sobota, 23 listopada 2024
Miło Cię widzieć!
Redakcja Portalu - PKIK24.PL

Piękna przyszła mama

 

Pamiętam pierwszy moment, kiedy dowiedziałam się, że będę mamą. Z jednej strony wielka radość i podekscytowanie, z drugiej nieznany dotąd, ogromny lęk. To już koniec. Nie ma odwrotu. Muszę nagle stać się dorosła, odpowiedzialna, zapomnieć, że sama czasami czuję się jak dziecko potrzebujące opieki… wszystkie jednak rozterki natury psychicznej nie mogły przyćmić uporczywych, natrętnych myśli, które przekonywały, że jestem jednak próżną kobietą. Największym strachem i depresją napawała mnie irracjonalna myśl, że dosłownie jutro stanę się grubym monstrum, które z godziny na godzinę przestanie przypominać kobietę.

 

Całą noc spędziłam na zakupach internetowych, żeby mieć modne spodnie khaki z wielkim, rozciągliwym pasem na olbrzymi, wylewający się z każdej strony brzuch… po kilku dniach orientowałam się już, jakie firmy sprzedają znośnie ubrania ciążowe i każdego ranka czekałam na ten wybuch macierzyńskich realiów. W międzyczasie dopadł mnie pewien rodzaj histerii, która objawiała się jedzeniem tylko zdrowego pożywienia w wielkich jednak ilościach. I tak ranek zaczynałam od 4 kromek ciemnego chleba z twarogiem, warzywami, piłam koktajle z owoców, na drugie śniadanie pochłaniałam tonę szpinaku… i tak szło do kolacji. Lodówka stała się moim centrum życia. Mdłości nie odpuszczały do 4 miesiąca, a wyobrażenie o wielkim brzuchu nadal pozostawało w sferze oczekiwań. Moja córeczka zaczęła być zauważalna dla otoczenia około 6 miesiąca. Jako jednak dobrze kalkulująca kobieta, uznałam, że to najwyższy czas, żeby się nie bać pokazywać tego skarbu. Dlaczego? A no dlatego, że brzuch przecież w 3 miesiące nie może przybrać gigantycznych rozmiarów słonia, więc jest szansa, że przetrwam bez toczenia się po chodniku. Niestety, zdrowy styl życia poszedł dużo dalej niż tylko w sferę zdrowego żywienia. Dziecko przecież nie może pierwszych oddechów łapać w krakowskim smogu. Należy więc jak najszybciej ulotnić się w czyste, nieskażone rejony naszego wspaniałego kraju. Padło na dzikie Bieszczady.

Piękne lasy, czyste strumienie, wieczory przy ogniskach, konie na łąkach. Tak, tam moje życie miało się w pełni realizować. Pewnego jednak dnia, błąkając się po bieszczadzkiej łące, patrząc na budujące się rancho trafiłam na przemiłą sąsiadkę. Cudowna, szczera kobieta zaprosiła biedną dziewczynę w ciąży na wiejski posiłek- ziemniaki z zsiadłym mlekiem i szczypiorkiem. Z moim apetytem na pożywienie bez pestycydów i konserwantów, rzuciłam się na miskę jakbym nie jadła z tydzień. Kiedy usłyszałam propozycję dokładki, skromnie, ale jednak skorzystałam. Kiedy już pojadłam, popiłam- spojrzałam w oczy gościnnej kobiecie. Siedziała tak naprzeciwko i patrzyła na mnie przenikliwie. A ważyła ok. 130 kg na moje oko, choć waga nie miała wcześniej żadnego znaczenia. Nabrała jednak po jej komentarzu. „ Pani Agnieszko- oznajmiła- jak na Panią patrzę, to widzę siebie przed urodzeniem dzieci. Też byłam taka szczupła, ale lubiłam zjeść- podobnie jak Pani. Proszę mi wierzyć, Pani będzie po porodzie wyglądała tak jak ja- ja Pani mówię”. Wryło mnie w stołek wraz z ostatnim kęsem. Nie wiedziałam, czy połknąć, czy zanieść w buzi na budowę. Podziękowałam grzecznie za posiłek i natychmiast uciekłam. Powietrze dobrze mi zrobiło, jednak stan przewrażliwienia, jaki miewam tylko w ciąży wyciskał łzy z oczu. Wiedziałam podświadomie, że teraz będę cierpiała na nadciśnienie, cukrzycę ciążową i w ogóle mega nadwagę, a ta szczera, bieszczadzka kobieta jeszcze potwierdziła moje obawy.

 

Wielkim sprawdzianem dla ojca mojego dziecka było uspokojenie moich zszarganych czarnymi wizjami nerwów. Ganiał mnie po lasach zapewniając, że lubi puszyste kobiety i nigdy nie pociągały go wystające kości..lekko jednak nie było, bo najgorsze miało dopiero nadejść. Bo i owszem, jeść uwielbiam, ale jest jeszcze ważniejsza sprawa- mianowicie sen. A tego przy noworodku raczej za dużo nie można się spodziewać. Póki co jednak, starałam się przetrwać swoją osobliwą, pierwszą w życiu ciąże, zakładając ogródek – pierwszy w życiu- na placu budowy… Pamiętam też chińskie lampki ogrodowe, które usilnie wciskałam w ziemię, żeby wskazywały drogę świecąc wieczorem. Jak wielki był mój ból, kiedy następnego dnia ujrzałam je dosłownie wbite w ziemie przez koparkę wykopującą coś pod naszym domem. Ogródek też nie przeżył. Wszystko zwiędło, choć nawoziłam i podlewałam… Brzuch już urósł, a wraz z nim świadomość, że na tej cudownej wsi nawdychałam się już zdrowego powietrza, najadłam zdrowej żywności, nachodziłam w różowych gumiakach w szkocką kratę… ale nie należy nigdy zbyt pochopnie przyznawać się do porażki, więc trwałam z podniesioną głową dalej. Wizyty w Krakowie u lekarza zaczęły jednak wspaniale smakować. Ruch i korki, które do tej pory wydawały się uciążliwością, nabrały cudownego wymiaru. Tylu ludzi wokół, a w Bieszczadach wilki wyją… Kiedyś w nocy, zasnęłam na ręce podłożonej pod ciało i obudziłam się z wrzaskiem i pełną świadomością, że ciąża doprowadziła mnie do paraliżu jednej strony ciała. Panika była tak silna, że pakowaliśmy w nocy najpotrzebniejsze rzeczy i pędziliśmy do Krakowa do kliniki… gdzie rano uznano, że się po prostu zdenerwowałam. Niemniej te sytuacje zaczęły pokazywać, że moja podświadomość garnie nieubłagalnie do opuszczonego świata. Dalej jednak twierdziłam, że zdrowie, rancho i konie to mój nowy plan na życie.

 

Dwa tygodnie przed planowaną cesarką wróciliśmy jednak do Krakowa czekać na ten cud… I z cudem prosto ze szpitala jechaliśmy znów w Bieszczady. Przerażona rodzina, teściowa prawie z zawałem serca, ale natura wzywała.. Mała kruszynka dotarła z nami ok. 23 na rancho, gdzie próbowałam ją jakoś zadomowić. Przy zakupie designerskiego wózka, nie pomyślałam jednak, że jest niczym moje sportowe BMW- nie na polskie drogi. Podobnie było z naszym Quinny, który za nic w świecie nie chciał pokonywać wielkich, błotnistych bezdroży.. Po 3 tygodniach zaczęłam się poddawać, choć z moim charakterem nie używam raczej tego słowa. Powiedzmy, że traciłam zapał… Kielich przelał się, kiedy moja rodzinka z Zachodu Polski przybyła na chrzciny w górskim kościółku.. siostrę w nocy, po zupełnie nieoświetlonej wsi goniły psy, reszta mówiła : pięknie tu, ale trochę dziko… Na szczęście mama zaoferowała się, że zostanie pomóc przy naszej córuni, bo coś marnie wyglądam. Walczyłam ze sobą, kochając te 2.5 ha pięknej ziemi, rancho z bali, piękny dom i altanę na kilkanaście osób. Zimą jednak śnieg po pas, dziecko uwięzione w domu, a jak mąż się obrazi i wieczorem zniknie na kilka godzin, to trzeba się poddać i dzwonić z błaganiem, żeby wracał, bo ciemno i strasznie wokoło… a tego dumne kobiety nie lubią… Wytrzymaliśmy ok. 7 miesięcy w pięknych terenach Bieszczad.. powrót do Krakowa był jednak powrotem do domu, do swoich kątów, przyjaciół, herbatki na Kazimierzu. Nigdy nie żałowałam, że mam ten etap w życiorysie. Było wspaniale, choć osobliwie. Nadal kocham góry, naturę, ale bez żmij na co dzień po drzwiami, a najlepiej na wakacje i wypoczynek.

 

Druga ciąża była ciążą spokojną, wywarzoną, miejską… Bez lęku o nadwagę, bez nadmiernego stresu o pożywienie bez konserwantów, bez paniki, że umieram wraz z dzieckiem. Ja po prostu kocham świadomość, że posiadam sąsiadów bliżej niż kilometr od domu, że mam przyjaciół, z którymi spotykam się albo w klubie, albo w klimatycznej knajpce, że mam świat pod ręką, a naturę zawsze czekającą z boku… Każdej kobiecie życzę dobrych wyborów i jeszcze jedno: nigdy nie żałujcie tego, co przeżyłyście. Wyciągajmy wnioski i kochajmy miejsce, w którym jesteśmy. To nasze szczęście. Powodzenia.

 

Autor: Agnieszka Zydroń

http://agnieszkazydron.pl/

Colostrum to unikalny, najsilniej regenerujący organizm ludzki bioaktywny surowiec naturalny.

Zapraszamy na nowe studia podyplomowe w WSZKiPZ

Mezoterapia igłowa

Mezoterapia jest niechirurgiczną metodą stosowaną do regeneracji i poprawy wyglądu skóry, jej odmłodzenia, w leczeniu cellulitu, rozstępów a także w leczeniu i profilaktyce łysienia.

Klient doby Internetu

 

Klienci są skarbem naszej firmy”, „Najważniejszy jest klient” i kilka innych sloganów jest wyrytych w głowach każdego właściciela salonu kosmetycznego, solarium lub SPA.

 

Są to stwierdzenia jak najbardziej prawdziwe, tylko czy sama ich znajomość pozwoli osiągnąć sukces? Trudniejsze już są odpowiedzi na pytania:

• Kim jest mój klient?

• Jak często przychodzi do mojego salonu?

• Jakie zabiegi wykonuje? Do jakich zabiegów ma przeciwwskazania?

• Czego dokładnie oczekuje?

• Jakimi usługami może być w przyszłości zainteresowany?

• Ile wydał u mnie pieniędzy? Ile jest dla mnie wart?

 

To właśnie znajomość odpowiedzi na te pytania mogą zapewnić sukces waszej firmie – dlaczego? Obecnie większość firm prezentuje zbliżoną jakość usług i sprzętu, na którym pracuje, a konkurencja pomiędzy firmami w branży kosmetycznej, solaryjnej i wellness & spa przesuwa się w kierunku sprawnego zarządzania klientem – jego oczekiwaniami i postawami.

Klient na przestrzeni kilku ostatnich lat przeszedł bardzo istotną metamorfozę. Jest bardzo wymagający, oczekuje 100% uwagi podczas zabiegu, jest „doinformowany” na temat nowości kosmetycznych, łatwo zmienia usługodawcę w przypadku niespełnienia jego oczekiwań.

Do odpowiedzi na powyższe pytania pomocna jest tzw. karta klienta – często prowadzona w formie luźnych notatek przy rezerwacji w tradycyjnym kalendarzu. Niestety, taka wiedza jest ulotna i trudna do zarządzania. W tym momencie pomagają narzędzia informatyczne. Karta klienta w połączeniu z wprowadzaniem wykonywanych usług dostarczy kluczowej wiedzy o kliencie.

 

Karta klienta powinna zawierać następujące niezbędne elementy:

• Imię, nazwisko (musimy w jakiś sposób zidentyfikować klienta).

• Numer telefonu (najlepiej komórkowego).

• Data urodzin (opcjonalnie) – ludzie niechętnie podają takie dane, ale chętnie biorą udział w promocjach urodzinowych.

• E-mail (warto mieć e-maile klientów aby wysyłać do nich informacje o promocjach, przypomnienia wizyty itp).

• Przeciwwskazania/uwagi (tu możemy wpisać uwagi dotyczące klienta np. przyzwyczajenia: lubi wypić białą kawę przed zabiegiem).

• Status klienta: np. (VIP, normalny, niepewny (nie przychodzi na zabiegi, odwołuje), na czarnej liście (nie chcemy jego wizyt)).

• Lista wykonanych usług (jaka usługa, data, kto wykonywał, ilość usług, wartość usług).

 

Zebrane w karcie klienta informacje pozwolą nam na indywidualne podejście do klienta, który to z pewnościa doceni. Wprowadzanie technologii informatycznych do salonu może otworzyć nam zupełnie nowe możliwości i sprostać wzrastającym oczekiwaniom klienta doby Internetu.

 

Oczekiwanie tegoż klienta wobec salonu są stosunkowo proste:

• Aktualna informacja (aktualne cenniki, promocje).

• Rezerwacja wizyt przez Internet (swoboda wyboru terminu, pracownika, usługi).

• Przypominanie o wizycie (SMS, e-mail).

• Indywidualne traktowanie.

• Prezentacja salonu.

 

Aktualna informacja

Klient wymaga na stronie www aktualnego cennika, wypisania promocji, informacji o nowościach w salonie. Jeżeli powyższe informacje nie będą aktualne, nikt nie będzie wchodził na waszą stronę.

 

Rezerwacje wizyt w salonie przez Internet

To nowy trend przybywający do Polski wielkimi krokami. Fakt posiadania strony www już nie wystarcza wobec coraz bardziej wyrafinowanych potrzeb klientów. Wykorzystanie przez klientów Internetu w codziennym życiu jest powszechne i stawia nowe wymagania właścicielom salonów kosmetycznych, SPA i solarium. Stawiają oni bowiem pytanie: “Dlaczego mogę zarezerwować przez Internet bilet do teatru czy do kina wybierając nawet miejsce, wycieczki, bilety lotnicze, kolejowe InterCity, a nie mogę zapisać się do kosmetyczki czy solarium?”. Klienci stają się coraz bardziej wymagający i chcą mieć swobodę wyboru: terminu, pracownika, usługi.

System rezerwacji przez Internet bazuje na wspólnym kalendarzu, w którym zapisuje się wizyty zgłoszone telefonicznie i przez Internet. Klient widzi te same wolne terminy co recepcja lub kosmetyczka i dokonuje swobodnego wyboru klikając w wolne miejsce. Klient może także wybrać kalendarz „swojej” kosmetyczki klikając w jej zdjęcie i automatycznie przełączając się na jej kalendarz wyszukując wolne terminy. Po wybraniu dogodnego dnia i godziny, klient wybiera usługę i rezerwuje ją.

Wysyłany jest e-mail z potwierdzeniem rezerwacji, a w kalendarzu blokowany jest czas na wykonanie usługi. Klient na dzień przed wizytą dostaje SMS z przypomnieniem, może też samodzielnie przenieść wizytę na inny dzień odblokowując zajmowany obecnie czas w kalendarzu.

Jedną z ciekawych opcji w takim systemie jest możliwość zapisania się na „listę rezerwową”, określając w przypadku zajętych terminów, kiedy może się pojawić w salonie, jeżeli ktoś z obecnie zapisanych klientów zrezygnuje z wizyty. Opcja ta jest często wykorzystywana w tzw. „gorących” okresach przed świętami, studniówkami, popularnymi terminami ślubów itp.

System rezerwacji przez Internet wspiera również planowanie urlopów, pracy w święta państwowe, tzw. „długie weekendy”, pozwalając na wyłączenie tych dni z pracy na kilka miesięcy wcześniej, a rozbudowane automatyczne statystyki na temat wykonywanych zabiegów dostarczają dodatkowej wiedzy na temat działalności salonu.

 

Indywidualne traktowanie

Każdy z nas chce być indywidualnie traktowany, a z wykorzystaniem informatyki można ten proces w znacznym stopniu automatyzować. Przypisując naszego klienta do danej grupy np. VIP, możemy prezentować mu na stronie www indywidualne ceny, promocje, usługi dla jego grupy. Na przykład wprowadzając nową usługę, tworzymy promocję polegającą na tym, że ta usługa np. przez 30 dni jest dostępna (widoczna) tylko dla klientów VIP w specjalnych cenach.

 

Prezentacja salonu

Klienci chcą wiedzieć, decydując się na wizytę w nowym salonie – jaki on jest. Dlatego też nie należy zapominać o tak podstawowych elementach na stronie www jak: prezentacja usług, prezentacja pracowników i ich kompetencji/certyfikatów, prezentacja galerii zdjęć, danych kontaktowych i mapki dojazdu.

We wprowadzaniu technologii informatycznych w takich branżach jak zdrowie i uroda należy unikać instalowania bardzo zaawansowanych rozwiązań. Obsługa karty klienta czy też rezerwacji przez Internet powinny wymagać tylko podstawowych umiejętności (np. takich jak zalogowanie do Naszej Klasy, wypełnienie formularza, przeglądanie portali, obsługa poczty elektronicznej).

System do zarządzania klientami powinien być bardzo prosty i skupiający się na kluczowych funkcjach. Nie może wymagać od pracowników oraz klientów żadnych wyrafinowanych umiejętności, bo nie będą go używać. Firmy, które skutecznie wprowadziły zarządzanie klientem, obecnie nie wyobrażają sobie powrotu do wersji papierowej prowadzenia firmy, ale też doskonale pamiętają, ile sił kosztowało ich przełamanie bariery tradycyjnych przyzwyczajeń pracowników.

 

Jarosław Walczuk

Praktyk e-biznesu i systemów zarządzania, wykładowca i autor modułów szkoleniowych

Internet przyjacielem Salonu.

 

Salony, szczególnie te nowo powstające, które nie zdążyły jeszcze zbudować wokół siebie stałej klienteli, powinny zaufać Internetowi. Własna strona internetowa pomoże im wygrać wyścig z konkurencją!

 

Czego szukają klienci?

Ileż to razy sami próbowaliśmy wyszukać jakąś firmę lub też instytucję poprzez Internet i denerwowaliśmy się, gdy obok znalezionych danych kontaktowych nie widniał adres www. Nasi klienci szukając salonu w swojej okolicy, mieście, regionie, również chcieliby mieć taką możliwość: wejść na stronę www, zobaczyć opis salonu, galerię zdjęć wnętrza, opis pracowników, oraz cennik usług.

 

Po podjęciu decyzji o stworzeniu strony www dla salonu zastanów się dokładnie nad jej zawartością. W gronie salonów posiadających już stronę www, konkurencja też jest dość spora. Dlatego zaoferuj coś wyjątkowego swoim wymagającym klientom. Czy myślałaś już o rezerwacji on-line? Masz mało czasu by wykorzystać to novum na rynku usług fryzjersko-kosmetycznych. Już wkrótce rezerwacje on-line będą standardem. Obecnie są wielką atrakcją i świetną okazją do promocji! Klientom spodoba się możliwość rezerwacji usługi nie tylko o każdej porze dnia i nocy, ale też w każdym miejscu tam, gdzie mają oni dostęp do Internetu. Klienci będą mięli także wgląd w historię swoich usług, a kolejne zabiegi będą zbierali jak trofea!

 

Jest www, jest rezerwacja on-line - Czas na hałas!

Własna strona www a wraz z nią możliwość rezerwacji on-line to świetny pretekst by się zareklamować. Zrób to w Internecie! Poszukaj cierpliwie portale chętnie i często odwiedzane przez twoich potencjalnych klientów. Mogą to być na przykład portale poświęcone twojej miejscowości, portale tematyczne i bardzo dziś popularne portale społecznościowe, gdzie istnieje możliwość złożenia profilu firmy.

 

Uwaga! Wybierając portal zwróć uwagę na jego odwiedzalność, ale przed tym poczytaj poradniki mówiące jak analizować statystyki wizyt. Nie daj się zmanipulować – nawet niekorzystne dane można ukazać w taki sposób, że laikowi wydadzą się one bardzo atrakcyjne. Przyjrzyj się profilowi użytkowników portali i wybierz ten, który odwiedza największy procent twojej grupy docelowej.

 

To jeszcze nie wszystko. Zastanów się co robi klient szukając dobrego salonu w swojej okolicy? Załóżmy, że jest on z Katowic i chce poddać się zabiegowi mikrodermabrazji. Klient, jeżeli nie skorzysta z pomocy portalu tematycznego, najprawdopodobniej otworzy jedną z najpopularniejszych przeglądarek internetowych google.pl i w polu wyszukiwania wpisze trzy wyrazy: kosmetyczka, Katowice, mikrodermabrazja. Pojawi się mapka google, pokazująca salony kosmetyczne, które zgłosiły swoja działalność właśnie do google. Też tego dokonaj. Daj klientom się odnaleźć. Wyślij do administratorów tej przeglądarki swoje dane kontaktowe i przede wszystkim adres strony internetowej salonu. Jak myślisz? Który salon wyda się klientowi bardziej atrakcyjny, gdy będzie miał do wyboru trzy różne: Pierwszy, którego dane kontaktowe to tylko adres i numer telefonu, drugi wzbogacony o adres www, czy trzeci mający i stronę www i oferujący możliwość rezerwacji on-line w swoim salonie? Odpowiedz sobie na to pytanie i wyciągnij wnioski!

Czy Internauci to Wasi klienci?

 

Skoro czytacie tego bloga, prawdopodobnie jesteście już objęci poniższymi statystykami, tj. regularnie korzystacie z Internetu. Dlatego zgaduję, że jeżeli macie swoje salony, zleciliście już wykonanie ich stron WWW. Jeśli w dalszym ciągu nie… Zobaczcie.

 

Jest nas 57% - czyli ponad połowa ludności Polski w 2009 roku korzystała z Internetu. Jest to o 4,4 % więcej niż w 2008 roku i liczba ta będzie wciąż rosła! Widać, że mamy sporo do nadrobienia, gdy porównamy się do krajów takich jak Islandia (93%), Norwegia i Szwecja (ponad 90%), Holandia (90%), Dania i Luksemburg (po 87%).

Nie tylko liczba internautów wzrasta. Rośnie również ilość czasu spędzonego w sieci przez przeciętnego internautę. Pod koniec 2009 roku czas ten wynosił przeciętnie 50 godzin na miesiąc (czyli 4 godziny dłużej niż rok wcześniej)

 

Rośnie liczba najstarszych internautów

Mimo, że osób powyżej 65 roku życia w Internecie jest wciąż najmniej (7% wszystkich internautów) ich udział nieustannie rośnie. A jak jest z przedstawicielami innych grup wiekowych?:

  • 86% osób w wieku 18-24 lata korzysta z Internetu.

  • 68% osób w wieku 25-34 lata korzysta z Internetu.

  • 61% osób w wieku 35-44 lata korzysta z Internetu.

 

Jakie wykształcenie mają Wasi klienci?

Czy są to osoby z wyższym lub średnim wykształceniem (odpowiednio 88% i 62% z nich jest online)? Czy są to osoby z wykształceniem zawodowym, lub podstawowym (odpowiednio 33% i 20% z nich jest online). Podejrzewam, że większość Waszych klientów należy do tej pierwszej grupy. Jak widzicie wspomniany odsetek 57% jest nieco mylący, gdy patrzymy pod kątem efektywności promocji salonów urody w Internecie. Okazuje się, że o wiele większy odsetek Twoich potencjalnych klientów jest podpiętych do sieci!

 

A gdzie najczęściej surfują oni po Internecie?

We własnym domu (90%), oraz w pracy (22%)

Więc dotrzyj do nich właśnie tam!

 

Jak myślisz, ile zarabiają Twoi klienci?

To, czy gospodarstwa domowe korzystają z Internetu, zależy od ich dochodów. Osoby które stać na usługi kosmetyczno-fryzjerskie prawdopodobnie stać też na stałe łącze. Wcześniej wspomniano, że 57 % gospodarstw domowych korzysta z Internetu. Aż 81% gospodarstw domowych mających miesięczny netto powyżej 3351 zł stale wertuje zasoby Internetu!

 

A jakie grupy najrzadziej korzystają z Internetu?

Część osób w wieku 55-64, grupa osób w wieku 65-74 lata, osoby z wykształceniem średnim lub niższym, bierne zawodowo oraz o najniższych dochodach.

 

Wśród polskich internautów mężczyzn jest niemal tyle samo co kobiet.

To istotna informacja z punktu widzenia salonów, których klientami w większości są kobiety. Jeżeli myśleliście, że promocja w Internecie ma sens tylko w przypadku męskiego grona odbiorców – myliliście się.

 

Myślicie sobie że najwięcej internautów jest w dużych miastach? To błąd.

Pomimo zdecydowanie większej dostępności Internetu w największych miastach i aglomeracjach najliczniejszą grupę internautów ze względu na miejsce zamieszkania stanowią osoby mieszkające na wsi (30% wszystkich internautów), oraz w miejscowościach powyżej 500 tys. mieszkańców (15,4 % internautów ), a tak że do 20 tys. mieszkańców (13,7 % internautów).

 

 

Gdzie klikają? Gdzie szukają? Co czytają?

 

Zakupy

Internet stał się miejscem wszelakich transakcji. Użytkownicy w celu oszczędzenia pieniędzy i czasu, jaki musieliby poświęcić na wycieczki po sklepach, coraz więcej przedmiotów kupują przez Internet. Jak wynika z badań Eurostatu, odsetek Polaków, którzy w ciągu 12 miesięcy zrobili choć raz zakupy w sieci, wzrósł z 18% w 2008 r. do 23% w 2009 r (w Wielkiej Brytanii, Holandii i Danii klienci sklepów internetowych stanowią ponad 60% ogółu mieszkańców, a w Norwegii aż 70% (dane za 2009 r.)).

 

Portale społecznościowe

Liczba użytkowników portali społecznościowych, takich jak Nasza Klasa, czy Facebook wciąż wzrasta. Nasza Klasa ma obecnie 14 milionów aktywnych użytkowników! W ciągu minionych 12 miesięcy serwis zwiększył liczbę użytkowników (+30%). Jednak najbardziej imponujący wzrost przypadł Facebookowi – 367% w liczbie użytkowników! W grudniu 2009 r. internauci spędzali na Facebooku średnio ponad 6 godzin miesięcznie, podczas gdy 12 miesięcy wcześniej była to 1 godz. 49 minut.

 

Wyszukiwarki

Tutaj liderem jest Google z ponad 91-proc. zasięgiem na koniec roku, oraz ze wzrostem liczby użytkowników (+18%). Jeszcze lepsze wyniki uzyskała jeszcze inna platforma - Youtube.com, która przyciągnęła w grudniu 2009 r. o 41% użytkowników więcej niż rok wcześniej.

 

 

Prawie 88% internautów korzysta z serwisów informacyjnych i publicystycznych. W 2009 r. o 128% wzrosła liczba odsłon dokonywanych na tych witrynach.

 

Jak widzicie Internet to medium którego nie można lekceważyć. Wasi klienci są w sieci, spotykają się że znajomymi na Facebook.com i Nasza-Klasa.pl, szukają firm w okolicy poprzez Google.com, oglądają interesujące ich materiały filmowe na Youtube.com, czytają wiadomości na Gazeta.pl czy też Onet.pl, oraz sporo czasu spędzają na portalach regionalnych oraz tematycznych. Na tych pierwszych szukają ciekawych informacji o swojej miejscowości, sprawdzają repertuar kin, czy dyskutują na forum, na tych drugich czytają, jak zadbać o siebie, jakie są nowości produktowe i sprzętowe w interesującej ich dziedzinie, starając się trzymać rękę na pulsie. Przyjrzyj się, czy Twoich klientów nie ma na popularnych serwisach dot. stylu życia takich jak Wizaz.pl, Polki.pl, Babyonline.pl i Uroda.pl. Dziewczyna.pl, Popcorn.pl i Students.pl, Koktajl24.pl i W-spodnicy.pl, Stylistka.pl, MagazynDomowy.pl lub FitnessOnline.pl i innych.

 

A jak podejmują decyzję o wizycie w salonie fryzjerskim lub kosmetycznym pewnie sprawdzą jego stronę na Internecie. A może salon sam przyciągnie klientów interesującą reklamą na wybranym portalu?

 

Trochę techniki i człowiek się gubi? Zawsze będzie ktoś kto gubi się w Internecie. NIE TY bądź tą osobą. Daj sobie szansę i poznaj Internet, zaprzyjaźnij się z nim, a na pewno pomoże Ci on w prowadzeniu Twojej firmy. Twoi klienci już na to czekają.

 

Autorka:

Małgorzata Chlebek – Dyrektor ds. Marketingu i PR systemu do zarządzania salonami Zapisy24.pl.

Szanujmy każdego człowieka

 

Nagle zza zakrętu wyjeżdża nowy mercedes i z wielką pasją trąbi na idącego przykładnie po pasach człowieka. Samochód zatrzymuje się hamując, zaś kierowca z pogardą spogląda na przechodnia, który z reklamówką przemierza ulicę i świat. Widać, że doświadczenia nie ominęły biedaka, a los bywał dla niego okrutny. Czy jednak daje to jakiekolwiek prawo do poniżania jego osoby, traktowania niczym „podczłowieka”? Małe dzieci „ kupowane” w krajach trzeciego świata tylko po to, aby wyciąć im nerkę, potrzebną do przeżycia córeczki bądź synka milionera z zachodniej cywilizacji. Życie dziecka za życie dziecka. Życie, o które nikt nie walczy dla życia, które można kupić. Pozostaje tylko kwestia „za ile”.

 

Być może dziecko, które musiało zginąć dla oddania organu innemu, było bardzo zdolne, miało wielkie serce. Czy ma to znaczenie? Być może część jego ciała uratowała ciało człowieka, który przyszłość spędzi na imprezach, bezproduktywnym braniu i nie dawaniu niczego z siebie. „ Za ile”? To pytanie przeraża, choć tak często słyszymy je w prozaicznych sytuacjach. Na pewnym jednak poziomie te sytuacje mają coraz szerszy zasięg i większy kaliber. Można jeszcze zaakceptować fakt, że ludzie kupują stanowiska pracy, kupują udawane uznanie innych, kupują pozycję zawodową i społeczną. Jednak jak pojąć „ kupowanie życia” w zamian za śmierć? Wszystko jednak zaczyna się zawsze od małych rzeczy, drobnych sytuacji. Najpierw jest brak szacunku dla paradującego z reklamówką „menela”. Później jest wszystko, na co mnie stać. Nie ma drugiego człowieka. Jestem Ja. Centrum świata i przestrzeni. Ja egoista. Ja milioner. Ja Pan i władca. Na biednych, „ zwykłych” ludzi patrzę już nawet nie z politowaniem ale czystą pogardą. Po co istnieją. Sami są sobie winni. Leniwi, słabi psychicznie, uzależnieni. Owszem, bywa, że jest to prawda. Nie nam jednak osądzać, jak ciężko jest pewnym osobom wyjść zza muru ograniczeń, jakie nałożyło na nie ciężkie dzieciństwo, brak wychowania, poczucia bezpieczeństwa. Nie nam osądzać, kto ile powinien w życiu zrobić.

 

Warto jednak pamiętać, że wśród tych biednych osób spod śmietnika, bywają osoby, które kiedyś pędzały po ulicach mercedesami. Los jednak bywa przewrotny, życie nie oszczędza a fortuna kołem się toczy. I nagle z tych silnych, pewnych swoich możliwości ludzi, stali się załamanymi osobami bez motywacji do walki o lepsze jutro. Z wysokiej drabiny upadek jest bardzo bolesny. I nie chodzi o to, żeby straszyć, widzieć czarne przestrzenie naszej przyszłości. Chodzi o to, żeby pamiętać, że każde życie na ziemi ma swoją własną historię, której możemy nie znać i nie rozumieć. Ludziom spieszącym w mercedesach nie stanie się krzywda, jeżeli zwolnią, uśmiechną się do drugiego człowieka, podadzą pomocną dłoń, a czasami kupią zwykłą bułkę. Niekoniecznie muszą dawać pieniądze, które być może zostaną wydane na kolejną butelkę wódki. Trunek, który ma pomóc zapomnieć, że nie udało się tak wiele, a młodość minęła. Kiedy dzieci zaczynają edukację w szkołach, wszystkie są podobne. Po pewnym jednak czasie szkoły prywatne i państwowe skutecznie oddzielają młodych murem społecznego podziału. Dzieci idą dwoma różnymi drogami, popychani przez rodziców. Jedni w stronę konsumpcjonizmu i hasła „ jestem lepszy i wszystko mi się należy”. Drodzy w kierunku „ muszę na wszystko zapracować sam, nikt niczego mi nie da”. I wśród jednej i drugiej grupy bywają dzieciaki zdolne, wybitne, o wielkich sercach i umysłach. Później życie układa się na różnych poziomach społecznych, gdzie jedni jeżdżą mercedesami, choć niekoniecznie na nie zarobili, a drudzy oplami, na które pracowali ciężko wiele lat. Ostatecznie jednak wszyscy się starzeją, znów wracając do czasów z dzieciństwa. Stają się podobnymi do siebie dziaduszkami, którzy narzekają na korzonki, reumatyzm i trzustkę. I czasami sytuacja się odwraca. Ten, który jechał w mercedesie i pogardzał biednym przechodniem, na tylnym siedzeniu woził syna. Uczył go życia. I nauczył. Obecnie sam, jako niedołężny staruszek ląduje w domu starców, bo syn przecież nie szanuje życia, które na siebie nie zarabia, nie jest silne, nie radzi sobie bez pomocy innych… Warto zatrzymać się w momencie, kiedy chcemy wyśmiać, poniżyć, pogardzić drugim człowiekiem. Być może my także będziemy kiedyś potrzebowali pomocy, a świat odda nam to, co mu podarowaliśmy.

 

Autor: Agnieszka Zydroń

http://agnieszkazydron.pl

Słońce na receptę.

 

Jestem typowym Szkotem, jasna karnacja nakrapiana piegami, równie jasne włosy, klasyczny kandydat do groźnej choroby skóry – czerniaka złośliwego.

Oleje roślinne w kosmetologii.

 

Oleje roślinne to grupa najbardziej cenionych składników występujących w kosmetykach naturalnych. Są łatwo przyswajalne i dobrze tolerowane przez skórę. To kopalnia niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz witamin rozpuszczalnych w tłuszczach.