Gdy tylko zaczynają się wakacje, a wraz z nimi kolejny sezon wesel, z trwogą zaglądam na Facebooka. Boję się, że na moim ekranie wyskoczy jakiś kalafior zamiast koka. Najgorzej, jeśli będzie z brokatem, piórkami albo innym tałatajstwem - mówi Oskar Bachoń, hair designer i nasz niepokorny ekspert od fryzur, który wybije Ci z głowy złe pomysły na to, co można mieć na głowie idąc na ślub lub inne oficjalne przyjęcie.
1. NADMIAR KOSMETYKÓW DO STYLIZACJI
Włos się na głowie jeży, kiedy widzę, ile walicie sobie na głowę lakierów, pianek, żeli czy innych maziajów i brylantyn (swoją drogą, nie wiem w ogóle, czemu ludzie to jeszcze w domach trzymają). To tylko niepotrzebnie obciąża włosy, skleja je i sprawia, że wyglądają niechlujnie i nieświeżo, ale też wcale nie poprawia trwałości fryzury. Za dużo lakieru to gwarantowany efekt hełmu, sztuczność do kwadratu. Doradzam umiar. Lepiej dać mniej dobrego kosmetyku, nie tonę byle jakiego.
2. KLĘSKA WSUWKOWEGO URODZAJU
Niektórym kobietom błędnie wydaje się, że jeśli wepną dwadzieścia wsuwek, to ich fryzura będzie się lepiej trzymała. Wsuwek nie powinno być widać. Nie dość, że wpinamy je tak, by schowały się pod włosami, powinny być tego samego koloru co włosy. Apeluje do blondynek o wyrzucenie czarnych wsuwek. To jakiś koszmar!
3. ZA DUŻO CIEPŁA
Nie pal włosów prostownicą albo lokówką przetrzymując je na gorącej powierzchni przez całą wieczność. Nie zapewni to lepszego utrwalenia loka bądź fali, przeciwnie – spalisz włosy, które całkowicie przestaną się układać. Znam wariatki, które nawet żelazkiem do ubrań prasują swoje włosy przez gazetę, bo temperatura 230 st. C, jaką można osiągnąć w prostownicach i lokówkach, to dla nich za mało. Koniec z tym! Dziewczyny, przerzućcie się na grube wałki, termoloki lub stylizujcie włosy na okrągłej szczotce. Efekt będzie znacznie ładniejszy, a włosy zdrowsze.
4. BŁĘDY SZTYWNIARY
Nie próbuj doprowadzić swojej fryzury do perfekcji za wszelką cenę. Najmodniejsze są obecnie włosy naturalne. Zdrowe i lśniące, nieco niesforne kosmyki, które układają się po swojemu, są znacznie lepsze niż misterne upięcie, w którym będziesz czuła się jak w peruce, albo włosy wyprasowane na blachę, o które będziesz się zamartwiać, gdy tytko zacznie kropić deszcz. Jeśli masz falowane, puszące się włosy – podkreśl to, nie prostuj ich na siłę. Jeśli twoje włosy są z natury proste, nie męcz ich lokówką.
5. ŚMIERĆ KALAFIOROM
Dziś się z tego śmieję, ale kiedyś w szkole fryzjerskiej sam robiłem wysokie i sztywne koki, układane kosmyk po kosmyku w przedziwną wieżę, i byłem z nich nawet dumy. Teraz nazywam je kalafiorami i odradzam każdemu. Są nie tylko niemodne, ale też dodają niepotrzebnej powagi, w cudaczny sposób postarzają i ośmieszają swoją nosicielkę, która wygląda jak odtwórczyni Marii Antoniny w kiepskim teatrze. W zamian proponuję zrobione, tuż nad karkiem, gładkie koki w stylu hiszpański lub uniesione wysoko upięcia retro, takie jak nosiła Brigitte Bardot. Wciąż modny jest też koczek na czubku głowy w stylu Małej Mi z Muminków oraz styl boho – hippisowskie, lekko rozczochrane włosy z motywem warkocza. Wszystko, tylko nie kalafior!
6. KRZYWDZĄCE MITY
Zauważyłem, że kobiety bardzo lubią chować się za włosami. Pokutuje dziwny mit, że okrągła buzia musi być otulona włosami, więc jeśli te są spięte w kok, coś mimo wszystko powinno z niego wystawać, żeby wysmuklić owal twarzy. Skutek mamy taki, że kobieta wyciąga sobie pejsy z upięcia, dodatkowo je jeszcze czymś utrwala albo smaruje, i zamiast ładnej fryzury ma dwa wiszące śpiki, które bynajmniej nie dodają jej uroku.
7. DODATKI Z PIEKŁA RODEM
Za ozdabianie fryzur piórkami, brokatem, kryształkami, cyrkoniami czy innymi perełkami fryzjerzy powinni być karani. To w bardzo złym guście. Wszyscy dookoła trąbią, że mniej znaczy więcej, a wy nadal swoje. Nie, nie i jeszcze raz nie! Zwłaszcza, jeśli masz już ozdobną biżuterię, ładowanie kolejnego żelastwa czy szkła w swoje włosy nie ma już racji bytu. Jedyne dodatki, jakie we włosach wyglądają dobrze, to żywy kwiat lub ozdobna apaszka odpowiednio wkomponowane we fryzurę.
Oskar Bachoń / Hair & Make-up Designer
Informacje o ekspercie:
OSKAR BACHOŃ
Żeby przekonać się, jak barwną jest postacią, wystarczy na niego spojrzeć. Ale to wcale nie wygląd, a wyjątkowy charakter najbardziej wyróżnia Oskara Bachonia spośród znanych stylistów fryzur i wizażystów w Polsce. Szczery do bólu, rubasznie dowcipny, piekielnie zdolny i diabelsko inteligentny, mistrzowsko balansuje na granicy pruderii, komentując aktualne zjawiska i trendy we fryzjerstwie i makijażu.
Oskar Bachoń to człowiek instytucja. Jak sam o sobie mówi – profesjonalista i artysta. Jego rad w kwestiach wizerunku słucha wierne grono klientek w Krakowie (na strzyżenie u Bachonia trzeba czekać miesiącami). Prowadzi blog (www.oskarbachon.pl/blog), dzieli się także swoją wiedzą jako ekspert w mediach. I chwała mu za to. Ktoś powiedziałaby – Bachoń spadł nam z nieba. Owszem. Ale to bynajmniej nie aniołek.