sobota, 23 listopada 2024
Miło Cię widzieć!

ZDROWE JADŁO – ZDRÓWKO PADŁO

proste-jedzenie_19-131040Szukamy ratunku w sposobie odżywiania się, bo medycyna  w wielu dziedzinach już od dawna niczym nas nie zaskoczyła. Od czasu pojawienia się antybiotyków czy szczepionek, o rewolucyjnych lekach cisza. Szczególnie mozolna i powolna jest praca nad skuteczną terapią nowotworów. Podobnie jest z innymi przypadłościami, choćby takimi jak choroby serca. Na rynku farmaceutycznym nie brakuje  świetnych leków, tyle tylko, że jeśli dojdzie już do niewydolności  serca to można dzięki nim jedynie poprawić jakość życia pacjenta  ale nie koniecznie go wyleczyć.

 

 

Największy zastój obserwujemy  w leczeniu choroby Alzheimera. Lekarze przestrzegają przed zażywaniem tzw. hormonów młodości, które do niedawna były uważane za cudowny profilaktyczny lek mogący ustrzec nas od  skutków starzenia się i towarzyszących temu procesowi chorób. Taka terapia hormonalna ma wiele wad. W tej sytuacji szukamy ratunku w gąszczu diet , które wzmocniły by nasz  mózg i opózniły otępienie. Spożywanie ryb przynajmniej raz w tygodniu ,aż pięciokrotnie zmniejsza ryzyko przejścia w ciągu pięciu lat od zaburzeń poznawczych do choroby Alzheimera. Niewielkie ilości alkoholu mobilizują komórki mózgu zaś jego nadużywanie  – w ilości większej niż pięć drinków dziennie – to prosta droga nie tylko do alkoholizmu, ale również do Alzheimera i całego zestawu przypadłości ograniczających zdolność kojarzenia w starszym wieku.

 

Grozna dla naszego zdrowia jest otyłość brzuszna, jeszcze grozniejsza trzewna, gdy tłuszcz otacza m.in. wątrobę. Co trzecia osoba w krajach rozwiniętych cierpi na choroby związane z zespołem metabolicznym (cukrzyca, nadciśnienie). Nie warto ulegać modom dietetycznym, za to z pełną świadomością ograniczyć spożywanie tłuszczy.

 

Na czarnej liście produktów znajduje się czerwone mięso, które przyczynia się do rozwoju raka pęcherza lub raka piersi. Nadużywane czerwone wino i niezliczone filiżanki kawy wypłukują z organizmu magnez, cynk i wapń niezbędny do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu.

 

Nawet to, co dobroczynne, w nadmiarze może szkodzić, na przykład bardzo popularny błonnik pokarmowy. Spożywany w rozsądnych ilościach ma zdolność wchłaniania wody i pęcznienia, dzięki czemu może zmiękczać stolec, wspomaga perystaltykę jelit i ułatwia wypróżnianie. Pomaga również zachować odpowiednią równowagę flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym. Regularne i łatwe wypróżnianie obniża ryzyko wystąpienia wielu chorób przewodu pokarmowego i  nowotworów jelit.  Także chroni od innych schorzeń takich jak: choroby  narządów rodnych i piersi. Obniża on w stopniu znaczącym poziom cholesterolu. Natomiast przyjmowany  w zbyt dużych dawkach powoduje, że z organizmu usuwane są witaminy, a żołądek zostaje podrażniony. Zbyt częste wypróżniania, które wywołuje nadmiar błonnika, oznaczają odwodnienie.

 

Jedzenie jako lekarstwo to cudowne rozwiązanie. Najprostsze, naturalne i przyjazne człowiekowi. Ale nigdy samo jedzenie nie wyleczy, choć zabić już może. W ocenie jego przydatności  w poszczególnych terapiach najgroźniejsze są skrajności – lekceważenie tego co i jak jemy może być zabójcze, ale traktowanie diety jako cudownego „uzdrawiacza”  też będzie niebezpieczne. Tymczasem niektórzy twórcy diet zachowują się jak przywódcy sekt, wymagający od wyznawców bezwzględnej uległości. I tak setki tysięcy ludzi zajadają się specjalnie przyrządzoną kaszą, która ”oczyszcza” z raka, lub wprowadzają jadłospis bardzo monotonny, bo to odchudza. W ostatnich latach ogromną rzeszę zwolenników zyskała tz. żywność ekologiczna, stawiana szczególnie w opozycji do żywności zmodyfikowanej genetycznie.  Niewątpliwie w tych przekonaniach również warto zachować umiar i zastanowić się nad tym ile wspólnego ma zakupywany przez nas produkt z ekologią. Szczególnie po fali zatruć, której winne były bakterie E. coli z nawożonych naturalnie warzyw. Podobnie jest z wegetarianizmem. Ta bardzo zdrowa dieta  musi być rozsądnie stosowana, szczególnie u dzieci. Zaletami tego typu odżywiania jest lekkostrawność i zdecydowane ograniczenie tłuszczy, brak hormonów i antybiotyków, które kumulują się w mięsie, mniejsza ilość toksyn.

 

Ścisły wegetarianizm polega na ograniczaniu się tylko do warzyw i owoców. Dlatego niesie ze sobą znacznie większe ryzyko niedoboru takich witamin jak B12, B2, B6 i D oraz minerałów - szczególnie żelaza, wapnia i cynku. Występują one bowiem tylko w mięsie, mleku i jego przetworach. Wprawdzie niektóre z nich znajdują się także w roślinach, lecz tylko w śladowych ilościach. To może nie wystarczyć, aby organizm funkcjonował jak należy. Na przykład witamina B12 występuje jedynie w soi. Witamina B2 - głównie w mleku i jego przetworach (jest jej niewiele tylko w brokułach). Witamina B6 jest obecna wyłącznie w rybach i mięsie. Żelazo pochodzące z pokarmów roślinnych też nie wystarcza, wegetarianom grozi niedokrwistość. Poza tym człowiek o wiele wolniej  przyswaja żelazo zawarte w roślinach niż to z mięsa czy wątroby. Wielu wegetarian prędzej czy później trafia do szpitala z zaburzeniami przemiany materii i różnymi dolegliwościami przewodu pokarmowego. Cierpią też na niedobór wapnia, co negatywnie odbija się na układzie kostnym. Praktykowanie wegetarianizmu ma niewątpliwie sporo zalet. Nie zmienia to jednak faktu, że taki sposób żywienia, a zwłaszcza jego radykalne formy, mogą okazać się niebezpieczne dla zdrowia. Wprawdzie u wegetarian spada zachorowalność na choroby cywilizacyjne, ale z kolei częściej spotyka się u nich anemię, zaburzenia miesiączkowania, biegunki, krzywicę, osteoporozę, a u dzieci i młodzieży zahamowanie wzrostu oraz opóźnienie rozwoju fizycznego i umysłowego.

 

Należy pamiętać, że dla organizmu człowieka, nie jest istotne jakie pokarmy się spożywa, lecz czy ich podaż pokrywa zapotrzebowanie na wszystkie niezbędne składniki pokarmowe. Wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń w zakresie spożywania pokarmów czy to zwierzęcych czy roślinnych, ujednolicanie diety, może narazić organizm na różne niedobory pokarmowe i wynikające z nich poważne konsekwencje chorobowe. Także nie popadajmy w skrajności, nie traktujmy kolejnych nowości wśród diet jak panaceum na wszystko – jedzmy z głową.

 

Red. Port.

Oceń ten artykuł
(9 głosów)