipcjan, to jednak dopiero pomysł Maurice’a Levy’ego sprawił, że pomadka zagościła w kobiecych torebkach jako ich stałe wyposażenie. Metalowa tulejka sprawiła, że stała się na tyle wygodna, by móc przenosić ją z miejsca na miejsce. Jeden mały drobiazg zamknięty w niewielkim opakowaniu, a tyle historii, tyle przygód i refleksji z nim związanych. W mojej głowie o wzmiankę w tym felietonie dopominają się dziesiątki wątków „pomadkowych”. Choćby ten o kobietach opuszczających tonące okręty w czasie wojny, które były w stanie zapomnieć o kamizelkach ratunkowych, ale nigdy nie pozostawiłyby na pokładzie swoich szminek.

 

Lub o tym, jak w USA również w czasie wojny wpajano kobietom patriotyzm, wykorzystując do tego celu szminkę, nazywając ją „Patriot Red” oraz „Victory”. Ja również miałem swoją przygodę związaną z tym kosmetykiem. Otóż podczas jednej z komercyjnych sesji zdjęciowych podeszła do mnie młoda modelka i podając dłoń, powiedziała: „Jestem Marika, ale wszyscy mówią mi Szminka”. Odpowiedziałem: „Mam nadzieję, że kiedyś osiągniesz tak wielki sukces, że szminka rzeczywiście kojarzona będzie z twoją osobą”.

 

Nieważne, gdzie jesteś – może spacerujesz po czerwonym dywanie, a może po piasku na plaży. Nieważne, kim jesteś i kim chcesz być, nieważne jakiej jesteś narodowości, jaką religię wyznajesz – szminka to kosmetyk uniwersalny.

 


Dominik Ćwiklik

Charaktyzator filmowy, specjalizujący się w makijażu.

 

Źródło:

http://www.solarium.net.pl/

"SOLARIUM & Fitness" nr 4/2012, str. 48-49

Oceń ten artykuł
(6 głosów)