piątek, 29 marca 2024
Miło Cię widzieć!

Zmiany celulitowe - etiologia i profilaktyka

Cellulit to powszechnie występujące schorzenie, na które cierpi ponad 80% kobiet. Nierówności, zgrubienia oraz gąbczaste bruzdy i guzki na powierzchni ciała, w szczególności w okolicach ud i pośladków, spędzają sen z powiek milionom kobiet. Bez wątpienia jest on wrogiem,  którego nie jest łatwo się pozbyć. Rozpoczynamy cykl artykułów, w których omówimy profilaktykę a następnie sposoby „walki” z cellulitem w oparciu o właściwą dietę, kosmetyki oraz zabiegi kosmetyczne: masaż ręczny, drenaż limfatyczny, elektrostymulację, naświetlania, ultradźwięki, krioterapię, body wrapping, algoterapię, hydroterapię, zwracając uwagę na „symbiotyczny” charakter metod terapii antycellulitowej.

 

Aby właściwie zrozumieć problem cellulitu i stanąć z nim do walki, trzeba zacząć od tego, jak powstaje i dlaczego akurat kobiety mają z nim największy problem. Nie ma jednoznacznych dowodów wskazujących na konkretną przyczynę powstawania zmian cellulitowych. Na podstawie dostępnych badań można przyjąć, że zmiany cellulitowe mają wieloczynnikową etiologię [1]. Prawdopodobny wydaje się  również wpływ czynników genetycznych. Badania na grupie 200 kobiet z rozpoznaniem cellulitu wykazały, że występowanie specyficznego polimorfizmu genów kodujących ACE (inhibitor konwertazy angiotensyny) oraz białko HIF1A towarzyszą tego rodzaju  zmianom morfologii tkanki podskórnej [2]. Dowiedziono, że tkanka łączna u płci pięknej jest zbudowana inaczej niż u mężczyzn. Włókna
kolagenowe tkanki łącznej, które dbają o jej sprężystość, u kobiet przebiegają równolegle, natomiast u mężczyzn splatają się ze sobą, tworząc gęstą siatkę. Z tego powodu powiększające się komórki tłuszczowe u pań „wciskając się” pomiędzy włókna kolagenowe, tworzą grudki – pomarańczową skórkę. Nierówności te są to rozrośnięte komórki tłuszczowe, których tkanka łączna nie zdołała dłużej utrzymać
w tkance podskórnej. Warto też zaznaczyć, że komórki magazynujące tłuszcz, tzw. adipocyty, u kobiet są bardziej „pojemne” niż u mężczyzn. W literaturze wyróżnia się cztery (I-IV) stopnie zaawansowania zmian cellulitowych:

Fot. 1 Przykładowy obraz zaawansowania zmian cellulitowych a) I0, b) II0, c) III0

  • ♦  zmiany I°: brak wyraźnych zmian wizualnych, zmiany struktury tkanki podskórnej, zmiany patologiczne mikrokrążenia oraz wzrost gęstości tkanek widoczny tylko w obrazie mikroskopowym, powierzchnia skóry równomiernie ucieplona;
  • zmiany II°: skurcz mięśni lub ściśnięcie tkanek skóry wywołuje lokalne niedokrwienie i zblednięcie, nierównomierne ucieplenie powierzchni skóry (pojawiają się obszary o obniżonej temperaturze), zauważalne obniżenie elastyczności skóry i tkanek  podskórnych, zdecydowanie bardziej wyraźne zaburzenia struktury tkanki tłuszczowej w obrazie mikroskopowym;
  • zmiany III°: zagłębienia skóry oraz efekt tzw. skórki pomarańczowej są zauważalne również w pozycji spoczynkowej, wyczuwalne są grudkowate zgrubienia tkanki podskórnej, pojawiają się dolegliwości bólowe na skutek nawet niewielkiego ucisku, wyraźne zaburzenia rozkładu temperatury powierzchni skóry (liczne obszary o obniżonej temperaturze), w obrazie mikroskopowym widoczne są zmiany morfologii tkanki tłuszczowej spowodowane nadmiernym włóknieniem;
  • zmiany IV°: widoczne zmiany powierzchni skóry, podobne jak w przypadku zmian III°, jednak zdecydowanie bardziej nasilone, w obrazie mikroskopowym widoczny jest zaawansowany proces degradacji tkanki tłuszczowej na skutek włóknienia, mogą pojawić się zmiany zapalne zwłókniałych tkanek, widoczne zmiany mikrokrążenia w obrębie tkanki podskórnej. [3].

 

Lepiej zapobiegać, niż leczyć

 

Termin cellulit po raz pierwszy pojawił się w literaturze dermatologicznej w latach 20. XX w. Pomimo intensywnych wysiłków naukowców, dietetyków, dermatologów, kosmetologów, nie udało się wykluczyć tego schorzenia ani też zbadać jednoznacznej przyczyny jego  powstania. Wiemy już jednak, jak zapobiegać.

 

Zacznijmy od...

 

Występowanie cellulitu uzależnione jest od czynników hormonalnych, stylu życia i sposobu odżywania. Jego rozwojowi sprzyja także  siedzący tryb życia i brak ruchu. Aktywność fizyczna usprawnia funkcjonowanie układu limfatycznego, a organizm szybciej pozbywa się toksyn. Ćwicząc regularnie, pobudzamy nasz metabolizm, wzrasta spalanie węglowodanów oraz tłuszczów – nie tylko podczas samego treningu, ale także po jego zakończeniu. Dlaczego? Ponieważ tkanka mięśniowa nieustannie potrzebuje energii, natomiast tkanka  tłuszczowa wcale jej nie pobiera, stanowi tylko materiał zapasowy. Im więcej tkanki mięśniowej, tym lepszy metabolizm. Drugim sposobem na przyspieszenie metabolizmu jest spożywanie mniejszych i częstszych posiłków, co 2-3 godziny. W konsekwencji pozbędziemy się tzw. wilczego głodu, podczas którego zazwyczaj wielkość porcji jedzenia wymyka nam się spod kontroli. Dzięki  regularnymi dobrze zbilansowanym posiłkom zmniejszy się również ochota na słodycze, które często jemy w nadmiarze. Źle  skomponowana dieta bogata w duże ilości soli, tłuszczów i prostych cukrów powoduje zatrzymanie płynów w tkankach, obrzęki
i ostatecznie cellulit. Do powstawania pomarańczowej skórki przyczynia się też palenie papierosów, nikotyna zwęża bowiem naczynia krwionośne, co znacznie utrudnia dostarczanie komórkom tlenu i hamuje proces spalania tłuszczu. Warto pomyśleć o rzuceniu nałogu. Mając tę wiedzę o cellulicie, zadajmy sobie pytanie: Czy możemy zapanować nad jego występowaniem? Czy może należy go polubić? Oczywiście,
że nie! Na to jaki prowadzimy styl życia oraz co jemy, mamy całkowity wpływ. Właściwa dieta jest kluczowa dla naszego zdrowia i w konsekwencji również dla urody. Komórki naszego organizmu podlegają stałej wymianie, dlatego od tego, co jemy, zależąnasz wygląd i samopoczucie.

 

Najczęściej popełniane błędy

 

Ogromnym błędem popełnianym przez większość kobiet walczących z cellulitem jest przeświadczenie, że gdy schudną i zgubią nadmiar tkanki tłuszczowej cellulit zniknie. Niestety, nic bardziej mylnego. Stosowane zwykle diety odchudzające nie mają nic wspólnego ze sposobem odżywiania się, który pomoże walczyć z cellulitem. Najgorszym rozwiązaniem są diety 4-, 6- czy 8-tygodniowe, tzw. antycellulitowe. Trwające tak krótki czas zmiany w odżywianiu nie przyniosą nam wymarzonego skutku. Podobnie sama seria zabiegów bez zmiany na stałe sposobu odżywiania się będzie tylko chwilowym ukojeniem dla naszego wzroku. Skórka pomarańczowa w krótkim czasie powróci i cały wysiłek na marne. Blędem są również diety odchudzające, bazujące na drastycznym zmniejszeniu ilości kalorii. Jeżeli nie zastosujemy odpowiedniej kompozycji składników pokarmowych, wygląd skóry wręcz się pogorszy się. Zaobserwujemy utratę tkanki mięśniowej oraz wiotczenie skóry. Dlaczego? Bo nie dostarczamy czynników, które sprzyjałyby odbudowie zniszczonych włókien kolagenu – trzymających naszą skórę w napięciu. Zbyt restrykcyjne sposoby utraty nadwagi nie poprawiają syntezy kolagenu i elastyny, nie poprawiają krążenia krwi i limfy w skórze. I to wpływa na pogorszenie wyglądu zamiast na jego poprawę. Reasumując, dieta  antycellulitowa, aby była skuteczna i sensowna, musi spełniać dwie funkcję. Po pierwsze, powinna uzupełniać niedobory witamin i składników odżywczych, dostarczać wysokiej jakości składowych, potrzebnych do odbudowy, a po drugie, ograniczać czynniki  wpływające na powstawanie i rozwój pomarańczowej skórki. Podstawą takiej diety powinno być menu bazujące na chudych produktach białkowych oraz bogatych w błonnik i węglowodany złożone potrawach. Wspomagającą i oczyszczającą rolę odgrywa też odpowiednia podaż płynów. Dzięki nim będziemy systematycznie pozbywać się zbędnych produktów przemiany materii i toksyn. Najkorzystniejsza jest woda niegazowana wysokiej jakości. Starajmy się ograniczać napoje zawierające duże dawki kofeiny (kawa, napoje energetyzujące) oraz czarne, mocne herbaty. Wybierajmy herbaty zielone, owocowe i ziołowe oraz soki owocowe i warzywne, najlepiej świeżo wyciskane. Dzięki takiej diecie szybko i zdrowo poprawimy przemianę materii i odżywimy ciało. Obrzęki znikną, poprawi się wygląd i stan odżywienia skóry na skutek usunięcia toksyn z organizmu. A jeśli sama dieta już nie wystarczy? O tym już wkrótce.

 

Autor:

dietetyk Małgorzata Gajewczyk,

technolog przemysłu spożywczego Katarzyna Wilczyńska,

 

Źródło: Postępy Kosmetologii 01/2011


Oceń ten artykuł
(6 głosów)