Stało się to, co było nieuniknione.
Od  kilku tygodni społeczeństwo żyje historią matki, której profesor Chazan  odmówił legalnej aborcji ze względu na własne przekonania.
 Sprawa wywołała w mediach prawdziwą burzę. Dyrektor szpitala św.  Rodziny w Warszawie został już odwołany ze swojego stanowiska przez  prezydenta Warszawy, ze względu na przekroczenie swoich kompetencji i  niejasności w dokumentacji placówki. 
		 
		
		
				
		
			
 
Dziecko miało umrzeć maksymalnie 10 dni po porodzie, ze względu na liczne wady czaszki, twarzy i mózgu. 
Jak poinformował Marcin Dubieniecki, pełnomocnik kobiety, dziecko zmarło wczoraj wieczorem.
 
- Informuję w imieniu mojej klientki, że dziecko, któremu "uratował życie" prof. Chazan zmarło o godz. 20.35 – cytuje mecenasa TVN24.
- Dziecko było w bardzo ciężkim stanie. Sprawdziły się wszystkie rokowania, że w ogóle nie powinno się urodzić. 
Dziecko żyło od 30 czerwca. Zmarło w Szpitalu Bielańskim – dodał dla tvnwarszawa.pl.
 
Sprawa  w tym momencie się nie zakończy. Pacjentka profesora już zapowiedziała,  że będzie domagała się zadośćuczynienia od Chazana.
- Moja klientka już zapowiedziała złożenie powództwa o zadośćuczynienie przeciwko szpitalowi i profesorowi Chazanowi solidarnie – powiedział Dubieniecki.
 
Źródło:
