piątek, 22 listopada 2024
Miło Cię widzieć!

Kosmetyczki wykonują zabiegi lekarskie? Sprawa w prokuraturze

 

kosmetyczki, zabiegi lekarskie, kosmetolożki, zabiegiKosmetyczki i kosmetolożki wykonujące zabiegi zarezerwowane dla lekarzy to prawdziwa plaga. Te praktyki to przestępstwo - twierdzi Waldemar Jankowiak wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej. - Ale panie, które je popełniają też są poniekąd ofiarami.

 

 

Prokuratura Poznań Grunwald prowadzi postępowanie w sprawie kosmetyczki 
ze Smochowic, która wykonywała zabiegi zarezerwowane dla lekarzy: między innymi wstrzykiwała swoim klientkom botoks, wypełniała zmarszczki kwasem hialuronowym, usuwała brodawki. 

Wkrótce do prokuratury wpłynie kolejne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa -tym razem dotyczące prowadzących gabinet w Suchym Lesie. Tam, oprócz przeprowadzania zabiegów odbywały się także prowadzone przez kosmetyczki szkolenia z wykonywania tych zabiegów dla koleżanek po fachu. 

- To obecnie prawdziwa plaga - mówi Waldemar Jankowiak, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anty - Aging, który w imieniu Towarzystwa zawiadamia o takich przypadkach prokuraturę. - Wiele z nich - na przykład wypełnianie zmarszczek to zabiegi chirurgiczne. Wykonywanie ich przez nie-lekarzy to przestępstwo. Dla klientów zaś -nawet śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Sława Połczyńska -Godek, prodziekan Wydziału Kosmetologii i Nauk Edukacyjnych, w poznańskiej Wyższej Szkole Zdrowia, Urody i Edukacji, koordynująca magisterskie studia kosmetologiczne twierdzi, że granica między zabiegami, które mogą przeprowadzać kosmetolodzy, a tymi zarezerwowanymi dla lekarzy jest ostra. 

- Nie ma możliwości, by nasze słuchaczki nie wiedziały, że takie zabiegi mogą wykonywać tylko lekarze. I co oczywiste nie uczą się ich - mówi. 

Jankowiak zwraca też uwagę, że zgodnie z polskim prawem kosmetyczki czy kosmetolodzy nie mogą legalnie kupić na przykład toksyny botulinowej używanej do wykonywanych zabiegów. - Żeby ją zdobyć muszą albo wyłudzić receptę, albo kupić poza oficjalnym obiegiem. A to kolejne przestępstwo - dodaje.

 

Tym niemniej zabiegi takie jak wstrzykiwanie botoksu czy wypełnianie zmarszczek preparatami kwasu hialuronowego zyskują na popularności w niespotykanym tempie. Z jednej strony sprawił to coraz silniejszy kult wiecznej młodości, z drugiej...rynek. Niemałą rolę odgrywają tu producenci sprzętu i preparatów stosowanych w takich procedurach.

Ceny samych zabiegów nie przyprawiają o zawrót głowy. Wypełnienie "kurzych łapek" kwasem hialuronowym to koszt od około 700 do 1000 zł. Podobnie redukowanie w ten sam sposób zmarszczek na czole czy u nasady nosa.

Zabiegi z użyciem botoksu są tańsze. Wprowadzenie go w jeden obszar twarzy kosztuje nawet poniżej 500 zł.
Nic dziwnego, że chętnych do powstrzymania w ten sposób skutków upływu czasu przybywa. Równie szybko - miejsc, w których można z takich zabiegów skorzystać.

- A także ofiar - zwraca uwagę Waldemar Jankowiak. - Codziennie trafiają do mnie osoby z powikłaniami po źle przeprowadzonych zabiegach. Między innymi kobieta, której kosmetyczka wstrzyknęła w usta zamiast kwasu hialuronowego żel do usg. Przez pomyłkę. Leczenie było trudne i długotrwałe. Trwałe zniekształcenia to wcale nie najgorsza z możliwości - podkreśla.- Jeśli w czasie zabiegu w gabienecie kosmetycznym dojdzie do ostrej reakcji uczuleniowej, tzw. wstrząsu anafilaktycznego, a takie powikłania się zdarzają, klient po prostu umrze. Lekarz jest odpowiednio przygotowany i wie co robić.

Kosmetolodzy także na ogół odcinają się od wchodzenia w kompetencje lekarzy. - Wszystkie zabiegi polegające na przerwaniu ciągłości tkanek lub te, w których stosowane są substancje biologicznie czynne,muszą być przeprowadzane przez lekarza specjalistę - mówi Agnieszka Kowalczyk kosmetolog z Kliniki Urody Mona Lisa.- Botoks oraz zabiegi z użyciem kwasu hialuronowego przeprowadzane są u nas przez lekarza dermatologa, specjalistę w dziedzinie medycyny estetycznej.

Skąd więc gabinety, w których kosmetyczki wykonują zabiegi zarezerwowane dla lekarzy?

- Zaczęło się kilka lat temu od firm, które postanowiły szkolić w tym zakresie kosmetologów - twierdzi Waldemar Jankowiak. - Jako środowisko nie zareagowaliśmy skutecznie na to zjawisko, a rynek rozwinął się błyskawicznie. Kosmetyczki czy kosmetolożki, które decydują się na te szkolenia całkiem słono za nie płacą i wmawia im się, że wszystko jest w porządku. A przecież to przestępstwo. Grzeszą nieświadomością, ale też są ofiarami - podkreśla.

Zdaniem Waldemara Jankowiaka sposobem by położyć kres tym problemom jest rosnąca świadomość zarówno klientów gabinetów, jak i...kosmetyczek.

Źródło artykułu:




Oceń ten artykuł
(23 głosów)