Byłam ostatnio świadkiem dyskusji na temat kobiecych spotkań, warsztatów rozwojowych, rozmów przy kawce. Towarzystwo, jak to zwykle bywa, miało zdecydowanie podzielone a nawet skrajne poglądy na powyższy temat. Ciekawe jest, że mężczyźni upatrują w kobiecych „ kółkach” pewnego rodzaju zagrożenia dla swojej pozycji. Kobiety jak najbardziej uzasadniają wielką potrzebę „ wygadywania” się koleżankom, opowiadania im o swoich problemach, radościach, smutkach a nawet intymnych szczegółach związku. Kobieca dusza i psychika jest tak skonstruowana, że nie do końca potrzebuje gotowych rozwiązań swoich trosk.
Bardziej wskazane jest po prostu samo przeżywanie, analizowanie, rozkładanie na czynniki pierwsze nawet najprostszych spraw. Mężczyzna nie rozumie, po co rozmawiać na jeden temat czwarty wieczór pod rząd, skoro podał już kobiecie przynajmniej 5 sposobów rozwiązania problemu. Buntuje się, czuje, że jego idee nie znalazły uznania. Jest mu po prostu źle i zamyka się w swojej jaskini. Kobieta wówczas zaczyna odczuwać jeszcze większą potrzebę „ pochylenia „ się nad swoją opłakaną sytuacją, niedolą, niezrozumieniem i samotnością. Szuka więc kogokolwiek, kto usiadłby z nią, popatrzył głęboko w oczy i powiedział czule: rozumiem, co czujesz. Słucham , a Ty mów. Łatwo się domyślić, że słuchaczem powinna być inna kobieta. Mężczyzna, jeżeli nie jest wyjątkowym przyjacielem albo kandydatem na kochanka, który dla „ wyższych celów” zdobycia uznania kobiety, przetrwa wszystko, nie nadaje się po prostu do bycia aktywnym kamieniem- czyli siedzącym potulnie a zarazem słuchającym uważnie. Ciężko obu płciom rozwiązywać konflikty, nie akceptując swojej odmienności. Dzisiaj modne jest głoszenie równości płci, stawianie w tym samym rzędzie kobiet i mężczyzn. Takie spojrzenie jest, owszem, może i ideowo dobre, jednak w praktyce jest po prostu utopijne. Jesteśmy różni fizycznie i psychicznie. Mamy inny rodzaj wrażliwości, inaczej skonstruowaną psychikę. Oczywiście, nie należy przypisywać stereotypowo konkretnych cech jednej płci. Ludzie są różni. Bywają kobiety podnoszące ciężary i mężczyźni o duszy wielce wrażliwego artysty. I to jest w życiu najpiękniejsze. Niezależnie jednak od wychowania, natury, cech osobowości i charakteru jesteśmy także kobietami i mężczyznami. Warto pewne nasze różnice zaakceptować i polubić. Piszę te słowa także do kobiet. Może warto, żebyśmy nie czuły się urażone, jeżeli mężczyzna przepuszcza nas pierwsze w drzwiach, całuje w rękę, traktuje wyjątkowo? Może warto nie odbierać tego jako ataku na naszą kobiecość, ale potraktować jako możliwość i okazję do stawania się choć na chwilkę księżniczką? Może nie warto szukać skrajnych i negatywnych podtekstów w męskim zachowaniu, nawet jeżeli czasami wydaje nam się nieadekwatne lub nieodpowiednie do sytuacji? Może pozwolić mężczyznom na bycie płcią silniejszą, żebyśmy mogły czasami po prostu w życiu odpocząć. Czasami, obserwując otoczenie, człowiek ma wrażenie, że wszędzie szukamy negatywów, złych zamiarów, ataków, które możemy natychmiast odeprzeć. Nasza kobiecość ubrała się dzisiaj w totalną niezależność, siłę, czasami wręcz agresję. Następnym jej krokiem jest zmęczenie, samotność, frustracja. A wszystko tylko dlatego, że boimy się pokazać swoją delikatność, wrażliwość , czasami nawet słabość. Kobieta może sama zmienić kontakt na ścianie, żarówkę w lampie… może nauczyć się wszystkiego. Skoro jednak w pokoju, na kanapie siedzi mężczyzna, może poprosić go o pomoc zamiast narzekać, że nic mu się nie chce zrobić. Może się nie chce, bo czuje się niczym mebel, niezauważony, a wręcz starzejący się i niepotrzebny? Oczywiście, każda sytuacja jest inna. Pomyślmy jednak czasami, czy nie warto pozostać kobietą, przy mężczyźnie, realizując swoje marzenia, będąc aktywną, ale jednak nadal kobietą. Potraktujmy te kilka myśli jako pretekst do zastanowienia, spojrzenia na siebie i poszukania, może głęboko już ukrywanej, pięknej kobiecości. Każda refleksja może być początkiem nowego, wspanialszego życia.
Autor: Agnieszka Zydroń