poniedziałek, 25 listopada 2024
Miło Cię widzieć!
Redakcja Portalu - PKIK24.PL

do_zebaTrzeci trzonowiec zwany potocznie zębem mądrości to ząb ulegający powolnemu zanikowi w populacji ludzkiej. Jest to proces ewolucyjny, którego główną przyczyną jest spożywanie coraz bardziej przetworzonej żywności.

 

Kompletny wzorzec uzębienia człowieka to 32 zęby z czego 4 to właśnie zęby mądrości (po dwa w szczęce i żuchwie z lewej i prawej strony). W przypadku prawidłowych procesów rozwojowych zęby te wyrzynają się między 17. a 25. rokiem życia. Jak wskazują statystyki 35% ludzkości (z zaznaczeniem, że w zależności od pochodzenia geograficznego frekwencja ta jest inna) wykazuje brak przynajmniej jednego zęba mądrości.

 

To ewolucyjne zjawisko budzi kontrowersje wśród naukowców. Ponieważ trzeci ząb trzonowy zaczyna swój rozwój w okresie postnatalnym  wiele prac wskazuje, iż środowisko zewnętrzne, w tym wypadku rodzaj spożywanych pokarmów w dzieciństwie, może wpłynąć bezpośrednio na kierunek rozwoju zębów mądrości.

 

Jednakże oczywistym jest fakt, że im człowiek bardziej doskonalił umiejętność przyrządzania pokarmu, tym w mniejszym stopniu używał aparatu żucia do jego obróbki. Naukowcy z University of Pennsylvania odkryli, że mutacja w genie MYH16 mająca miejsce 2,4 mliona lat temu wpłynęła na skrócenie żuchwy człowieka. Stało się tak, gdyż dezaktywacja wyżej wspomnianego genu –  kodującego  ciężki łańcuch miozyny, osłabiła mięśnie wspomagające ruch aparatu żucia. Zmniejszenie przestrzeni jamy ustnej było pierwszym etapem ewolucyjnych zmian, które zaczęło stopniowo decydować o rozpowszechnianiu się zjawiska zanikania trzeciego trzonowca.

 

Tendencja ta szczególnie dotyczy człowieka nowożytnego, którego dieta jest wybitnie silnie przetworzona. Tutaj warto nadmienić istotność czynników środowiskowych, ponieważ wyniki badań dotyczące powszechności zjawiska zanikania zębów mądrości wśród  kobiet z kręgów rodzimych Eskimosów –  żyjących w sposób charakterystyczny dla ich kultury (tradycyjne żucie skór), wykazują dużo mniejszą częstość braku trzeciego zęba trzonowego.

 

Natomiast wyniki badań  przeprowadzonych na grupie młodzieży z przedziału wiekowego17,5-20 lat przez American Association of Oral and Maxillofacial Surgeons wskazują, że zjawisko zanikania zęba mądrości częściej dotyczy kobiet niż mężczyzn, co można tłumaczyć zmianą pozycji społecznej kobiet, a tym samym ich trybu życia. Według starszego modelu kobieta w bardzo młodym wieku zaczynała pełnić obowiązki gospodyni domu, dużą część dnia spędzała przygotowując posiłki dla rodziny, wiele razy ,,próbując” sporządzanej potrawy angażując tym samym wiele razy swój aparat żucia.

 

Obserwacje te, chociaż istotnie zauważalne, nie są do końca jasne. Mechanizm zanikania nie jest poznany. Nie wiadomo również modyfikacja których genów na niego wpływa, a także w jaki sposób cecha ta jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie.

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/

Jest nim 22-latek mieszkający w pobliżu miejscowości Ząb skąd pochodzi ofiara. Wszystko wskazuje na przypadkowe morderstwo .Zabójca zaprosił swoją ofiarę do samochodu gdy chłopak zasnął , zadał mu ciosy tępym narzędziem w głowę. Zwłoki znaleziono w pobliżu składu drewna na szlaku na Halę Gąsienicową 11-sierpnia. Nieznany jest motyw zabójstwa

depilacjaCodziennie walczą z tym miliony kobiet na całym świecie. Jak pomóc sobie z problemem uciążliwego wrastania włosków po depilacji?  

 

Wrastające włoski po depilacji to problem, który, choć wydaje się niewielki, potrafi prawdziwie dać się we znaki. Dlaczego? Po pierwsze, wrastające włoski wyglądają nieestetycznie, po drugie, współwystępujące z nimi stany zapalne, niekiedy powodują ból i uczucie dyskomfortu, a po trzecie, wrastanie włosków może powodować bardzo trudne lub wręcz niemożliwe do usunięcia przebarwienia i blizny. Jak zatem, raz na zawsze, pokonać ten problem? Przyjrzyjmy się mu bliżej i spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.  

 

Skąd to się bierze?

Mówi się, że wrastanie włosków to problem tylko tych kobiet, które pozbywają się zbędnego owłosienia metodami mającymi je wyrywać, czyli np. poprzez depilację woskiem czy pęsetą . Nic bardziej mylnego. Włoski mogą również wrastać w skórę, jeśli pozbywamy się ich golarką i nie wyrywamy wraz z cebulkami, a jedynie przycinamy. Cały szkopuł w tym, iż włosy wrastają dlatego, że z jednej strony, np. poprzez depilację, stają się coraz słabsze i po jakimś czasie nie są w stanie przebić się przez skórę. Z drugiej jednak strony, poprzez golenie i niedostateczną pielęgnację skóry, często sprawiamy, że nawet nieosłabione włosy nie mogą się przez nią przebić.  

 

Jak radzić sobie z wrastaniem włosków?

depilacja1Jeśli występuje u nas problem wrastania włosków, warto udać się z nim do dermatologa, który dokładnie oceni sytuację i znajdzie jej zindywidualizowane rozwiązanie. Jednak oprócz wizyty u lekarza, można też pomóc sobie samodzielnie w domu. Jak to zrobić?

Po pierwsze, jeśli problem pojawia się po depilacji woskiem lub depilatorem, warto na jakiś czas odstawić te metody usuwania owłosienia  i wybrać golarkę, która nieco wzmocni włosy.  Jeśli mamy problem z wrastaniem włosów, zawsze należy pamiętać o dokładnym nawilżaniu całego ciała, najlepiej po codziennym prysznicu. W tym celu używajmy silnie nawilżających produktów. Dzięki nawilżeniu i uelastycznieniu, skóra będzie bardziej miękka, a włosom łatwiej będzie się przez nią przebić.

Często wykonujmy peeling całego ciała – czy to za pomocą jedynie preparatu peelingującego, czy też gąbki lub szczotki. Przy problemie wrastania włosków ważne jest, aby systematycznie usuwać zrogowaciały i martwy naskórek, który utrudnia włosom wydostanie się na powierzchnię skóry.

Warto również pamiętać o podstawowych zasadach postępowania, których musimy przestrzegać, gdy zmagamy się już z wrastającym włosem. Aby nie doprowadzić do powstawania przebarwień i blizn, nigdy nie wyciskajmy stanu zapalnego, ani go nie drażnijmy. Aby się z nim pożegnać, warto sięgnąć natomiast po preparaty przeciwzapalne, dostępne w każdej aptece bez recepty i cierpliwie czekać, aż stan zapalny minie, a włosek sam wyjdzie na powierzchnię skóry.

 

Źródło: http://www.vitalogy.pl/

masaz1Sposób na cellulit.

Określenie masaż odchudzający na stałe zagościło już w wielu ofertach zabiegowych mniejszych gabinetów, a także dużych ośrodków SPA. Jednak takie określenie masażu ma niewiele wspólnego z procesem odchudzania i wprowadza klientów w błąd!

 

Aby mówić o odchudzaniu trzeba podkreślić, że jest to złożony proces gdzie masaż odgrywa tylko częściową i na pewno nie wiodącą rolę. Samo odchudzanie to wprowadzanie nawyku w życiu osoby jemu poddawanej, która powinna łączyć regularną aktywność fizyczną oraz zrównoważoną dietę. Trwałe zmiany wprowadzane są stopniowo i nie mogą trwać 1-2 tygodni, lecz powinny być nakierowane na długotrwałe działanie prowadzące do wyznaczonego celu.

 

Gdy w takim procesie mówimy o masażu, należy wskazywać zawsze na aspekt, że ma on działanie wspomagające. W ofertach zabiegowych
widnieje mnóstwo zabiegów kosmetycznych spalających tkankę tłuszczową, maszyny „rozbijające cellulit” czy inne piekielne urządzenia redukujące tkankę tłuszczową. Można by powiedzieć, że marketing jest dźwignią handlu jednak i w takim wypadku nie przeceniajmy roli takich zabiegów oraz, co najważniejsze, bądźmy szczerzy w stosunku do klientów.

 

masaz2Masaż może być zatem bardzo ważną częścią w procesie odchudzania i modelowania sylwetki. Drenaż limfatyczny który redukuje zastoje wodne, usprawnia krążenie limfy, działa detosykująco okazuje się niezastąpiony. Żadna maszyna aniurządzenie nie jest w stanie zastąpić manualnie wykonanego drenażu limfatycznego. W walce z cellulitem szczególnie z jego „wodną” odmianą także drenaż nie ma sobie równych.

 

Masaż jest o tyle ważny w tymże procesie, gdyż kolokwialnie mówiąc skóra musi za nim nadążyć. Zatem wszelkie masaże mające na celu stymulacje i działanie pobudzające są jak najbardziej wskazane. Pobudzają przemianę materii, dowóz tlenu, usuwanie zbędnych produktów przemiany materii, sprawiają, że skóra jest bardziej elastyczna, nadają jej lepszy koloryt.

 

Przy doborze technik w masażu wspomagającym proces odchudzania lub modelowania sylwetki powinniśmy kierować się jedną ważną zasadą: aby masaż nie powodował cierpienia, a także (co jest częstym zjawiskiem) aby nie powodował wylewów podskórnych czy krwiaków.

 

Edukacja naszych klientów odgrywa zatem kluczową rolę w takim wypadku. Terapeuta powinien być autorytetem i wskazywać zawsze prawidłową, a nie tylko opłacalną drogę. Proces odchudzania, w którym masaż odgrywa dużą rolę, będzie najskuteczniejszy gdy działanie terapeutów będzie interdyscyplinarne. Współpraca z dietetykiem, trenerem czy instruktorem fitness, a czasem nawet z psychologiem będzieprzynosiła o niebo lepsze efekty niż „szorowanie” bańką chińską na lewo i prawo.

 

Podsumowując te krótkie rozważania można humorystycznie stwierdzić, że masaż owszem może odchudzić, ale przede wszystkim masażystę i portfel klienta. Marketing marketingiem jednak pamiętajmy, że po drugiej stronie stoi również człowiek ufający efektom pracy terapeuty, zatem odrobina empatii nie zaszkodzi. Współpraca, cierpliwość i motywacja każdej ze stron niech pozostaną celem nadrzędnym procesu odchudzania.

 

mgr Rafał Uryzaj
masaz3
Fizjoterapeuta, absolwent Akademii
Wychowania Fizycznego w Poznaniu
Właściciel i nauczyciel
w szkole masażu Body-Relax
www.kursymasazu.com
Współwłaściciel i redaktor
portalu branżowego
www.serwis-masazysta.pl

 

Źródło: NAJWSPANIALSZE, nr 2/2014 http://najwspanialsze.pl/

ciesz_sie_zyciemZnokautuj codzienny stres praktyką radości. Jedziesz do innego miasta. Mijasz po drodze różne miejscowości. Stare chałupy ciągną się wzdłuż drogi, jednak trawa równo przystrzyżona, widać zatem niedbale ubranego, brudnego mężczyznę ze sporym zarostem. Energicznie podnosi rękę i wyszczerzając dziury paszczy radośnie macha Tobie na powitanie, formułując przeszczęśliwy uśmiech. Wariat? Jak nic! Wariat!

 

A może czytając to, pomyślałeś „jaki wspaniały człowiek – wita podróżnych we wsi”; albo „musi mieć dobry dzień!”? Większość z nas pomyśli, że wariat. Zaczniemy się ewentualnie zastanawiać, czy wszystko w porządku z naszym samochodem – przecież ów „wariat” mógł zobaczyć, że coś jest nie tak i dawał nam dziwne znaki. Światła włączone? OK. Nic nie stuka, nic nie puka. Co bardziej zapobiegliwi na najbliższej stacji obejrzą samochód z każdej strony. I zapomną o sprawie. Bo zwyczajnie nie nawykliśmy do spontanicznych przejawów cieszenia się życiem i okazywania radości.

 

„Obiecanki cacanki, a głupiemu radość”

Radość fantastycznie potrafią okazywać dzieci. Powiedz małemu miłośnikowi kolei, że pojedziecie pociągiem w długą podróż – będzie się cieszyć już dziś, nawet jeżeli jest zima, a ty masz na myśli podróż w lecie i dobitnie tłumaczysz, że to jeszcze dużo czasu. Będzie się cieszyć już na samą myśl o radości i frajdzie z przejażdżki. Potem ilekroć zobaczy pociąg będzie się cieszyć na myśl o tym, że niedługo sam będzie takim pociągiem jechać. Dzięki temu może czuć radość i ekscytację wiele razy – zanim dojdzie do faktycznej przejażdżki. Dzieci przeradzając się w nastolatków zwykle tracą tą właściwość. Najczęściej sami ich tego uczymy. Może się okazać, że dorośli nie zawsze dotrzymują obietnic, że nie zawsze mówią prawdę, że sami nie cieszą się na myśl o czymś, bo przecież „jeszcze wszystko się może zmienić”. Nie chcąc rozczarowania dziecka, uprzedzamy je, żeby „nie cieszyło się przedwcześnie”. Nie chcąc rozczarować się samemu, staramy się poskromić własną radość z np. całkiem udanej rozmowy kwalifikacyjnej, bo w sumie to „jeszcze nic nie wiadomo”. Ta skłonność szczególnie dotyczy charakterów melancholijnych, które poprzez naturalną tendencję do wyszukiwania przeszkód i problemów, tworzą negatywne scenariusze, aby „być gotowym na porażkę”. Brzmi to absurdalnie (dla typów sangwinicznych o skrajnym optymizmie życiowym), jednak w swojej praktyce trenerskiej niejednokrotnie spotkałam się z argumentacją Pań, że „wolą być mile zaskoczone”, gdyby oczywiście ich scenariusz porażki okazał się fiaskiem, a całość miałaby pozytywny efekt.

 

ciesz_sie_zyciem1Radość w drodze

Nie nawykliśmy do cieszenia się już z samej drogi. Wydaje nam się, że powinniśmy cieszyć się dopiero wtedy, gdy dotrzemy do celu. Przez to droga, która mogłaby być pełna radości, przypomina pełen frustracji wąwóz. Do tego dochodzi fakt, że większość osób nie potrafi wyznaczać sobie celów, zatem ich droga prowadzi donikąd, oni sami nie wiedzą dokąd zmierzają, ktoś inny wyznacza im ścieżki, albo mają cel, ale zbyt odległy i nierealny. W każdym przypadku w podróżniku rodzi się smutek, złość, gniew, poczucie winy i cały pakiet brzydkich emocji, które tłamsimy najczęściej w sobie, rujnując organizm stresem i szarpiąc relacje z bliskimi nam osobami.

 

A dlaczego nie zacząć cieszyć się dziś?

American Journal of Cardiology opublikował wyniki badań prowadzonych na Columbia University Medical Centre, które wykazały, że osoby, które deklarują bycie w stresie są o 27% bardziej narażone na atak serca (nie mówiąc już o podniesionym poziomie ciśnienia krwi Fot. Bio & Sun Najbardziej stracony dla człowieka jest dzień, w którym się nie śmiał. Sebastien Roch, Nicolas Chamfort i złym cholesterolu). Przeprowadzając to badanie uczestnikom zadawano pytania: „Jak bardzo zestresowany się czujesz?” oraz „Jak często odczuwasz stres?”. Gdy zadamy sobie te same pytania, ogromna liczba z nas dojdzie do wniosku, że w zasadzie to już powinna mieć zawał. Na zajęciach często proszę uczestników, by w skali 1-10 określili swój poziom stresu w ciągu ostatnich czterech tygodni. Średnia poziomu stresu dla grupy kobiet w przedziale wiekowym mniej więcej 27-56 lat, to zwykle około 6-7 punktów (w przyjętej skali). Zdarzają się osoby, które od razu mówią „9” i napięcie jest w nich widoczne jeszcze zanim w ogóle się odezwą. A teraz zadajcie sobie sami pytanie: „Jak bardzo szczęśliwy / szczęśliwa się czuję?”, „Jak często odczuwam radość?”. Wydaje nam się, że to wielkie rzeczy najbardziej przesądzają o naszym życiu – wybór tych, a nie innych studiów, zawarcie związku małżeńskiego, narodziny dziecka, założenie firmy, rozwód, śmierć kogoś bliskiego – to wszystko bardzo ważne momenty, ale... nie zdarzają się codziennie. O jakości naszego życia świadczą bowiem tysiące małych, drobnych decyzji podejmowanych każdego dnia, tysiące myśli, jakie w ciągu jednej chwili mogą przebiec przez nasz umysł. Uczymy się zarządzać korporacjami, zasobami ludzkimi, projektujemy wielkie budżety, obmyślamy strategie rozwoju. A potem okazuje się, że jesteśmy kompletnie bezradni jeżeli chodzi o zarządzanie własnymi myślami. A co by się stało, gdybyśmy zaczęli spośród wielu myśli wyciągać te pozytywne? Gdybyśmy cieszyli się z możliwości myślenia o wspaniałych rzeczach? Gdybyśmy znów przypomnieli sobie jak to jest marzyć? Gdybyśmy zaczęli marzyć głośno, razem z naszym mężem / żoną, dziećmi?

 

Praktyka radości na co dzień

Praktykowanie radości i wdzięczności jest niezwykle proste, wymaga tylko jednego – uważności. Jeżeli pędzisz przez życie tą swoją wybrukowaną stresem drogą i masz klapki na oczach, niczym konie na Krupówkach, bo bez pytania realizujesz cudzy plan na życie, to nie zauważysz, jak spomiędzy kamieni wystaje trawa i tęskni za słońcem. Nie chodzi o to, by nagle zostać niepoprawnym optymistą, patrzącym na wszystko przez różowe okulary. Szczęście jest tam, gdzie jest równowaga i harmonia, dlatego im większy z Ciebie pesymista, tym bardziej skup się na nauce dostrzegania pozytywnych rzeczy. Nie oznacza to, że stres przestanie istnieć, że problemy się rozwiążą – oznacza to, że nie będziesz dodatkowo dokładać sobie stresu. Z czasem, gdy zaczniesz zauważać te drobne rzeczy, które dają radość, które są piękne, zaczniesz zauważać także duże – okazje, szanse, perspektywy. Bo zmienisz swoje postrzeganie! Tylko nie mów, że nie masz się z czego cieszyć. Jesteś, żyjesz, oddychasz. Masz sprawne ręce i sprawne nogi. Masz gdzie mieszkać, masz przynajmniej jedną osobę, której naprawdę na Tobie zależy (każdy taką ma!). Jest piękna pora roku, zieleń natury niesie optymizm i z przyrody możemy czerpać wiele radości. Śmiało! Siadaj i pisz TERAZ za co możesz być wdzięczny, co i kto daje Tobie radość.

 

Bilans dodatni

Jeżeli chcesz sam siebie przekonać, jak wiele wspaniałych rzeczy Ciebie spotyka, na koniec każdegodnia przypomnij sobie co dobrego codzienne oczywistości – pies szalejący ze szczęścia gdy wracasz z pracy, miły telefon od znajomego, uśmiech nieznajomego, klient, który podziękował Tobie za Twoją pracę. Będziesz zdziwiony jak wiele tego jest! Pytaj innych „Co dobrego dzisiaj się wydarzyło?”, „Co dobrego spotkało Ciebie dzisiaj?”. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś żałował, że odczuwa zbyt wiele radości, że jest za bardzo szczęśliwy. Celebruj swoją radość, celebruj radość innych. Nie pozwól, żeby Twoje życie przypominało fragment piosenki zespołu „Raz Dwa Trzy”, który śpiewał: „Jutro możemy być szczęśliwi”. Bo to jutro, to jakoś tak nigdy nie nadchodzi.

 

PS. A jak praktyka radości przekłada się na biznes? Spróbujcie robić interesy z malkontentem, maruderem i wiecznym pesymistą...

 

Beata Mąkolska
ciesz_sie_zyciem2
Wydawca portalu zdrowego stylu życia dla kobiet Wellnessday.eu.
Trenerka rozwoju osobistego, prowadzi warsztaty dla kobiet.
Doradza w zakresie kreowania i zarządzania wizerunkiem osób i firm Admolto.com


Źródło: NAJWSPANIALSZE, nr 2/2014 http://najwspanialsze.pl/

ekokosmetykiChociaż mnóstwo ekologicznych trendów zyskuje coraz większą popularność, to wciąż trudno nam się przekonać do kolorowych ekokosmetyków. Dlaczego warto zmienić zdanie i zaufać także im?  

 

W sprawach urodowych już od jakiegoś czasu zawierzamy kosmetykom ekologicznym. Szukamy produktów bez parabenów, na bazie naturalnych ekstraktów, a często sami przygotowujemy kosmetyki z domowych zasobów – kremy, odżywki, maseczki, peelingi, itd. Problem pojawia się, gdy stajemy przed koniecznością zakupu pudru, szminki i cieni do powiek. Zależy nam, aby produkty te dobrze kryły, były trwałe oraz miały szeroką paletę kolorów. Wybieramy więc zwykłe, popularne produkty znanych marek, bo wydaje nam się, że ich ekoodpowiedniki nie będą spełniały powyższych wytycznych.    

 

Niebezpieczne kolory

Rzeczywiście, ekokosmetyki do makijażu nie cechują się aż taką trwałością, jak zwykłe. W ciągu dnia trzeba kilka razy poprawiać makijaż, bo szybciej się ściera. Jednak długotrwały efekt w przypadku stosowania popularnych kolorowych kosmetyków zawdzięczamy przede wszystkim zawartych w nich szkodliwym konserwantom, które w rezultacie wysuszają skórę, doprowadzają do zatykania porów i są przyczyną powstawania wyprysków. Kosmetyki te zawierają nawet metale ciężkie, takie jak ołów, który często możemy znaleźć w szminkach. Eko-kosmetyki kolorowe są natomiast wolne od tych groźnych substancji. Trudniej oczywiście je dostać i są nieco droższe, ale w zamian za odrobinę większy wydatek i czas poświęcony na poszukiwania, otrzymamy rekompensatę naprawdę wartą zachodu. Przede wszystkim dostaniemy gwarancję, że nasza skóra jest bezpieczna, a ponadto o wiele bardziej wypielęgnowana.    

 

Dlaczego eko?

Organiczna szminka, konturówka czy błyszczyk zawierają naturalne barwniki i oleje – migdałowy, jojoba, różany, itd. Wszelakie balsamy do ust wzbogacone są zwykle o oliwę z oliwek oraz lanolinę. Możesz więc zapomnieć o tym, że na Twoich ustach razem z kolorową powłoką zostanie ołów i konserwanty. Niechcianych substancji pozbędziesz się również zmieniając zwykły tusz do rzęs na tusz ekologiczny. Ten pierwszy zawiera woski syntetyczne, które mogą być szkodliwe dla oczu przy długim stosowaniu. W tuszu ekologicznym zastąpione są one woskami naturalnymi – pszczelimi lub roślinnymi, które odżywią i ochronią rzęsy. Tusze naturalne mają te same właściwości, co dobrze znane mascary – mogą pogrubiać, wydłużać, podkręcać i dodawać włoskom objętości. Lepsze są także cienie do powiek, kredki i pudry w wersji eko, które mają w sobie naturalne olejki oraz pigmenty. Wbrew pozorom nie są ubogie pod względem kolorystycznym. Pudry i podkłady można kupić w różnych odcieniach, w zależności od posiadanej karnacji, a cienie do powiek, oprócz klasycznych barw, reprezentują wachlarz przeróżnych kolorów otrzymanych z organicznych barwników.

 

Źródło: http://www.vitalogy.pl/

swierzbŚwierzb dawniej był uważany za „przypadłość” ludzi chorych, biednych, z marginesu społecznego i tych co nie dbają o higienę osobistą. Prawda jest taka, że pasożyt może zaatakować każdego, nawet te osoby co do przesady dbają o higienę swoją i swojego otoczenia. Wystarczy krótkotrwałe obcowanie z nosicielem np. uścisk ręki lub kontakt z rzeczami codziennego użytku takiej osoby. Warto więc zapoznać się z problemem i zastosować odpowiednią profilaktykę.  

 

Świerzb jest manifestacją zakażenia przez roztocza Sarcoptes scabiei. Pasożyt jest niewielkich rozmiarów i posiada osiem nóg (w przeciwieństwie do owadów, które mają ich sześć). Długość ich ciała to zaledwie 1/3 milimetra, co pozwala drążyć nory w głąb skóry żywiciela, a to właśnie powoduje intensywny świąd. Roztocza te nie są widoczne gołym okiem  (na szczęście), ale można je zaobserwować pod lupą lub mikroskopem.

 

Świerzb jest podstępny i bezlitosny dla człowieka. Swędzenie najbardziej uciążliwe staje się w nocy, uniemożliwiając odpoczynek. Przez pierwsze tygodnie objawy są dosyć subtelne, aby stopniowo stać się intensywne, a po miesiącu swędzenie staje się tak uporczywe, że sen jest niemożliwością. Atopowe zapalenie skóry, wyprysk, pokrzywka to przy tym naprawdę nic wielkiego.

 

W większości przypadków można rozpoznać świerzb opisując u lekarza charakterystyczne objawy i badając stan skóry. Czasami specjalista wykonuje „skrobanie” zewnętrznych warstw skóry celem potwierdzenia diagnozy. Kroplę oleju lub soli fizjologicznej umieszcza się na swędzącym obszarze, a następnie za pomocą skalpela zbiera powierzchniowo materiał i ogląda na płytce pod mikroskopem w poszukiwaniu roztoczy lub jaj. Czasami również stosuje się metodę polegającą na rysowaniu zmywalnym flamastrem na skórze i wycieraniu go alkoholem. Tusz wnika w głąb skóry i pomaga zidentyfikować norę pasożyta.

 

Leczenie: 

  1. Aplikacja kremów – głównym składnikiem stosowanym w smarowidłach jest Permetryna. Krem należy nanosić na ciało rano a wieczorem zmywać. Aplikację powinno powtarzać się przez siedem kolejnych dni. Alternatywną substancją jest Lindan – pestycyd o działaniu owadobójczym i przeciwpasożytniczym. Płyn nakłada się na skórę na czas 8 godzin i następnie zmywa. Lindan może spowodować drgawki stąd nie powinien być stosowany na mokrą lub podrażnioną skórę. Jest też przeciwwskazany u kobiet ciężarnych, karmiących i dzieci poniżej 2 roku życia.
  2. Leki doustne – Iwermektyna jest stosowanym doustnie lekiem przeciwpasożytniczym w terapii świerzbiączki, chociaż wskazanie to nie jest zatwierdzone przez FDA. Pacjentowi podaje się pojedynczą dawkę (przelicznik 200 mikrogramów na kilogram masy ciała) i powtarza za dwa tygodnie. Stosowanie doustne preparatu, mimo iż wygodniejsze od wcierania maści i kremów, jest obarczone większa ilością skutków ubocznych. Iwermektyne stosuje się jedynie wówczas gdy środki działające miejscowo nie przyniosły pożądanego efektu lub nie są tolerowane.
  3. Leki antyhistaminowe – mogą być stosowane w łagodzeniu świądu jako środki pomocnicze. Zewnętrznie wykorzystuje się dimetinden i antazolinę. Doustnie zastosowanie znalazły antyhistaminiki drugiej generacji (Lewocetyryzyna, Feksofenadyna, Desloratadyna)
  4. Konieczne zabiegi – obowiązkowo wyprać pościel w gorącej wodzie lub wygotować, podobnie sprawa ma się z bielizną i noszonymi ubraniami. Dezynfekcji (specjalne spraye) należy też poddać dywany, narzuty itp. Konieczna jest również zwiększona dbałość o higienę osobistą. Należy dokładnie przyciąć paznokcie na krótko i wyczyścić, aby usunąć roztocza i ich jaja. Po dokładnym odkurzeniu mieszkania wyrzucić worek z odkurzacza. W miarę możliwości unikać drapania, a powstałe już rany otwarte należy zabezpieczyć przez nadkażeniem.

 

Czy świerzb jest łatwo zdiagnozować?

Niestety w tym przypadku bardzo łatwo popełnić błąd. Wczesne, subtelne objawy mogą wyglądać mało charakterystycznie jak np. ukąszenia komara lub wyprysk skórny. W ciągu kilku tygodni błąd na pewno wyjdzie na jaw, gdy pacjent odczuje pogorszenie swojego stanu i świąd zdawać się będzie nie do wytrzymania. Świerzb najłatwiej rozprzestrzenia się u osób z osłabionym układem odpornościowym, w domach opieki i podobnych instytucjach. Może dojść (choć na szczęście bardzo rzadko) do epidemii wśród pacjentów i pracowników służby zdrowia.

 

swierzb_norweskiCzym jest „norweski świerzb”?

Określenie to odnosi się do szczególnie ciężkiej postaci świerzbu, który przyjmuje postać skorupy. Nazwę swą zawdzięcza temu, że po raz pierwszy przypadek taki został opisany w Norwegii. Ta odmiana schorzenia polega na defekcie reakcji odpornościowej na roztocza pozwalając na bytowanie na ciele pacjenta setek tysięcy pasożytów. Świerzb norweski dotyka niemal zawsze ludzi z zaburzeniami funkcjonowania układu odpornościowego. Obserwuje się go najczęściej u osób starszych, niepełnosprawnych fizycznie lub umysłowo, u pacjentów z AIDS, chłoniakiem. Uszkodzenia mogą rozprzestrzeniać się po całym ciele. Początkowo zaczerwienione miejsca ulegają procesowi łuszczenia, by w końcu przybrać postać rozległych brodawek. Co ciekawe w tej postaci świerzbu świąd jest minimalny lub nie występuje w ogóle. 

 

Profilaktyka

Najlepszą metodą zapobiegania zarażeniu jest profilaktyka. Pasożyt atakuje w pierwszej kolejności organizm osłabiony, którego układ odpornościowy nie odpowiada jak należy. Powinniśmy więc zadbać o jego wzmocnienie od wewnątrz, a najprostsza droga do tego przez zdrową, zbilansowaną dietę. Ryzyko można również wyeliminować poprzez przestrzeganie podstawowych zasad higieny osobistej. Codzienna kąpiel, częste mycie rąk i dokładne ich osuszanie (zwłaszcza w przestrzeniach międzypalcowych), regularna zmiana bielizny i odzieży, właściwe pranie i dokładne prasowanie, używanie wyłącznie swoich przedmiotów mających bezpośredni kontakt z ciałem – np. gąbka, ręcznik, skutecznie zniechęca pasożyta  do „zamieszkania” na naszym ciele. W kurzu i brudzie lubą gromadzić się tysiące roztoczy, stąd tak ważne jest pamiętać o systematycznym sprzątaniu mieszkania (zmywanie, odkurzanie podłóg i dywanów, wycieranie mebli i płaskich powierzchni). Bardzo ważne jest wczesne rozpoznanie choroby. Jeżeli tylko dostrzeżemy niepokojące objawy powinniśmy niezwłocznie zgłosić się do lekarza i stosować do zaleceń wraz ze wszystkimi domownikami.

 

red. Magdalena Habuz

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/

Joanna L. spowodowała kolizję, będąc pod wpływem alkoholu.

W ostatnim czasie ludzie ze świata show biznesu często dają przykład, jak nie należy się zachowywać.

Naćpany Dariusz K. zabił kobietę na przejściu dla pieszych, teraz kolejna znana osobistość wsiadła za kółko na podwójnym gazie.

Joanna L., gwiazda serialu „Przyjaciółki” dzisiejszego poranka spowodowała kolizję drogową.

Aktorka jechała swoim Porsche i uderzyła w tył jadącego przed nią pojazdu.

Jak informuje Radio Zet, policja ujawniła, że uczestniczka drugiej edycji „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, w wydychanym powietrzu miała 1,2 promila alkoholu!

Matka dwójki dzieci od rana będąca na bani powinna się pokazywać w telewizji?

To tak wygląda teraz show biznes, czy możemy już mówić o patologii?

 

Źródło: http://www.celebryci.com.pl/

Do tragedii doszło w Czechowicach-Dziedzicach..Dwaj 16-letni synowie zwabili swoją matkę do parku pod pozorem rozmowy o załatwieniu jej nowego mieszkania. Tam ją ciężko pobili min. kamieniami i zadali kilka ciosów nożem. Kobieta została uratowana przez przypadkowego mężczyznę ,który spłoszył napastników. W ciężkim stanie znajduje się w szpitalu. Policja zatrzymała nastolatków, którzy twierdzili że tylko chcieli nastraszyć swoją matkę. Z wstępnych ustaleń wynika że matka nie zajmowała się swoimi synami. Wymuszała od nich pieniądze. O dalszym ich losie zdecyduje sąd rodzinny.

czerniakJak się okazuje, zadanie prostego pytania pacjentowi przy rutynowym badaniu, może uratować życie. Jak pokazują wyniki badań naukowców z na Temple University School of Medicine, swędzenie albo ból często zwiastują rozwój zmian nowotworowych skóry. Wyniki pokazały że 36,9% zmian rakowych objawiało się swędzeniem, a 28,2% bólem. Badanie pokazuje, jak ważnym a zarazem prostym narzędziem diagnostycznym jest określenie obecność, stopnia nasilenia i umiejscowienia swędzących i bolących zmian.  

 

Silne działanie promieni słonecznych sprawia, że układ odpornościowy skóry ulega osłabieniu. Powoduje to uszkodzenie komórek skóry i modyfikację ich materiału genetycznego. Komórka nie jest w stanie wyeliminować poważnych uszkodzeń wywołanych działaniem promieni UV w wyniku czego przekazuje niewłaściwe informacje genetyczne komórkom potomnym. Istnieją trzy różne typy i podtypy nowotworów skóry. Najbardziej niebezpieczny jest czerniak złośliwy.  czerniak2

Problem wczesnego rozpoznawania i terapii raków skóry jest bardzo ważny, ponieważ stanowią one ok. 10% wszystkich nowotworów złośliwych. Raki skóry mogą wywodzić się z naskórka (rak kolczystokomórkowy) lub przydatków skóry (rak podstawnokomórkowy).

 

Czynnikami zwiększającymi ryzyko rozwoju zmian nowotworowych skóry są m.in. długotrwałe nasłonecznienie, jasna karnacja, oparzenia słoneczne, rodzinne występowania raka skóry, przebycie raka skóry, przewlekłe stany zapalne (owrzodzenie, oparzenia), rogowacenie słoneczne, kontakt ze związkami arsenu.

 

Raki skóry, m.in. czerniak, rak kolczystokomórkowy czy rak podstawnokomórkowy diagnozuje się w momencie zauważenia „dziwnie” wyglądających zmian na skórze. Jeśli okazują się one dodatkowo swędzące, bądź tkliwe to sygnał dla lekarza dermatologa i samego pacjenta, że powinni się im lepiej przyjrzeć. "Pacjenci często mają dużo zmian, a te które dodatkowo swędzą czy bolą niosą wysokie ryzyko przekształcenia się w raka", wyjaśnia dr Yosipovitch, dyrektor Temple Itch Center.

 

Wyniki pokazały, że świąd był najczęstszym objawem raka płaskonabłonkowego, następnie raka podstawnokomórkowego a na końcu czerniaka. Ból również pojawiał się najczęściej jako objaw raka płaskonabłonkowego. Ponadto ból i świąd najczęściej występowały jednocześnie. Rak skóry jest chorobą uleczalną, pod warunkiem że zostanie wcześnie zdiagnozowany.

 

tusmlogoYosipovitch ma nadzieję, że dzięki przeprowadzonym badaniom, dermatolodzy zaczną stosować skalę bólu i świądu wobec podejrzanych zmian skórnych, co wpłynie pozytywnie na stopień wykrywalności a tym samym procent wyleczonych przypadków raków skóry.

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/