Pozornie nic się nie zmienia. Przeglądamy się codziennie w lustrze i widzimy tę samą twarz. Aż nagle zauważamy: pierwszą zmarszczkę, pierwszą bruzdę, opadające policzki. Zmiany te oczywiście nie następują z dnia na dzień. Są naturalnym skutkiem upływu czasu, ale też złych nawyków czy nieprawidłowego trybu życia. Zła wiadomość jest taka, że nie da się ich całkowicie uniknąć. Dobra, że można je wyraźnie opóźnić. Nawet o kilkanaście lat.
Powszechnie przyjęło się, że to ilość zmarszczek decyduje o tym, czy wyglądamy młodo i świeżo. Tymczasem o młodzieńczym wyglądzie w równym stopniu świadczą inne symptomy, na które często nie zwracamy uwagi. Jakie niuanse sprawiają, że twarz diametralnie się zmienia? I co możemy z tym zrobić?
Sygnał 1: Naszyjnik Wenus
To inaczej poziome bruzdy na szyi. W młodym wieku są mało zauważalne i bagatelizowane, w późniejszym pogłębiają się i brzydko „odcinają” na skórze. Jak im zapobiec? Ponieważ kondycja skóry szyi w 90% zależy od nas samych, w każdej chwili możemy o nią po prostu bardziej zadbać: przestać się garbić, nie czytać z pochyloną głową, uważać na pozycję ciała podczas pracy przy komputerze oraz regularnie wsmarowywać krem do twarzy na noc także w okolice szyi i dekoltu.
- Jeśli jednak zmarszczki już się utrwaliły, pomóc może np. nieablacyjny laser frakcyjny. Działa na skórę światłem, usuwając zniszczone komórki z powierzchni skóry – mówi dr Urszula Brumer, lekarz medycyny estetycznej i właścicielka kliniki Dr Urszula Brumer Medycyna Młodości.
- W miejscach, które naświetlamy podczas zabiegu dochodzi do odparowania włókien kolagenowych, czyli inaczej mówiąc usunięcia ich starych konstrukcji. W ich miejsce tworzą się nowe komórki. To w rezultacie wygładza i regeneruje skórę. Inną metodą, nie tylko wygładzającą „naszyjnik Wenus”, ale również napinającą skórę, są nici liftingujące. To obecnie jeden z najbardziej popularnych i uniwersalnych zabiegów medycyny estetycznej. Aby wygładzić skórę szyi potrzebujemy około 10 nici prostych samowchłanialnych. Rozpuszczają się w skórze po kilku miesiącach, a efekty ich działania są widoczne przez ponad rok. Ponieważ nici PDO nie tylko napinają skórę przez działanie mechaniczne, ale również stymulują produkcję fibroblastów i większą syntezę kolagenu oraz elastyny – stan skóry po ich wchłonięciu jest lepszy niż przed ich założeniem.
Sygnał 2: Chomiki
Nici liftingujące są równie często stosowane na opadające boczne części policzków, czyli „chomiki”. Przypadłość ta pojawia się u osób ok. 40-50-letnich. Poprzez działanie sił grawitacji, skóra zaczyna wtedy „wystawać” poza prawidłowy kształt twarzy, co burzy proporcje i postarza.
Nici działają niczym niewidzialne rusztowanie. Po zaaplikowaniu ich pod skórę, skutecznie podtrzymują ładny owal twarzy. Jeszcze inną metodą przywracającą skórze elastyczność są nowoczesne i bardzo zaawansowane technologicznie zabiegi z własnych komórek macierzystych pacjenta. To dzięki nim najskuteczniej wypełnimy ubytki tkanki podskórnej.
Zdaniem dr Urszuli Brumer, warto również regularne (raz na kilka miesięcy) stosować mezoterapię igłową i peelingi. Dobrze jest rozpocząć taką kurację tuż po trzydziestce, ponieważ to wtedy zaczyna się stopniowa utrata elastyczności skóry i tkanki podskórnej. Dzięki wcześnie rozpoczętej, regularnej pielęgnacji, odwleczemy pojawienie się „chomików” w czasie nawet o dekadę.
Sygnał 3: Worki pod oczami
Efekty starzenia są najszybciej widoczne w okolicach oczu. Pierwsze zmarszczki i cienie mogą pojawić się tutaj już pomiędzy 20 a 25 rokiem życia. Dzieje się tak, ponieważ skóra wokół oczu jest wyjątkowo delikatna. Ma zaledwie 0,5 mm (czyli jest pięć razy cieńsza od innych partii skóry). Z czasem do zmarszczek i cieni dochodzą jeszcze obrzęki. To one sprawiają, że mimo wysypiania się, wyglądamy jakbyśmy były wiecznie zmęczone.
- Tymczasową pomocą przywracającą spojrzeniu świeżość są okłady z czarnej herbaty, kremy ze świetlikiem, kremy poprawiające krążenie lub kosmetyki z witaminą K – wymienia dr Brumer.
- Raczej odradzałabym rumianek, bo wysusza skórę. Wrogiem młodego spojrzenia są natomiast komputery. Pracując całymi dniami przy monitorze, bezwiednie mrużymy oczy. Skóra marszczy się, a zmarszczki się utrwalają. Aby temu zapobiec róbmy sobie częste przerwy. Chociażby po to, żeby spojrzeć w dal i na moment zrelaksować napiętą skórę.
Wyjściem dla osób, na które domowe sposoby nie działają, jest karboksyterapia, czyli terapia dwutlenkiem węgla CO2. Jak to działa? Obecny w organizmie CO2 odpowiada za regulację przepływu krwi i rozszerzanie się naczyń krwionośnych. Dwutlenek węgla podany pod skórę sprawia, że przyspiesza się przepływ krwi, równocześnie stymulując skórę do produkcji nowego kolagenu. Już pierwszy zabieg sprawia, że natychmiast pozbywamy się uciążliwych „worków pod oczami”.
Sygnał 4: Linie marionetki
Pełne, piękne usta to niewątpliwy atrybut kobiecości. Jednak kiedy pojawiają się wokół nich bruzdy (nazywane inaczej „liniami marionetek”), twarz traci na młodzieńczości i świeżości, a do tego zaczyna wyglądać smutno. Aby przeciwdziałać tym symptomom, lekarze prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych metod „wyprasowujących” tę okolicę twarzy.
- Dla mnie najbardziej satysfakcjonującym preparatem do leczenia problemu „linii marionetek” są teraz nici liftingujące – mówi dr Brumer. – Nie zalecałabym tu jednak nici prostych (jak w przypadku leczenia „naszyjnika Wenus”). Lepsze będą nici skręcone, grubsze nici aplikowane głębiej. Są atrakcyjną alternatywą dla botuliny, ale dają bardziej naturalny efekt. Skutecznie liftingują, a przy okazji mają działanie stymulujące skórę do regeneracji i odnowy.
Sygnał 5: Przebarwienia
Przebarwienia pojawiają się na twarzy najpóźniej, bo ok. sześćdziesiątki. Wtedy skóra jest dużo słabiej ukrwiona i mniej dotleniona niż wcześniej. Sprawia to, że niekiedy pojawiają się na skórze zmiany rozrostowe (np. brodawki czy włókniaki). Sprzyja im nadmierne przebywanie na słońcu, palenie papierosów lub przebywanie w zadymionych miejscach.
Zdaniem dr Brumer, będąc po sześćdziesiątym roku życia i mając skłonność do przebarwień, warto rozpocząć codzienne stosowanie kremów dotleniających oraz witaminy A, E i C (o działaniu odżywczo-odmładzającym). Jeśli zaś chodzi o zabiegi medycyny estetycznej, w tym wieku większość metod będzie miało dobry wpływ na skórę. Aby usunąć przebarwienia można zastosować terapię laserową (która dodatkowo zamyka rozszerzone naczynka i poprawia napięcie skóry), pellingi medyczne (o działaniu lecząco-stymulującym) lub mezoterapię osoczem bogatopłytkowym. Najskuteczniejsze będą oczywiście zabiegi z użyciem własnych komórek macierzystych pacjenta. Choć proces odmładzania nimi następuje powoli, to jedynie komórki macierzyste są w stanie odmłodzić nas wizualnie o całą dekadę lub nawet więcej…
Informacje o ekspercie: Dr Urszula Brumer, lekarz medycyny estetycznej, autorka bloga www.urszulabrumer.pl oraz wielu artykułów prasowych dotyczących medycyny estetycznej. Właścicielka kliniki specjalizującej się w zakresie zabiegów preparatami autologicznymi Dr Urszula Brumer Medycyna Młodości – www.drbrumer.pl. To pierwsza w Polsce klinika stosująca własne komórki pacjenta do leczenia m.in. blizn.