Co ma wspólnego dyskusja bioetyczna z rozgrywkami piłkarskimi? Czy tylko  zbliżony poziom emocji? Po Mundialu 2014 wiemy, że wspólnych płaszczyzn  może być więcej. Niedawne Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej zapewne  wielu pozostaną w pamięci. Dynamika gry, niespodziewane zwroty akcji  oraz zaskakujące wyniki, jak choćby zwycięstwo Niemców nad Brazylią  (7:1), powodują, że większość kibiców może mieć satysfakcję z oglądania  meczów. Śledząc komentarze, można dojść można do wniosku, iż jednym z  najlepszych był mecz: Belgia – USA. Komentator sportowy, Marcin  Ciechanowski zwrócił uwagę, że: „W ciągu 90 minut żadna z drużyn nie  trafiła do siatki, w czym ogromna zasługa broniącego jak w transie Tima  Howarda”. W innym komentarzu także zwrócono uwagę, że: „W bramce USA  dwoił się i troił Tim Howard”.
 
Tajemniczy bramkarz
Kim jest ów Howard? Ten 35-letni Amerykanin, jest bramkarzem reprezentacji piłkarskiej USA. Obecnie gra  on również w angielskim, pierwszoligowym Everton F.C. Zaliczany jest do  elitarnego grona bramkarzy, którym udało się rywalowi strzelić bramkę,  wykopując ją z własnego pola karnego. Co jednak jest najbardziej  szczególnego w Howardzie? Bo przecież nie on, lecz Manuel Neuer z  Niemiec, okrzyknięty został najlepszym golkiperem mundialu.
 
Bramkarz z USA choruje na zespół Tourette’a. Schorzenie to ma charakter  wrodzony. Jest ono dziedziczone, choć do tej pory nie zlokalizowano  miejsca w strukturze genetycznej, które może być w podobnej sytuacji  klinicznej uszkodzone u danej osoby. Zachowanie osób, u których  zdiagnozowano podobne zaburzenie objawia się występowaniem tików  nerwowych takich, jak: „mruganie oczami, wzruszanie ramionami, grymasy  twarzy, rzucanie głową oraz pochrząkiwanie, szczekanie, pomrukiwanie,  prychanie, pociąganie nosem, mlaskanie językiem” – o czym informuje  Stowarzyszenie Syndrom Tourette’a. Zdarza się, że tiki słowne  przybierają postać tzw. koprolalii, a więc niemożliwego do opanowania  pragnienia wypowiadania nieprzyzwoitych lub wulgarnych słów. W skrajnych  przypadkach podobne schorzenie uniemożliwia dotkniętemu nim normalne  funkcjonowanie. – Chorzy podskakują, kręcą się w kółko, dotykają siebie i  innych, wstają, siadają – wszystko to robią bardzo szybko i nerwowo –  informuje Fundacja Aktywnej Rehabilitacji.
 
Czy diagnozować?
Obecnie nie ma dostępnych metod, które umożliwiałyby zdiagnozowanie  podobnego zespołu na etapie prenatalnym. Dodajmy, że zachowania chorego  nie tylko utrudniają codzienne funkcjonowanie jemu samemu, ale powodują,  że jego rodzina narażona bywa na złośliwe komentarze ze strony  otoczenia. Czy jednak jest sens szukać przyczyn powstawania omawianego  zaburzenia? Czy zlokalizowanie patologicznego miejsca doprowadzi do  pojawienia się skutecznego lekarstwa, czy też raczej do listy dołączone  zostanie kolejne schorzenie, którego wykrycie uprawniać będzie do  przeprowadzenia aborcji, z racji na „prawdopodobieństwo ciężkiego i  nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub choroby zagrażającej jego życiu”.?
 
W tym miejscu można uznać, iż zespół Tourette’a nie jest takim  schorzeniem. Okazuje się jednak, że w Polsce podobne stwierdzenie jest  coraz mniej istotne. Kilka lat temu nasz kraj przegrał przed Europejskim  Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu sprawę R.R. przeciwko Polsce.  Trybunał uznał, iż brak możliwości przeprowadzenia przez kobietę aborcji  w sytuacji, w której ustawa na powyższe zezwala, stanowi naruszenie  art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gwarantującego każdemu  poszanowanie jego życia prywatnego i rodzinnego. Sędziowie podkreślili  ponadto, że odwlekanie „zabiegu” przerwania ciąży, a nade wszystko  nieinformowanie pacjentki o zdiagnozowanej u jej dziecka wadzie  genetycznej to przykład „nieludzkiego oraz poniżającego traktowania lub  karania”, jawnie łamiącego założenia art. 3 Konwencji. Omawiana sprawa  dotyczyła sytuacji, w której u nienarodzonego dziecka pacjentki  zdiagnozowano zespół Turnera. Tymczasem wspomniane zaburzenie zasadniczo  nie niesie zagrożenia dla życia.
 
Czy aborcja leczy?
Kaja  Godek z Fundacji „Pro-Prawo do życia”, w trakcie jednej z rozmów z  Katarzyną Piekarską z SLD zwróciła uwagę, iż w Polsce nie ma obecnie  listy schorzeń, które uprawniałyby do przeprowadzenia aborcji. Dlatego  też, gdy ponad rok temu poznańscy lekarze, w tzw. sprawie Anny z  Poznania uznali, iż zespół Downa nie uprawnia do „dokonania zabiegu  terminacji ciąży”, gdyż nie jest to wada śmiertelna, ich koledzy z  Warszawy mogli być innego zdania i omawiane „świadczenie zdrowotne”  natychmiast zostało przeprowadzone.
 
Obserwując polską debatę bioetyczną dojść można do wniosku, iż paradoks  goni paradoks. Wspomniany we wstępie Tim Howard, gdyby zdiagnozowano u  niego na prenatalnym etapie jego życia przyczyny występowania zespołu  Tourette’a, mógłby się nigdy nie urodzić. Paradoks polega także na tym,  iż polskie prawo, dopuszczając zabicie nienarodzonego, chorego dziecka,  zezwala na to z racji na zaburzenie, które „(…) zagraża jego życiu”.  Jakby aborcja była ratowaniem życia!
 
Prof. Jérôme Lejeune, który jako pierwszy odkrył genetyczne przyczyny  występowania zespołu Downa stwierdził przed śmiercią w 1994 r., że  współcześnie obserwujemy zjawisko „eugenizacji prawa”. Jego rodak, prof.  Jacques Testart uzupełnił w tym kontekście, iż śmiało możemy mówić o  pojawieniu się u przedstawicieli medycyny reprodukcyjnej ideologii  „prowadzącej do większego niż kiedykolwiek odrzucania ludzi  niepełnosprawnych”.
 
Cóż uczynić, widząc podobne sprzeczności? Odpowiedź wydaje się jedna:  działać, uczyć i pokazywać piękno życia, mając na względzie, że prawo do  niego jest tak wysoką normą prawa naturalnego, że wytrzymuje nie jeden  paradoks.
 
Źródło: 
http://biotechnologia.pl/