poniedziałek, 23 września 2024
Miło Cię widzieć!

czekoladaCudowne właściwości czekolady znalazły zastosowanie w kosmetyce. Stosuje się ją w kremach, masłach, a także w masażach. Robi się z niej okłady i maseczki. Na skórę wpływa ujędrniająco, usprawnia przepływ krwi, ma także właściwości antycellulitowe.  

Historia czekolady sięga XVI w. kiedy przybyła do Europy. Wtedy zaczęto doceniać jej walory smakowe. Jednak potem sprawdzano jej inne właściwości. W ten sposób czekolada trafiła do kosmetyki odkrywając swoje prawdziwe bogactwo. Stosowana jest w masażach, maskach, okładach i peelingach.

 

To wszystko za sprawą zasobności w składniki odżywcze. Po pierwsze: flawonoidy, epikatechiny, katechiny i procyjanidy, które znane są ze swoich właściwości przeciwutleniających. Blokują one działanie wolnych rodników, opóźniają procesy starzenia się skóry, oraz spowalniają utratę kolagenu, elastyny i innych protein. Dlatego też czekolada jest stosowana w wielu zabiegach przywracających elastyczność skóry i wygładzających zmarszczki.

 

Kwas linolowy, oprócz swoich wygładzających właściwości pomaga jeszcze tuszować blizny i rozstępy. Do tego naukowcy z Uniwersytetu Muenster w Niemczech odkryli, że składniki ziaren kakaowych mogą leczyć rany oraz stymulować wzrost komórek skóry zapobiegając zabliźnianiu. Żelazo, cynk, wapń oraz magnez to makroelementy, które również znajdziemy w czekoladzie. Przyspieszają one krążenie krwi, likwidując tym samym obrzęki. Żelazo ma także odżywczy wpływ na skórę.

 

Ekstrakt z kakaowca ma właściwości silnie nawilżające, regenerujące i uelastyczniające, a do tego pomaga zmniejszać cellulit i redukuje opuchlizny. Teobromina z kolei, ma właściwości drenujące – przyspiesza uwalnianie tłuszczu z komórek i wpływa na lipolizę. Co więcej zawartość tłuszczów nienasyconych powoduje zmniejszenie się liczby całkowitej cholesterolu i triglicerydów. Ponadto kofeina zawarta w kakao ma również działanie spalające na tkankę tłuszczową oraz redukujące cellulitis. Dodatkowo oczyszcza skórę z toksyn oraz działa wyszczuplająco.

 

Masło kakaowe zmiękcza skórę, odżywia i doskonale ją nawilża, do tego chroni przed utratą wilgoci. Stosowanie czekolady na dłuższą metę rozpromienia skórę i nadaje jej młodzieńczy blask. Czekolada pomaga również ochronić nas przed szkodliwym wpływem promieni słonecznych na cerę.

 

Kakao i czekolada stosowane w peelingach usuwają martwy naskórek, odżywiają cerę, nawilżają i dodają jej blasku. W tym zastosowaniu wykazują ujędrniające właściwości, a oprócz lipogenezy pobudzają krążenie i likwidują brzydką pomarańczową skórkę. W masażach szczególnie doceniany jest kwas walerianowy, który ma działanie relaksujące mięśnie.

 

Czekolada nie nadaje się niestety dla cery tłustej, mogąc ją zapychać i przyczyniać się do powstawania niedoskonałości. Przy okazji zabiegów z czekoladą lub kakao nie można zapomnieć o walorach zapachowych. Woń kosmetyków wprawia użytkownika w dobry nastrój oraz zapewnia uczucie komfortu. Aromat czekolady powoduje uczucie ciepła, ukojenia i relaksu. Ponadto zapach na skórze utrzymuje się godzinami Czekolada ma wiele wspaniałych atrybutów. Znana jest z głównie walorów smakowych. Wpływa również na poprawę stanu ducha. Zawartość fenyloetyloaminy pobudza wydzielanie endorfin, zaś tyramina, teobromina oraz tryptofan wpływają pozytywnie na sekrecję serotoniny – w efekcie organizm się relaksuje, a człowiek czuje szczęśliwy. Wpływa również korzystnie na układ sercowo – naczyniowy - sześć gramów ciemnej czekolady dziennie zmniejsza ryzyko występowania zawałów serca i udarów mózgu.

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/
dprochenka_jszuszkiewicz

Wystarczy niewielka zmiana stylu życia aby żyć nieco zdrowiej. Nie każdy bowiem zastanawia się z jak dużą ilością syntetycznych substancji stykamy się na co dzień. Co zatem można zmienić, aby nie wprowadzać drastycznych rozwiązań, a jednak nieco łaskawiej obchodzić się z własnym ciałem i organizmem? Na początek warto poznać co kryje się pod słowami „kosmetyki naturalne i organiczne”. Nie tylko surowce składają się na całokształt kosmetyków naturalnych. O certyfikatach, filozofii zdrowego stylu życia i czy kosmetyki naturalne i organiczne są lepsze od tradycyjnych - opowiadają Daria Prochenka i Justyna Szuszkiewicz, właścicielki marki Clochee.

 

 

Red. Dominika Andrys: Co to są kosmetyki organiczne?

Daria Prochenka: Nie ma na świecie jednej obowiązującej definicji czy prawa, które opisuje czym dokładnie jest kosmetyk organiczny, a czym naturalny. Dlatego też większość osób ma duży problem z ich rozróżnieniem i stosuje te nazwy zamiennie. Jeśli chcemy przyjrzeć się bliżej kosmetykom organicznym możemy posłużyć się zasadami wytyczonymi np. przez standard COSMOS; jest to system wspólny dla kilku wiodących europejskich stowarzyszeń certyfikujących. Według COSMOSu kosmetyki, które możemy zaliczyć do organicznych, wykonane są w 95% z naturalnych składników, które mają gwarancje lub certyfikaty, że zostały wyhodowane lub wyprodukowane przez gospodarstwa ekologiczne. Wybór takich surowców przez producentów kosmetyków to nie tylko dbanie o najwyższą jakość produktów, to także wiele korzyści dla środowiska naturalnego. Wspieranie upraw ekologicznych to mniejszy udział nawozów sztucznych, które przedostają się do gleby i wody. Ważne jest także miejsce wytwarzania kosmetyków, to w co są pakowane, a także ogólna filozofia funkcjonowania całego przedsiębiorstwa, która powinna być nastawiona na poszanowanie środowiska naturalnego.

Każda z organizacji certyfikujących określa własne zasady według których klasyfikuje dany kosmetyk. Mimo subtelnych różnic pomiędzy nimi, ogólne zasady tworzenia kosmetyków naturalnych i organicznych są bardzo podobne.

 

D. A.: Dlaczego kosmetyki organiczne są lepsze niż tradycyjne?

D.P.: Przez lata pojawiło się wiele badań naukowych, które uświadamiały nam jak wiele szkodliwych substancji wchłaniamy codziennie. Większość z nas nie wyobraża już sobie prania ubrań bez proszku, mycia szyb bez specjalnego płynu, czy pachnącego pomieszczenia bez rozpylanego syntetycznego zapachu powietrza. Gdy dodać do tego wdychane codziennie zanieczyszczenia znajdujące się w powietrzu, czy jedzenie w których także znajduje się wiele niekoniecznie naturalnych substancji, możemy uzmysłowić sobie, że nieustannie mamy do czynienia z substancjami, które ani nie wyrosły w ogródku ani nie zostały zebrane na łące. Kosmetyki to także substancje, które są z nami na co dzień. Nie możemy powiedzieć nikomu, że coś jest lepsze czy gorsze, ponieważ każdy z kosmetyków w Unii europejskiej dostępny na sklepowych półkach powinien być przebadany i wyprodukowany z użyciem zatwierdzonych przez Unię surowców. Możemy jednak znaleźć wiele argumentów, które skłonią kogoś do zmiany stylu życia i nieco innych codziennych wyborów. Proszę sobie wyobrazić, że kosmetyki wsmarowujemy w siebie codziennie, nawet kilka razy dziennie. A skoro i tak jesteśmy otoczeni „chemią” 24 godziny na dobę, to może warto zwrócić uwagę na jakość tego co aplikujemy sobie bezpośrednio na skórę? Przeciętna kobieta ma na swojej łazienkowej półce około 5 podstawowych kosmetyków które dostają się przez skórę do organizmu. I tak dzień w dzień, przez lata… Kolejne argumenty przemawiające za takim wyborem to dbałość o środowisko. Składniki ekologicznych kosmetyków pochodzą z upraw lub hodowli organicznych, daje to pewność, że przy ich wzroście, produkcji i wytwarzaniu nie były zastosowane nawozy sztuczne. Opakowania stosowane przy naturalnych kosmetykach zazwyczaj także nie są przypadkowe. Producenci wybierają najczęściej butelki i słoiki po recyklingu. Powodów by sięgnąć po kosmetyki naturalne jest wiele. Każdy indywidualnie powinien zastanowić się co dla niego jest lepsze. Zauważyłyśmy że do naszego sklepu trafiają często osoby, które mają alergie i odwracają się powoli od syntetycznych środków. Poszukują czegoś co będzie skuteczne ale też i bezpieczne dla ich skóry.

 

D.A.: Czy to oznacza, że kosmetyki naturalne nie uczulają?

Justyna Szuszkiewicz: Nie. Nawet naturalne składniki mogą uczulać. W naturze występuje przecież wiele roślin, które są dla nas trujące. Podobnie jest z jedzeniem. Niektóre osoby są uczulone na naturalne składniki spożywcze, tak samo jest w przypadku kosmetyków. Także te z wykorzystaniem naturalnych surowców mogą uczulać. Ważne jest aby nauczyć się je rozpoznawać w składzie na etykietach.

 

D.A.: Jakie składniki powinny, a jakich nie powinny zawierać kosmetyki organiczne?

J.S.: Na pewno nie wolno stosować żadnych substancji modyfikowanych genetycznie (GMO), substancji ropopochodnych, silikonów, barwników i zapachów syntetycznych oraz syntetycznych konserwantów tj. parabeny. Natomiast to co powinno znaleźć się wewnątrz to surowce pochodzenia naturalnego, które zostały uzyskane przy użyciu metod fizycznych tj: tłoczenie, destylacja, ekstrakcja, filtracja, suszenie. Nie mogą on zawierać żadnych zanieczyszczeń, które mogłyby w jakikolwiek sposób zagrozić zdrowiu.

 

D.A.: Czy kosmetyki organiczne posiadają w swoim składzie konserwanty?

J.S.: W produktach, które mają trwałość ponad kilka miesięcy znajdują się środki konserwujące, także w kosmetykach naturalnych. Konserwantami w takim przypadku są najczęściej bezpieczne środki dopuszczone przez instytucje certyfikujące. Możemy wymienić np. benzoesan sodu, który występuje naturalnie w: jabłkach, śliwkach, żurawinie, cynamonie, herbacie, jagodach, borówkach, goździkach, grzybach. Przetwory np. z borówek nie wymagają przez to stosowania konserwantów. Kolejnym konserwantem może być np. sorbinian potasu, który naturalnie występuje w owocach europejskiej jarzębiny (Sorbus aucuparia). Wspomnę jeszcze np. o kwasie cytrynowym, który występuje naturalnie w owocach cytrusowych, a także w kiwi, truskawkach, czarnych i czerwonych porzeczkach, jagodach, malinach, borówkach czy warzywach.

Oczywiście to tylko kilka przykładów. Podobnych konserwantów może być o wiele więcej. Dopuszczonych zostało także kilka związków syntetycznych, których nie można zastąpić naturalnymi odpowiednikami, ale które nie mają negatywnego wpływu na organizm.

 

D.A.: A co z trwałością? Jaki jest termin ważności kosmetyków naturalnych?

J.S.: Wszystko zależy od ilości i rodzaju konserwantów, które są wykorzystywane w kosmetykach. Kosmetyki naturalne mogą być trwałe nawet przez dwa lata właśnie dzięki zastosowaniu niektórych z wcześniej wymienionych konserwantów. Ważne aby umieć czytać etykiety i rozpoznawać substancje, które są dopuszczane do stosowania w naturalnych produktach. Jeśli sięgamy po kosmetyk, który szczyci się tym, że jest naturalny nie może zawierać np. parabenów, popularnych w wielu kosmetykach.

 

D.A.: Czy kosmetyki naturalne muszą być przechowywane w lodówce?

J.S.: Odpowiednie przechowywanie kosmetyków, nie tylko naturalnych jest dość ważne. Żaden produkt nie powinien być na przykład eksponowany na słońcu. Kosmetyki naturalne zazwyczaj nie muszą stać w lodówce. Wystarczy jeśli przechowujemy je rozsądnie w warunkach pokojowych. Na każdym kosmetyku, który powinien być transportowany lub przechowywany w jakiś ściśle określonych warunkach powinna być specjalna adnotacja na etykiecie.

 

D.A.: Co to jest Eco Cert?

D.P.: To jedna z najbardziej znanych i rozpoznawanych organizacji certyfikujących w Europie. Powstała w 1991 roku we Francji. Sprawuje kontrolę i certyfikuje zarówno dystrybutorów surowców, plantatorów oraz producentów kosmetyków, którzy chcą uzyskać potwierdzenie naturalności i organiczności ich produktów.

 

D.A.: Czy wszystkie kosmetyki organiczne/naturalne posiadają certyfikat Eco cert?

D.P.: Poddanie się certyfikacji jest dobrowolne. Nie ma żadnego prawa narzucającego producentowi korzystanie z usług tego typu stowarzyszeń. Firmy chcą uzyskać certyfikat, aby pokazać konsumentom, że dany produkt jest wiarygodny. Uzyskanie takiego certyfikatu trwa dosyć długo, a cała procedura i audyt jest dość skomplikowanym procesem. Warto podkreślić, że certyfikat nie jest nadawany na wieczność. Trzeba go odnawiać co kilkanaście miesięcy i ponownie poddawać się kontroli.

 

D.A.: Czy ten certyfikat jest najważniejszy i najbardziej ceniony na świecie? Czy są inne?

D.P.: Oprócz Ecocertu w samej Europie jest kilka innych równie znanych i wiodących organizacji tego typu tj: niemieckie BDIH, czy brytyjskie Soil Association. Każda z nich ma zbliżone zasady przyznawania certyfikatu. Aby uniknąć chaosu w 2010 roku kilka stowarzyszeń powołało standard COSMOS, który ujednolicił zasady tych jednostek. Równolegle do niego funkcjonuje standard NaTrue powołany do życia przez kilka z najstarszych producentów kosmetyków naturalnych.

 

Dziękuję za rozmowę. Redaktor Dominika Andrys oraz Portal Biotechnologia.pl pragną serdecznie podziękować za udzielnie wywiadu. Na pytania odpowiadały: Daria Prochenka i Justyna Szuszkiewicz, właścicielki marki kosmetyków naturalnych Clochee (www.clochee.com)

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/

 

zmarszczkiMięśnie twarzy odpowiadają między innymi za mrużenie oczu, marszczenie brwi czy uśmiechanie się, w związku z czym napinają się nawet 15 000 razy dziennie. Czynności te, powtarzane przez lata, utrwalają zmarszczki mimiczne. Jednak dzięki rozwojowi medycyny estetycznej, można zniwelować tzw. kurze łapki wokół oczu, zmarszczki czołowe czy pionową linię zmartwienia między brwiami. Zabieg z użyciem toksyny botulinowej, znanej powszechnie jako botox, to najpopularniejsza metoda łagodząca zmarszczki.  

Zabiegi z botoxu cieszą się coraz większym powodzeniem – są stosowane już w ponad 40 krajach na świecie. Leczenie toksyną botulinową szybko przywraca młody i świeży wygląd twarzy, całość wygląda naturalnie, a ogólna mimika zostaje zachowana. Leczenie jest skuteczne zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Może być także stosowane prewencyjnie.  

 

Jak działa botox?  

Botox to naturalne, oczyszczone białko. Za jego sprawą odprężają i relaksują się mięśnie twarzy, które są odpowiedzialne za powstawanie zmarszczek, będących nieodzownym elementem procesu starzenia się i wykonywania ruchów mimicznych. Zabieg z użyciem tego preparatu polega na wstrzyknięciu jego małych dawek w precyzyjnie wybrane miejsca twarzy i najczęściej nie wymaga wcześniejszego znieczulenia. To najskuteczniejsza dostępna na rynku metoda usuwania zmarszczek. Od ponad 20 lat preparat jest stosowany w neurologii czy okulistyce, natomiast od ponad 10 lat w medycynie estetycznej. Działania niepożądane występują rzadko, mają łagodną lub umiarkowaną postać i zazwyczaj są odwracalne.

– Zabieg z użyciem tego preparatu, polega na wstrzyknięciu jego małych dawek w precyzyjnie wybrane miejsca twarzy. Botox blokuje impulsy nerwowe płynące z mózgu do ostrzykniętych tkanek mięśniowych, przez co mięśnie nie muszą pracować, są odprężone i w efekcie zmarszczki nie powstają – mówi dr n. med. Natalia Fischer z poznańskiej Kliniki Promienistej. Za pomocą toksyny możemy z powodzeniem ukryć poprzeczne i pionowe zmarszczki na czole, wygładzić okolice oczu i szyi, oraz podnieść opadające kąciki ust.  

 

Leczenie  

W czasie konsultacji lekarskiej planuje się miejsca podania botoxu, które tuż przed zabiegiem oznacza się specjalną kredką. Do zabiegu używa się jednorazowej strzykawki zakończonej bardzo cienką igłą. Całość nie trwa długo – w zależności od liczby leczonych punktów, trwa od 15 do 20 minut, a ból jest minimalny. Preparat zaczyna działać od 2 do 3 dni po wstrzyknięciu. Na efekty zabiegu nie trzeba długo czekać, a najlepiej widoczne są po 7–10 dniach. W zależności od predyspozycji organizmu i szybkości, z jaką regenerują się zakończenia nerwowe, efekty mogą się utrzymywać nawet do pół roku. Zabieg nie jest trwały – po wygaśnięciu działania botoxu, należy go powtórzyć. Jednak nasza skóra skorzysta nawet, jeśli poddamy się zabiegowi tylko raz. Zmarszczki wystawione na działanie toksyny botulinowej przez około pół roku, ulegną spłyceniu. Dzieje się tak, ponieważ przez ten czas nie wykonujemy intensywnych ruchów mimicznych i twarz może odpocząć i zregenerować się.

Przed zabiegiem nie są wymagane żadne specjalistyczne badania, jednak lekarz przeprowadza szczegółowy wywiad, z którego dowiaduje się, czy nie istnieją żadne przeciwwskazania. Lista przeszkód do zastosowania leku nie jest długa. Znajdują się na niej zaburzenia przewodnictwa nerwowo-mięśniowego, miejscowa infekcja skórna, ciąża lub okres karmienia piersią, zaburzenia krzepnięcia krwi, stosowanie leków antykoagulacyjnych, a także nadwrażliwość na któryś ze składników preparatu.

antykoncepcjaLeczenie trądziku ma na celu likwidację bądź złagodzenie objawów mu towarzyszących, oraz zapobieganie powstawaniu szpecących blizn. Terapia konwencjonalna obejmuje leczenie miejscowe w przypadku zmian łagodnych i umiarkowanych (żele, toniki, kremy) oraz leczenie ogólne w ciężkich i opornych na leczenie miejscowe postaciach choroby (antybiotyki, izotretinoina). Według najnowszych badań pigułki antykoncepcyjne okazują się być tak samo skuteczne w leczeniu przewlekłej postaci trądziku jak terapia antybiotykowa.

 

Porównano skuteczność leczenia trądziku po stosowaniu doustnej antykoncepcji oraz po stosowaniu antybiotyków przez okres 6 miesięcy. Okazało się że oba sposoby leczenia eliminują zmiany zapalne w takim samym stopniu. Jednakże antybiotyki działają szybciej, likwidując większość zmian już po pierwszych 3 miesiącach.

 

"Antybiotyki mają właściwości przeciwzapalne, podczas gdy doustne środki antykoncepcyjne nie, dlatego będą działały stopniowo i mniej efektywnie na początku terapii" wyjaśnia dr Kelly H. Tyler, dermatolog z Ohio State University w Columbus.

Po 6 miesiącach z kolei ich efektywność się wyrównała i wyniosła odpowiednio 55% dla środków antykoncepcyjnych i 53% dla antybiotyków.

"Te wyniki udowadniają, że środki antykoncepcyjne to bardzo dobra, choć rzadko wykorzystywana metoda w walce z trądzikiem. Biorąc pod uwagę rozwój oporności na antybiotyki, jest to metoda stanowiąca idealną alternatywę" mówi dr Steven R. Feldman, dermatolog z Wake Forest University School of Medicine.

 

Tabletki antykoncepcyjne pomagają w walce z trądzikiem poprzez zahamowanie nadaktywnych gruczołów łojowych. Pośrednio zmniejszają również poziom androgenów, które stymulują gruczoły do produkcji łoju.

 

Jednak pomimo tak obiecujących wyników badań, należy wspomnieć, że zarówno stosowanie antybiotyków jak i tabletek antykoncepcyjnych ma skutki uboczne, zgłasza w połączeniu z innymi lekami. Dr Robert Dellavalle z Denver VA Medical Center wyjaśnia, że poważne alergie zdarzają się rzadko, częściej w przypadku terapii antybiotykowej. Z kolei terapia hormonalna częściej prowadzi do powstawania zakrzepicy.

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/

kobietaWakacyjne podróże, częste zmiany otoczenia i warunków pogodowych nie najlepiej wpływają na naszą skórę. Nawet gdy dbamy o nią na co dzień, po wakacjach zawsze warto zafundować sobie serię zabiegów, które pomogą przywrócić skórze utracony poziom nawilżenia. Jakie to zabiegi? Pytamy dr n. med. Iwonę Chlebińską.

 

Źródła problemów

Wśród czynników, które najintensywniej oddziałują na naszą skórę w lecie, można wymienić promieniowanie ultrafioletowe UVA i UVB, przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach, podróżowanie samolotem, zmienianie stref klimatycznych oraz codziennych nawyków związanych z pielęgnacją ciała.

– O ile te ostatnie czynniki nie prowadzą do trwałych lub bardzo trudnych do zlikwidowania zmian, o tyle nadmierne przebywanie na słońcu może spowodować powstanie przebarwień, oparzeń, rumienia, prowadzić do pogrubienia naskórka oraz uszkodzenia płaszcza lipidowego – naszej naturalnej bariery ochronnej – wyjaśnia dr n. med. Iwona Chlebińska z kliniki w Białymstoku.

Dodatkowo promieniowanie UVA – wnikające głębiej pod skórę – jest czynnikiem uszkadzającym DNA w jądrach komórkowych, przez co może prowadzić do powstania nowotworów. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, nikt nie powinien się dziwić, że na każdym kroku, u lekarza czy też w telewizji słyszymy, jak ważne jest stosowanie kremów z filtrem ochronnym, nawilżanie skóry oraz picie latem dużej ilości wody.

 

Co zrobić, gdy lato minie?

Po słonecznym lecie o skórę można zatroszczyć się na wiele sposobów. W warunkach domowych warto zacząć od peelingów i nakładania maseczek.

– W przypadku gdy skóra jest wyjątkowo przesuszona zalecam zastosowanie olejku arganowego, który ma silne działanie regenerujące i dobrze wchłania się przez noc, nie pozostawiając oleistej powłoki – wyjaśnia lekarz.

Głównym zabiegiem polecanym po wakacjach przez ekspertów z zakresu medycyny estetycznej jest natomiast mezoterapia. Przeprowadza się ją z zastosowaniem pistoletu lub głowic nieigłowych (w wersji bardziej powierzchownej) lub z użyciem igły lub kaniuli. Substancje używane w procesie mezoterapii to przede wszystkim: witaminy, aminokwasy, koenzym Q, wyciągi z roślin leczniczych oraz kwas hialuronowy.

– Moim pacjentom proponuję kilka sesji zabiegów z użyciem nieusieciowanego kwasu hialuronowego np. Teosyal Meso czy Redensity I. Kwas hialuronowy wykazuje intensywne działanie nawilżające, ujędrniające, wygładza zmarszczki, niweluje niedoskonałości cery oraz rozjaśnia skórę. W zależności od preferencji pacjentki wybieram metodę drobnych nakłuć z podaniem niewielkiej ilości preparatu w tę okolicę, która potrzebuje pomocy czy korekty – odpowiada dr n. med. Iwona Chlebińska.

Zdarza się, że pacjent źle reaguje na ból lub ma tendencje do siniaków.

– Wówczas polecam zabieg z zastosowaniem kaniuli – łagodnie zakończonej małej rureczki, która po wprowadzeniu pod skórę podaje preparat równomiernie, bez uszkodzenia naczyń czy nerwów. Innym polecanym rozwiązaniem są też preparaty zawierające lidokainę, która znacznie zwiększa komfort zabiegu – wyjaśnia ekspert.

Mezoterapię przeprowadza się również na skórze dekoltu. W ofercie gabinetów medycyny estetycznej bez trudu znajdziemy także zabiegi na inne partie ciała, np. dedykowane okolicy oczu, ust lub samym ustom, które latem również są narażone na niekorzystny wpływ czynników zewnętrznych.

 

Podsumowanie

Jeśli nie mamy już w planach wakacyjnych wyjazdów, możemy śmiało zaplanować zabieg z zakresu medycyny estetycznej. Większość procedur trwa zaledwie kilkanaście minut, bez konieczności przygotowywania się do nich. Koniec lata i początek jesieni to świetny moment na oddanie się w ręce specjalisty, ponieważ efekty wykonywanych w seriach zabiegów utrzymują się nawet przez okres kilkunastu miesięcy. W sam raz do kolejnego kalendarzowego lata.

 


 

Informacje o ekspercie: 

Dr n. med. Iwona Chlebińska – absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku (1996), ukończyła specjalizację z chorób wewnętrznych i nefrologii. Stypendystka stypendium naukowego w Japonii w Hamamatsu. Obroniła doktorat w 2007 roku. Od 2006 r. zajmuje się medycyną estetyczną, od kilku lat jest trenerem, prowadzi szkolenia. Członek Towarzystwa Lekarzy Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. Pracuje w prywatnym gabinecie LekMed przy ul. Ogrodowej 19 w Białymstoku.

Sezon ogórkowy sprawił, że tematem numer jeden – oczywiście z braku innych tematów – stała się moja waga, a raczej jej diametralne obniżenie. JA czternaście kilogramów chudszy zdecydowanie wyzwoliłem u bliższych i dalszych znajomych królika, konieczność skomentowania nowej rzeczywistości.
Pochlebiało mi to. Dodawało smaku kolejnym warzywom na parze i osłabiało tęsknotę za bliską przyjaźnią ze słodyczami.
Pani Basia gładko weszła w ten nurt debaty. Właściwie jeszcze nie zamknęła drzwi, gdy temat odchudzania zdominował cały jej dyskurs.

 

Oskar_Bachon– Ależ Oskar, jak ty to zrobiłeś? Ja odkąd pamiętam, trzymam dietę, chodzę na fitness, nie jadam kolacji, słodyczy nie tykam, a waga jak stała w miejscu, tak stoi.

Natychmiast zaczęliśmy się wymieniać wartościami kalorycznymi poszczególnych potraw. Z opowieści pani Basi wynikało, że po tym, co je, powinna już dawno nie żyć i to być naprawdę szczupłym denatem. Tymczasem – co tu kryć – Basi było dużo, zdecydowanie za dużo. Z przyzwyczajenia położyłem obok kawy kilka makaroników. Zniknęły bez ślady.

Spoko – pomyślałem – pewnie dzisiaj sobie robi dyspensę, ale postanowiłem zrobić pewien eksperyment. Dodałem makaroników w nieco większej miseczce.


– Ale Oskarku, musisz uważać na awokado. To prawdziwa bomba kaloryczna – perorowała dalej, wsuwając ciastko za ciastkiem.

Makaroniki dobiegły końca. Krótki był żywot śliwek w czekoladzie.

– Ja staram się nie podjadać między posiłkami, no i najważniejsze, to nie oszukiwać się. Nawet łyżeczki cukru do kawy nie wolno. Jak kupuje dużą czarną na BP, to tam dają do tego czekoladowe ciasteczko. Ale ja jestem twarda. Zawsze odmawiam. A tak w ogóle, to kiedy skończysz, muszę pójść na jakąś sałatkę. Wiesz, od rana jestem tylko na jogurcie odtłuszczonym i dwóch szklankach wody.

– Tylko oliwy nie dodawaj – trochę zgryźliwie dorzuciłem.

– Coś ty, mnie nie musisz o takich rzeczach przypominać. Jestem prawdziwym ekspertem.

Oskar Bachoń

 


 

Informacje o ekspercie:

 

oskar_bachonOSKAR BACHOŃ

Żeby przekonać się, jak barwną jest postacią, wystarczy na niego spojrzeć. Ale to wcale nie wygląd, a wyjątkowy charakter najbardziej wyróżnia Oskara Bachonia spośród znanych stylistów fryzur i wizażystów w Polsce. Szczery do bólu, rubasznie dowcipny, piekielnie zdolny i diabelsko inteligentny, mistrzowsko balansuje na granicy pruderii, komentując aktualne zjawiska i trendy we fryzjerstwie i makijażu. Oskar Bachoń to człowiek instytucja. Jak sam o sobie mówi – profesjonalista i artysta. Jego rad w kwestiach wizerunku słucha wierne grono klientek w Krakowie (na strzyżenie u Bachonia trzeba czekać miesiącami). Prowadzi blog (www.oskarbachon.pl/blog), dzieli się także swoją wiedzą jako ekspert w mediach. I chwała mu za to. Ktoś powiedziałaby – Bachoń spadł nam z nieba. Owszem. Ale to bynajmniej nie aniołek. 

cukrzyca_monogenowaCukrzyca to jedna z głównych chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Według danych WHO na świecie jest obecnie 347 milionów diabetyków. Pan Profesor Maciej Borowiec przybliżył temat współczesnej diagnostyki molekularnej cukrzyc monogenowych.  

 

Kilka słów o cukrzycy

Etiologia schorzenia wyróżnia dwa podstawowe typy cukrzycy: cukrzycę typu II (insulinoniezależną) stanowiącą 90% wszystkich zachorowań i cukrzycę typu I (insulinozależną). Mechanizm ich powstawania w obydwu przypadkach jest inny. Cukrzyca typu I to choroba autoimmunologiczna, natomiast cukrzyca typu II kształtowana jest poprzez wzrastającą oporność tkanek na insulinę. W kontekście genetycznym cukrzyca I i II stopnia to schorzenia uwarunkowane wielogenowo.

 

Aktualny podział oprócz cukrzycy typu I i II, obejmuje: cukrzycę typu LADA (ang. Latent Autoimmune Diabetesin Adults), cukrzycę CFRD (ang. Cystic Fibrosis–Related Diabetes) oraz cukrzycę monogenową.

 

Wśród  pacjentów z cukrzycą monogenową, którzy stanowią 1-2% wszystkich diabetyków, wyróżnia się przypadki: cukrzycy typu MODY (ang. Maturity Onset Diabetes of Young), cukrzycy noworodkowej TNDM (ang. Transient Neonatal Diabetes Mellitus) oraz PNDM (ang. Permanent Neonatal Diabetes Mellitus), a także cukrzycy mitochondrialnej. Chorobę warunkuje odziedziczenie minimum jednej kopii wadliwego genu, warunkujących wyżej wymienione podtypy cukrzycy monogenowej.

 

Nowoczesna diagnostyka – Według dr hab. n. med. prof. nadzw. Macieja Borowca

Nowoczesna diagnostyka genetyczna cukrzyc monogenowych jest dostępna tylko w niewielu ośrodkach na świecie, natomiast jak mówi profesor Borowiec – w Polsce diagnostyką zajmują się dwa ośrodki funkcjonujące w ścisłej kooperacji:  Pracownia Immunopatologii i Genetyki w Klinice  Pediatrii, Hematologii, Onkologii i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (ośrodek referencyjny) oraz w Klinika Chorób metabolicznych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Poza centrami diagnostycznymi istnieje kilkanaście jednostek działających w tym sektorze. W łódzkiej placówce przebadanych zostało do tej pory ok. 5 tysięcy pacjentów. ,,To wciąż za mało” – komentuje profesor. Obecnie w Klinice  prowadzone są badania diagnostyczne, pod kątem wszystkich  poznanych już genów cukrzyc monogenowych takich jak MODY1-MODY6, ale także genów niedawno odkrytych MODY7-MODY11. ,,Naukowcy z Kliniki wciąż poszukują nowych genów leżących u podstaw cukrzycy monogenowej. Prowadzone są także badania wskazujące na to, że niektóre formy cukrzycy typu I  mogą być cukrzycą monogenową’’ – dodaje Borowiec. Zespół badawczy dąży do szybkiego wychwytywania potencjalnych pacjentów poprzez poszukiwanie prostych i tanich markerów biochemicznych, które pozwolą na sprawną identyfikację choroby. Realizując także  badania pod kątem specyficznych metabolitów identyfikowanych we krwi i/lub moczu,  pośród pacjentów z cukrzycą monogenową – umożliwi to lepsze przewidywanie powikłań oraz szybsze wychwytywanie nowych, potencjalnych pacjentów. Prowadzone są także badania bioinformatyczne mające na celu stworzenie sieci neuronalnych dostępnych dla wszystkich Klinik w Polsce, co także umożliwi szybką identyfikację chorych.

 

Jak zdiagnozować?

,,Genetyka nie jest żadnym cudem,  badania genetyczne są to badania tego samego typu jak morfologia czy inne badania biochemiczne. Jest to bardzo precyzyjne i szybkie narzędzie, może tylko na chwile obecną trochę droższe. Nie mamy póki co możliwości, pozwalających na wyleczenie każdego pacjenta. Pierwszym krokiem diagnostyki molekularnej jest dobrze przeprowadzony wywiad z pacjentem i rodziną, jak najpełniejsza charakterystyka obrazu klinicznego choroby co w konsekwencji nasuwa nam „pomysł” na diagnostykę genetyczną – wybór genu do analizy. W takim przypadku jesteśmy w stanie wykonać kompleksowe badania w  ciągu 3-4 dni” – mówi profesor. Kolejnym etapem jest pobranie krwi od potencjalnego pacjenta i przeprowadzanie szeregu specjalistycznych badań genetycznych w laboratorium przez zespół badawczy pracowni Genetyki i Immunopatologii. Badacz podkreśla, iż oczywiście najlepiej jest wykryć cukrzycę monogenową na wczesnym etapie rozwoju wśród najmłodszych, ale istotna także jest diagnostyka i opieka kliniczna w tym aspekcie nad pacjentem dorosłym. Naukowiec dodaje, że w przypadku zdiagnozowania cukrzycy monogenowej u dzieci ważny jest wywiad rodzinny i przebadanie rodziny pod tym kątem, ponieważ taka informacja może zmienić rodzaj terapii u nawet kilkunastu osób. ,,Udało nam się zdiagnozować nawet taką rodzinę, w której mutacją genetyczną, powodujących cukrzycę monogenową było dotkniętych jej 30 członków. Mogliśmy ich wszystkich przestawić na inny, łatwiejszy sposób leczenia oraz mniej kłopotliwy np. rodzaj diety.” Ponadto profesor podkreślał, że podjęcie odpowiedniego leczenia jest bardzo ważne pośród chorych  z zidentyfikowanymi mutacjami np. w genie glukokinazy, co umożliwia rezygnację z insulinoterapii na rzecz zastosowania odpowiedniej diety. W przypadku pacjentów z mutacją w genach czynników transkrypcyjnych, czy kanału potasowego leczenie przeprowadzane  jest pochodnymi sulfonylomocznika, podawanymi doustnie tabletkami. ,,Koszty leczenia takich pacjentów są dużo niższe, a efekty bardziej zadowalające niż w przypadku tradycyjnej insulinoterapii” – mówi Borowiec. Naukowiec dodaje, że ważna jest certyfikacja i standaryzacja badań, aby ich wyniki były obarczone jak najmniejszym błędem – ,,Prowadzone są także kontrole zewnętrzne i wewnętrzne, aby nie popaść w rutynę.”

 

Skąd fundusze?

Profesor zapytany o sposób pozyskiwania funduszy na badania odpowiedział –,, Fundusze pozyskiwane są w Klinice przede wszystkich od FNP, ale także od takich organizacji jak NCN, NCBIR,  w ramach przeprowadzanych projektów naukowych. Z roku na rok fundusze Rządowe są coraz trudniejsze do zdobycia.” Zapytawszy Borowca czy jego zdaniem diagnostyka molekularna będzie refundowana przez NFZ odpowiedział, że robione są kroki w tym  kierunku. ,,Obecnie czekamy na ocenę naszych dążeń do wprowadzenia kosztów diagnostyki w ramach kszyka NFZ,  przez Agencję Oceny Technologii Medycznej. Być może lada chwila uda nam się wprowadzić tego typu badanie jako refundowane przez Państwo”. Pan profesor podkreślał potrzebę refundacji takich badań także z ekonomicznego punktu widzenia –  ,,Wczesna diagnostyka przynosi olbrzymie zyski dla społeczeństwa. Przebieg leczenia pacjenta ze zdiagnozowaną cukrzycą monogenową zmienia swój tor  redukując powstawanie powikłań, skutkując znacznym obniżeniem kosztów leczenia.”

 


Paulina Pruszkowska i serwis biotechnologia.pl serdecznie dziękują dr hab. n. med. prof. nadzw. Maciejowi Borowcowi za udzielenie wywiadu.

dr hab. n. med. prof. nadzw. Maciej Borowiec - Absolwent Wydziału Farmaceutycznego kierunku Analityka Medyczna UM w Łodzi. Początkowo związany z Katedrą Immunologii i Alergologii UM w Łodzi.  W latach 2004-2007odbył staż naukowy w  pkiklin Diabetes Center, Harvard Medical School w Bostonie,  gdzie zdobył prestiżowe stypendium - Amerykańskiego Towarzystwa Diabetologicznego (American Diabetes Association Mentorship) 2004-2006. W Klinice Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii, I Katedry Pediatrii UM w Łodzi, pracuje jako adiunkt oraz - od 2010 - kierownik Pracowni Immunopatologii i Genetyki. W 2012 roku obronił rozprawę habilitacyjnąd października 2013 pełni funkcję kierownika Katedry i Zakładu Genetyki Klinicznej i Laboratoryjnej. Jest głównym wykonawcą i współwykonawcą kilkunastu projektów MNiSW, a także autorem lub współautorem kilkudziesięciu publikacji oryginalnych i kilkudziesięciu doniesień zjazdowych. Jego prace zaowocowały m.in. odkryciem nowego genu - kinazy tyrozynowa limfocyta B – odpowiedzialnego za jedną z postaci cukrzycy monogenowej, obecnie klasyfikowanej jako MODY 11. Uhonorowany licznymi nagrodami za działalność naukową i dydaktyczną.

 


Krótka charakterystyka typów cukrzycy monogenowej

 

Cukrzyca typu MODY

To cukrzyca, diagnozowana poniżej 25 roku życia. Za jej rozwój odpowiedzialne są mutacje w genach kodujących: glukokinazę, a także jądrowy czynnik wątrobowy (HNF). Gen glukokinazy GCK – odpowiedzialny za kontrolowanie poziomu cukru we krwi, natomiast geny kodujące HNF –  należący do grupy białek będących czynnikami transkrypcyjnymi, odpowiedzialny jest za prawidłowe funkcjonowanie komórek beta trzustki. Wyróżniamy kilka typów czynników wątrobowych HNF najważniejsze z nich to: HNF-1A, HNF-4A, HNF-1B.

 

Cukrzyca noworodkowa TNDM oraz PNDM

Rozwija się już w okresie neonatalnym, wykrywana jest do 6 miesiąca życia. Wyróżnione zostały jej dwa podtypy, uwzględniający jej czas trwania: permanentna (PNDM) oraz przejściowa (TNDM) Dysfunkcja w genach KCNJ11 oraz  ABCC8 wpływają na powyższe zaburzenie. Geny te są odpowiedzialne za kodowanie podjednostek Kir6.2 i SUR1 występujących w kanałach KATP. Mutacje te prowadzą do ograniczonej zdolności ATP do zamykania kanałów w skutek czego, depolaryzacja komórek beta trzustki i sekrecja insuliny jest niemożliwa.

 

Cukrzyca mitochondrialna

Dziedziczona w inny sposób niż pozostałe typy cukrzycy monogenowej. Wadliwy gen obecny jest w mitochondrialnym DNA, zatem dziedziczony jest tylko w linii matczynej. Z cukrzycą mitochondrialną mamy do czynienia, gdy dojdzie do punktowej mutacji w pozycji 3243 w obrębie genu dla tRNA leucyny, rzadziej w wyniku mutacji punktowa w pozycji 8334, czy w przypadku - 10,4-kb delecji.

 

Źródło: http://biotechnologia.pl/

Dziś w Berlinie utworzono zamkniętą strefę po tym kiedy w tamtejszym urzędzie pracy zasłabła kobieta. Wstępne badanie wykazało że może być ona zarażona wirusem ebola. Okazało się że wcześniej przebywała w Afryce i mogła mieć kontakt za osobami zarażonymi tą chorobą. W zamkniętej strefie przebywa około 50 osób - są to pracownicy urzędu. Jak ogłosiła ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) epidemia gorączki krwotocznej w czterech krajach Afryki Zachodniej : Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii , zabiła już 1229 osób Odnotowano ogółem 2240 przypadków zarażenia wirusem Ebola.

 

PM_Shireen_Siegel

Innowacyjna Metoda SHIREEN PORING-METHOD została opracowana w Niemczech przez firmę INJEX PHARMA AG, lidera w dziedzinie produkcji i sprzedaży wstrzykiwaczy ciśnieniowych bez igły. Obecnie zdobywa ogromną popularność w Europie Zachodniej (Niemcy, Wielka Brytania, Holandia). W Polsce jest absolutną nowością.Zabieg może być wykonywany przez kosmetyczki po odbyciu odpowiedniego szkolenia.

 

Metoda Shireen idealnie nadaje się do zwalczania i wypełniania zmarszczek wokół ust (tzw. zmarszczki palacza), bruzd nosowo-wargowych, lwią zmarszczkę między brwiami czy zmarszczek mimicznych. Efekt zabiegu jest natychmiastowy - skóra staje się zaróżowiona i uelastyczniona, a płytkie zmarszczki przestają być widoczne. Jest to metoda bezinwazyjna i bezbolesna, a jej rezultaty utrzymują się przez długi czas.

Zabieg Shireen Poring-Method Kuracja ta oparta jest na wstrzykiwaniu w skórę specjalnie opracowanej formuły kwasu hialuronowego. Ma on działanie wiążące wodę w macierzy komórkowej, co powoduje zahamowanie procesu jej utraty i zapewnia skórze długotrwałe nawilżenie, a w efekcie jej wygładzenie. Sam zabieg wstrzykiwania roztworu jest właściwie bezbolesny, ponieważ narzędzie PoreJet jest urządzeniem bezigłowym, a substancja Fluid One lub Fluid Plus wstrzykiwana jest pod ciśnieniem przez ujścia gruczołów łojowych bezpośrednio do skóry właściwej. Wstrzykiwacz Shireen PoreJet można nazwać strzykawką bez igły. Preparat wstrzykiwany pod ciśnieniem za pomocą Shireen PoreJet rozprowadza się pod skórą w kształcie stożka i wchłania się o wiele lepiej i szybciej niż przy użyciu igły. Energia mechaniczna działania sprężyny i specjalnego tłoku wstrzykiwacza umożliwia pod dużym ciśnieniem szybko, lecz płynnie przeprowadzić bardzo cienki strumień substancji przez mikroskopijne otwory do tkanki podskórnej, bez nakłuwania igłą. Otwór w ampułce Poring-Method ma zaledwie 0,17mm, czyli jest dwukrotnie mniejszy od najmniejszych igieł insulinowych.

 

shiren_wstrzykiwanieDostępne są dwa preparaty do wstrzykiwania przy pomocy Shireen PoreJet:

 

Preparat Fluid One to substancja oparta na formie niesieciowanej kwasu hialuronowego, jest to błyskawiczny środek nawilżający z delikatnym efektem wypełnienia stosowany na zmarszczki, zwiększający gęstość i elastyczność skóry. Dodatek mannitolu, naturalnego alkoholu cukrowego w składzie kwasu hialuronowego znacznie spowalnia jego rozkład, co zwiększa długotrwałość efektu.

 

Natomiast drugi preparat, Fluid Plus, jest oparty na usieciowanej postaci kwasu hialuronowego, dlatego jego głównym efektem jest wypełnianie zmarszczek. Zaleca się stosowanie mieszanki tych dwóch preparatów, ponieważ ich działanie wzajemnie się uzupełnia. Otrzymujemy efekt wypełnienia zmarszczek kwasem hialuronowym, a jednocześnie zapewniamy naszej skórze rewitalizację, poprawę jej nawilżenia i gęstości, a systematyczne podawanie do skóry nieusieciowanego kwasu hialuronowego przedłuża trwałość wypełnienia.

Shireen Poring-Method doskonale radzi sobie nawet z najtrudniejszymi zmarszczkami. Nie tylko wypełnia i wygładza zmarszczki, ale przede wszystkim uruchamia mechanizmy odbudowy i regeneracji skóry. Zabieg jest bardzo bezpieczny i nie powoduje efektów ubocznych, a lista przeciwwskazań jest bardzo krótka.

 

Źródło: www.poring-method.pl

piekne_stopyPopękane pięty oraz suchy i zrogowaciały naskórek – jeśli Twoje stopy reprezentują taki widok, to nawet w najpiękniejszych i najdroższych sandałach będą wyglądały źle. Jak przywrócić im formę?  

 

Nasze stopy mają wyjątkowego pecha. Mimo, że cały czas pracują i są narażone na rozmaite niedogodności, bardzo rzadko staramy się im zadośćuczynić. Najgorzej traktujemy je zimą, kiedy ukryte pod ciepłymi skarpetkami i ciężkim obuwiem, marnieją przez kilka miesięcy. Dopiero latem, gdy wypada je odsłonić, orientujemy się, że… trzeba było zadbać o nie dużo wcześniej. A zatem rada na przyszłość brzmi: opiekuj się skórą swoich stóp cały czas, tak samo, jak dbasz o dłonie. Tymczasem jednak zrób coś, dzięki czemu z dumą przechodzisz w sandałach całe lato.    

 

Gorąca kąpiel

Kąpiel stóp to chyba najprzyjemniejsza i zarazem najmniej wymagająca rzecz, jaką możemy sobie zafundować w celu poprawienia ich wyglądu. Nie musimy nawet używać do tego osobnej miski, możemy przecież poleżeć w wannie z gorącą wodą. Wystarczy tylko dodać do niej soli. Oczywiście moczenie samych stóp w misce sprawia, że poświęcamy im więcej uwagi, a wsypane sole bardziej na nie działają. Po upływie 15-20 minut skóra mięknie na tyle, że możemy przystąpić do dalszych zabiegów.    

Osoby, które chcą poeksperymentować, niech koniecznie wypróbują kąpiel z użyciem innych składników. Doskonała dla stóp jest ciepła mieszanka wody oraz mleka z dodatkiem cynamonu lub miodu. Do siedmiu szklanek wody dodajemy trzy szklanki mleka, a następnie rozpuszczamy w nich miód lub dorzucamy cynamon i wlewamy kilka łyżek oliwy z oliwek. Jeśli chcesz zmniejszyć potliwość stóp, zrób im kąpiel wodną z szałwią.    

 

Pozbywanie się zrogowaciałego naskórka

Po odpowiednim namoczeniu, bierzemy pumeks i ścieramy nim martwy i brzydki naskórek. To chyba najprostszy sposób na jego pozbycie się. Sam pumeks możemy zastąpić specjalną tarką do stóp. Poza tym w drogeriach dostępny jest szeroki asortyment peelingów przeznaczonych właśnie do tej części ciała. Możemy więc użyć wybranego kosmetyku zanim rozprawimy się z naskórkiem za pomocą pumeksu. Taki złuszczający peeling przygotujemy także w domowych warunkach. Mieszamy około pięć łyżek cukru z niewielką ilością oliwy spożywczej lub kosmetycznej. Następnie, przez kilka minut, okrężnymi ruchami wcieramy taką mieszankę w stopy.

 

Domowe maseczki

Niezastąpiona w trakcie kąpieli będzie też maseczka domowej roboty. Możesz wypróbować maskę bananową, jeśli chcesz odżywić skórę stóp – rozgniatasz dojrzałego banana i łączysz go z naturalnym serkiem homogenizowanym. Jest także alternatywa dla tych, którzy chcą rozjaśnić skórę stóp. Do mieszanki oliwy oraz cukru dodajemy sok z cytryny oraz cynamon. Najpierw masujemy stopy, a później zostawiamy miksturę w formie maski na kilka minut. Z kolei znanym i sprawdzonym sposobem na zmiękczenie skóry stóp jest zastosowanie maseczki z ugotowanego, rozgniecionego ziemniaka. Skórę odżywimy także komponując maskę z płatków owsianych, zalanych gorącym mlekiem.    

 

Nocna regeneracja

Najlepiej wykonywać takie upiększająco-regenerujące zabiegi przed pójściem spać, aby stopy jeszcze przez kilka godzin odpoczęły. Po kąpieli, połączonej z peelingiem i maseczką, dobrze jest wetrzeć w stopy krem lub maść i włożyć bawełniane skarpetki. Wybierzmy krem przeznaczony właśnie do stóp, ponieważ zadziała on silniej, niż kremy czy balsamy do pielęgnacji innych części ciała. Szczególnie polecane są tutaj preparaty zawierające mocznik, który skutecznie zmiękczy naskórek. Nie pożałujecie też zakupu w aptece maści z witaminą A. Jeśli akurat brakuje nam specyfiku z drogerii czy apteki, możemy zastosować zwykłą wazelinę kosmetyczną.    

Jak widać, istnieje mnóstwo przyjemnych i pachnących sposobów na podreperowanie wyglądu naszych stóp, bez konieczności kupowania zabiegów u kosmetyczki. No chyba, że skóra jest już tak popękana i oporna, że nie pomagają nawet domowe metody. Wtedy skuteczny może okazać się zabieg z użyciem frezarki kosmetycznej. Oczywiście, skoro już dbamy o stan skóry, musimy pamiętać także o doprowadzeniu do porządku paznokci. No i najważniejsza sprawa – bez cierpliwości i regularnych zabiegów nie uzyskamy żadnych efektów!

 

Źródło: http://www.vitalogy.pl/